W mojej pracy stosunkowo często rozmawiam z ludźmi, którzy rozważają dokocenie swojego zwierzaka. Zawsze w takim momencie pytam o powód tej decyzji. Odpowiedzi są różne, jednak dość regularnie pojawia się stwierdzenie o tym że „Mój kot potrzebuje towarzystwa”. A ja wówczas pytam: czy na pewno?
Samotnik czy zwierzę społeczne?
Odpowiedź, jak zwykle, jest skomplikowana i należy zacząć ją od słów: to zależy. W pierwszej kolejności warto sięgnąć do kociego etogramu, czyli zbioru prawidłowych zachowań prezentowanych przez te zwierzęta w ujęciu gatunkowym. Zgodnie z etogramem kot jest zdolny do tworzenia relacji społecznych z innymi osobnikami, jednak głównie bazują one na więzach krwi. Chodzi tutaj o wielopokoleniowe kocie rodziny, oparte na matriarchalnej strukturze, gdzie samice wzajemnie wspierają się w opiece nad kociętami, a samce działają bardziej na zasadzie „wolnych elektronów” – przychodzą i odchodzą wraz z cyklem rujowym kotek. Te struktury często trwają tak długo, jak długo żyje kotka-nestorka danego rodu. Gdy umiera – bywa, że wszystko się rozpada, a koty rozchodzą się każdy w swoją stronę.
Czy to oznacza, że koty nie budują wewnątrzgatunkowych przyjaźni? Oczywiście, że nie! Natomiast tworzenie takich relacji przez obce, niespokrewnione ze sobą osobniki, w naturze jest nieczęsto spotykane. Dwa obce koty będą bowiem dla siebie w naturalnych warunkach konkurencją – będą rywalizować o dostęp do pokarmu, terytorium, partnerów do rozrodu. I nie ma w tym nic dziwnego. Natomiast jeśli zapewnimy im nielimitowany swobodny dostęp do jedzenia oraz wyłączymy element hormonalny dzięki kastracji – szanse na zawarcie przyjaźni wzrosną. Nie oznacza to jednak, że na pewno się ona pojawi.
Są bowiem przecież tzw. „koty-samotniki” czy też „koci jedynacy”, czyli zwierzaki, które absolutnie nie akceptują wokół siebie innych osobników. U niektórych wynika to z silnej potrzeby zawłaszczania zasobów bądź intensywnej terytorialności, u innych może być efektem fatalnych doświadczeń z przeszłości, w pewnych przypadkach głównym źródłem takich reakcji może być też uogólniony lęk. U jeszcze osobnej grupy może to być efekt zaburzonego przebiegu procesu pierwotnej socjalizacji – widać to szczególnie u kotów, które były odchowywane przez ludzi „na butelce” i od początku nie miały przy sobie innych kotów. Takie zwierzęta często nie chcą nikogo poza człowiekiem wpuścić do swojego świata i, czy nam się to podoba czy nie, mają do tego pełne prawo.
„Mój kot musi mieć towarzysza!”
Jakkolwiek sama jestem wielką fanką domów „wielokocich”, to jednak nie uważam, że dobrym pomysłem jest wywieranie presji na Opiekuna pojedynczego zwierzaka, by koniecznie przyjmował pod swój dach kocie towarzystwo. Nie zawsze jest to bowiem dobra droga – pomijając już tak podstawowe kwestie jak koszty utrzymania, metraż mieszkania czy dostępność do zasobów. Te elementy oczywiście są ważne i uwierzcie mi, że przeskok z jednego kota na dwa jest mocno zauważalny (bardziej niż np. z 2 na 3), jednak to, na czym chciałabym się tym razem skupić, to kwestia relacji pomiędzy kotem a człowiekiem.
Wielu opiekunów rozważających dokocenie ma w domu zwierzęta, które są z nimi silnie związane. Koty te witają swoich ludzi po powrocie z pracy, chętnie towarzyszą w domowych czynnościach, często domagają się uwagi i pieszczot, a także wiele z nich śpi ze swoimi opiekunami w łóżku (przy okazji: pamiętajcie, że ludzie się dzielą na tych, którzy śpią ze swoimi kotami i tych, którzy się do tego nie przyznają 😉 ). Zwierzak, który w ciągu dnia jest w domu sam, głównie odpoczywa, nabierając sił do popołudniowo-wieczornej aktywności. I gdy przychodzi do swojego człowieka oczekując interakcji, w głowie części Opiekunów pojawia się myśl: „Acha, on chce ze mną kontaktu, bo jest znudzony! Gdyby miał koleżankę / kolegę to mniej by się w ciągu dnia nudził, a mnie dałby więcej spokoju – przecież koty zajmą się sobą!”. I o ile część tego pomysłu ma sens (na moje oko jakieś 5%), to jednak większość tego założenia jest oparta na olbrzymim błędzie – już tłumaczę dlaczego.
Twój kot Cię potrzebuje!
Koty, w wyniku następującego przez stulecia procesu domestykacji, nauczyły się nawiązywać relacje społeczne z ludźmi. Te niezwykłe zwierzęta potrafią tworzyć z nami głębokie więzi emocjonalne, wybaczając nam ogrom naszych błędów i niedociągnięć. Co to konkretnie oznacza? Że jeśli jesteś dla swojego kota ważny/ważna to on potrzebuje kontaktu Z TOBĄ! A nie z innym stworzeniem (często nawet drugi domownik ludzki, którego kot zna i lubi, nie może Cię wyręczyć w Twojej wyjątkowej roli)! I nie możesz próbować zastąpić jednego drugim, bo to przepis na piękną katastrofę!
Powiem więcej: koty silnie związane ze swoimi ludzkimi domownikami, w momencie, gdy w domu pojawia się nowe zwierzę, potrafią mocno cierpieć. Dlaczego? Wracamy do pierwszego punktu tego tekstu: w naturze kotów leży rywalizacja o zasoby. A człowiek jest zasobem, do którego rezydent traci 50% dostępu. Tak więc trzeba podzielić się nie tylko uwagą ukochanego Opiekuna, ale też domem, dostępem do jedzenia, zabawek, ulubionego okna czy ukochanego drapaka albo fotela. TO NIE JEST PROSTE! I nie każdy kot się do tego nadaje.
Prawdopodobnie dokocenie będzie łatwiejsze do zaakceptowania dla tych zwierząt, które dorastały w grupie. Nadal jednak interakcja z Opiekunem może być dla nich ważniejsza, niż towarzystwo innych zwierząt. I właśnie tę kwestię trzeba brać pod uwagę, gdy myśli się o dokoceniu.
Do tych powyższych elementów dodam jeszcze jeden „smaczek”. Jeśli adoptujesz kota kontaktowego i otwartego społecznie ( TERAZ UWAGA – NIESPODZIANKA) on też będzie wymagał od Ciebie kontaktu i interakcji!!! Może być więc tak, że jak dotąd pod Twoją nieobecność w domu spał jeden kot, tak teraz będą spały dwa, a po powrocie z pracy będziesz mieć nie jednego, lecz dwa zwierzaki do zaopiekowania/wymiziania/wybawienia. Warto o tym pamiętać.
Wejdź w skórę kota
Zróbmy mały eksperyment. Zastanów się: czy gdybyś miał kilka lat i swojego najbardziej ukochanego na świecie rodzica, na którego powrót do domu codziennie czekasz, to ucieszyłbyś się z informacji, że do Waszego świata ma się wprowadzić nowe, obce dziecko? Zapewne nie. I nie ważne ile razy ktoś by Ci powtarzał, że „będzie fajnie”. Może się okazać, że dla Ciebie to „fajnie” nigdy nie nastąpi – być może będzie jedynie „znośnie”, a może nawet i do tego nie dojdzie.
Ktoś może powiedzieć teraz, że to nieuzasadniona, zbędna personifikacja, że przecież ludzie to jedno, a zwierzęta to coś innego. Niby tak, ale mamy badania, które pokazują, że nasze domowe zwierzaki potrafią reagować na naszą obecność tymi samymi hormonami, co na kontakt z rodzoną matką. Wynika więc z tego, że dla wielu naszych kotów jesteśmy dosłownie rodzicami zastępczymi, a naszą rolą jest m.in. gwarantowanie zwierzakom poczucia społecznego bezpieczeństwa. Takiej funkcji nie da się na kogoś scedować, a już zwłaszcza nie na inne zwierzę.
Zatem podsumowując: decyzja o dokoceniu może być doskonałym pomysłem, ale motywacją do niej nie może być chęć przeniesienia kociego zainteresowania z człowieka na inne zwierzę. Bo to pierwsze nie zniknie, a wręcz może się po dokoceniu nasilić, bo kot może bardziej zabiegać o nasze względy, niż robił to dotąd. Zatem zastanów się dobrze co chcesz osiągnąć, przeanalizuj relację ze swoim kocim pupilem i podejmuj decyzje mądrze – tak, by ewentualne straty były jak najmniejsze.
O prawidłowym przebiegu dokocenia możesz poczytać w moim wpisie o socjalizacji z izolacją, polecam serdecznie. A na koniec kilka zdjęć z mojego kociego domu:
Tutaj zgrana kocia grupa – 4 zwierzaki ze swoimi odmiennymi potrzebami, ale żyjące obecnie w zgodzie i bez kłótni.
Ale to nie zmienia faktu, że każdy z moich chłopaków potrzebuje mnie od czasu do czasu na wyłączność. I tej potrzeby żaden z nich nie zrealizuje w kontaktach z pozostałymi zwierzakami, bo zwyczajnie się nie da.
tech. wet. Małgorzata Biegańska-Hendryk
Pięknie napisane. 🙂 Ważne kwestie poruszone.
Miło mi 🙂 Myślę, że to ważne, by mówić również o takich aspektach dokocenia. Bo niestety koci świat jest mocno skomplikowany i chcąc pomóc bywa, że możemy zaszkodzić… Pozdrawiam!
Tak, to prawda. Smutna prawda. Większość osób jakie zgłaszają się do mnie po kociaka, szukają nowego kotka do towarzystwa dla …. swojego kota! Nie potrafię im tak doskonale wytłumaczyć jak Pani, że to raczej nie jest dobry pomysł. Ten tekst pomoże mi w wytłumaczeniu „kociego towarzystwa” Pozdrawiam 🙂
Mój kot jest bardzo ze mną zżyty i mam poczucie że kiedy wyjeżdżam na krótko lub trochę dłużej, mimo zapewnionej jej wspaniałej opieki osoby dochodzącej, to jednak kot źle się czuje będąc sam w domu przez większość dnia. Czy drugi kot nie byłby dobrym rozwiązaniem? Pracuję z domu, więc jestem obecna większość dnia, także na codzień miziania aż nadto 😉
Nie jestem w stanie odpowiedzieć na to pytanie na odległość, bez pełnego wywiadu i poznania wszystkich okoliczności. Myślę, że najlepszym rozwiązaniem byłaby konsultacja ze specjalistą na miejscu. To prawdopodobnie pozwoli rozwiać najwięcej wątpliwości.
Mamy trzy koty i psa. Najstarsza, 11-letnia kotka jest „moja”, ale i pies, roczny, okazał się być mój. Młodsze koty wybrały sobie dzieci i każdy jest czyjś i nie ma problemu. Ale moja kota i pies są strasznie zazdrosne o siebie, co jest niemal namacalne. Przy tym ona długo była w domu sama i nie jest zachwycona również tymi młodymi kotami. Na szczęście mają sporo przestrzeni. Obawiam się, że miłości jak z obrazków nigdy nie będzie. Ona syczy, on sie jej boi, ale jak tylko może, to szybko zajmuje jej miejsce na moim łózku.Wtedy ona się wycofuje, wyraźnie zła. Tak więc słusznie – każde zwierzę jest jak dziecko, a rodzicem jest człowiek.
Dzięki, ten tekst mi pomógł pozbyć się reszty wyrzutów sumienia, że jestem w stanie mieć tylko jednego kota 🙂
Wspaniały artykuł, potrzebowałam go. Dziękuję.
Cieszę się, że mogłam pomóc 🙂 Pozdrawam!
A imbir jest jakiej rasy, bo nie miałam przyjemności go wcześniej poznać – czy mogłaby go Pani przedstawić w jakimś artykule? 🙂 A może jest już o nim jakaś książka i popełniam właśnie gafę zadając to pytanie… Fajnie tak, jak zwierzęta „same” pojawiają się w domu, człowiek nie ma tyle wyrzutów sumienia z powodu swojej chciwości, kiedy nie jest to wynik jego osobistych starań i poszukiwań…
Imbir to selkirk rex. I tak, z pewnością w końcu gdzieś o nim napiszę szerzej 🙂
Dziękuję za kolejny, świetnie napisany tekst 🙂
Będę jak zawsze podawać dalej 🙂
Ukłony
Monika Koc
Cieszę się że tekst okazał się interesujący. Pozdrawiam
Dziękuję za ten tekst! Jesteśmy przed ważną decyzją dozwierzakowania naszego domu. Nasz kot nas bardzo kocha, ale ciągle szuka kontaktu z innymi kotami, psami (psy i koty a nawet żaby za oknem). Był wychowany w grupie, i od małego lubił sobie gadać i interesowały go zwierzaki „za płotem”. Jest kotem wychodzącym ale tylko na smyczy! Żeby miał więcej aktywności.
Ale widzę, że jest smutny, a może nie smutny co ciągle nawołujący, zwłaszcza, jak wraca z wakacji od babci gdzie dobrze dogaduje się z innym kotem – przed dwa tygodnie jest głośne płakanie i na nic wielogodzinne zabawy w polowanie, chowanie smaczków i inne aktywności:( Płacze w dzień, płacze w nocy… Zastanawiamy się też nad psem, czy to dobry pomysł? A może musimy postawić wyłącznie na innego kota? Już sama nie wiem ale rodzina na pewno musi się powiększyć!
Hmmm, myślę, że jeśli pies będzie prokoci to to się może udać, skoro Wasz kot ma już doświadczenie w takich kontaktach. Ale wiadomo – wszystko powoli i z głową. Pozdrawiam i trzymam kciuki za powiększenie rodziny 🙂
Dziękuję za ciekawy artykuł.
Jestem natomiast bardzo ciekawa co poradziłaby Pani w naszej sytuacji…
Przygarnęliśmy dwa trzymiesieczne kocięta (chłopca i dziewczynkę) z ulicy (dokarmialismy karmiąca kocią mamę), z założeniem szukania domu jednemu z nich. I pojawił sie dylemat czy nie byłoby lepiej dla spokrewnionych kotów aby pozostawić oboje u nas.
Nasz dom jest niewychodzacy, 62 m w bloku, sądziliśmy że towarzystwo będzie dobrym rozwianiem, choć dość kosztownym z perspektywy utrzymania dwóch kotów.
Czy może Pani podzielić się swoją opinią na taki dylemat?
Z góry bardzo dziękuję i pozdrawiam
Ja bym ich nie rozdzielała. Statystycznie rodzeństwa chowają się lepiej gdy są razem. Plus te koty są ze sobą zżyte, więc rozdzielenie z bratem/siostrą może być dla nich trudne emocjonalnie.
Bardzo dziękuję za odpowiedź.
Pozdrawiam
Mialam 2 koty,zyly ze soba 9 lat,czasem sie lubily czasem walczyly,teraz jeden z nich odszedl 😭,mial ostre zapalenie trzustki I zoltaczke,ten drugi jest smutny,zmuszam go do zabawy,czasem zareaguje,czasem nie,szuka tego drugiego,czy cos mu grozi?czy moze sie rozchorowac?co zrobic,czy moze wziasc drugiego kotka mu do towarzystwa?
Przed podjęciem jakichkolwiek decyzji polecam przeczytać ten wpis na blogu:
https://blog.kocibehawioryzm.pl/2020/11/06/koty-kontra-smierc-i-zaloba/
Pozdrawiam
Piszę bo potrzebuje wskazówki, mamy dwa koty.Beza ma 14 miesięcy i Bajke, siostra bezy z następnego miotu obecnie 5 miesięcy.Zastanawua mnie fakt, bo widzę że lubią się ze sobą bawić lubią swoje towarzystwo , ale nie zawsze. Gdy bawimy się z Beza… a w trakcie zabawy jest sama bawi się z nami , jednak gdy wchodzi do zabawy Bajka ,to Beza sie oddala.Zastanawiam sie czy jest zazdrosna, czy może nie akceptuje małej. Spia każda w innym miejscu.Bede wdzięczna za kilka słów.
ewazmyslowska6@gmail.com
Pozdrawiam
Ewa