fbpx

Rok ze sfinksem – czyli jak się żyje z Gackiem?

Dokładnie rok temu, 22.05.2021, spełniło się jedno z moich największych marzeń. Po 30 latach oczekiwania, zupełnie niespodziewanie i bez żadnego planu, pod moją opiekę trafił sfinks. I, jak można się było spodziewać, wywrócił mój świat do góry nogami…

Gacek i jego historia

Obecność Gacka w moim życiu zawdzięczam mojej przyjaciółce z Rzeszowa, Barbarze Orzechowskiej-Piekiełek, która w swoim mieście prowadzi fantastyczny hotel dla kotów Kita w mieście. To właśnie do jej hotelu trafiali co jakiś czas dwaj cudowni sfinksowi bracia: Gacek i Aslan. Basia sprawowała nad nimi opiekę w czasie nieobecności ich pani, a dwa młode kocury szalały i skakały dosłownie roznosząc ściany. I wszystko byłoby dobrze, gdyby nie los, który niestety nie był łaskawy dla tej kocio-ludzkiej rodziny.

W wyniku wielu zmian, o których nie będę tu pisać, by nie rozdrapywać starych ran, najpierw zmarł Aslan, co dla Gacka musiało być szokiem. Niestety wkrótce po tym zdarzeniu odeszła też jego opiekunka, a Gacek, wraz z jeszcze jednym przebywającym w  domu młodym kociakiem, został bez dachu nad głową – i to dosłownie.  Tu oczywiście na wysokości zadania stanęła niezawodna Basia, która natychmiast zabezpieczyła zwierzaki w swoim hotelu. A wiedząc, że ja na sfinksa „choruję” od lat, zabrała kocura do Krakowa, gdzie wspólnie prowadziłyśmy zajęcia w Wyższej Szkole Europejskiej w ramach studiów podyplomowych z kociej behawiorystyki.

Gdy zobaczyłam go po raz pierwszy w samochodzie Basi nasza rozmowa wyglądała mniej więcej tak:

  • Co to jest?
  • Sfinks.
  • Dziękuję, widzę, że sfinks. Ale co on tu robi?
  • Szuka domu. Pomyślałam, że sokoro zawsze chciałaś sfinksa to może go weźmiesz. Jeśli nie – zabiorę go z powrotem do Rzeszowa.
Nasze pierwsze spotkanie, czyli Gacek podczas zajęć na WSE.

Decyzję musiałam podjąć w ciągu kilku godzin. A nie była to decyzja prosta, bo w tym czasie w moim domu mieszkały już przecież 4 koty i absolutnie nie chciałam niczego w ich świecie pogorszyć. Z drugiej strony podczas zajęć obserwowałam interakcję Gacka z nowymi ludźmi i innymi kotami (Basia wraz z nim przywiozła też kocich terapeutów). I z każdą minutą byłam nim coraz bardziej zauroczona. Zatem zanim zajęcia dobiegły końca wiedziałam już, że on zostaje ze mną.

Początki w naszym domu

Wracając z Gackiem z Krakowa zastanawiałam się jak najlepiej wprowadzić go do domu moich kotów, by zaoszczędzić wszystkim stresu. Od razu wiedziałam, że zamknięcie kocura w jakiejkolwiek małej przestrzeni nie wchodzi w grę. Na szczęście jednak w przypadku tego kota izolacja była minimalna. Powód tej sytuacji był dla mnie mocno zaskakujący. Otóż moje zwierzęta nie uwierzyły, że Gacek jest… kotem! Naprawdę – oni uznali, że to jakiś obcy gatunek. Dlatego też Gacek szybko zyskał drugie imię – kosmita.

Pomogło również to, że Gacek jest kotem o bardzo wysokich kompetencjach społecznych, co z pewnością jest powiązane ze świetną pracą socjalizacyjną, którą wykonała jego hodowczyni (oryginalne rodowodowe imię Gacka to Black Diasamar*PL). Wiedział zatem świetnie kiedy może pozwolić sobie na bliższy kontakt  z rezydentami, a kiedy lepiej odpuścić i zająć się sobą.

Trzecim elementem była jego gigantyczna miłość do ludzi, którą obdarzył mnie już pierwszego dnia. To właśnie z obecności człowieka Gacek upatruje sposobu na realizację sporej części swoich społecznych potrzeb. Ponadto był też w tamtym momencie najmłodszym kotem w grupie, do tego mocno żywiołowym (co u sfinksa jest w pełni zrozumiałe). I tak zabawa ze mną okazała się bardziej atrakcyjna, niż towarzystwo innych kotów. Dzięki temu moi rezydencji, pomimo swojego wieku, nie odczuli negatywnych skutków pojawienia się łysego stwora. A ja odetchnęłam z ulgą.

Kocia rodzina: Stefan, Bunia, Gacek i Imbir

Specyfika opieki nad sfinksem

Jeśli ktoś Wam kiedyś powie „Co to za różnica, sfinks czy nie, przecież kot to kot!”, to znaczy, że nie ma zielonego pojęcia, o czym mówi. I mam tu na myśli zarówno pielęgnację, i żywienia jak i wymogi społeczne, organizację przestrzeni i  kwestie weterynaryjne. Samo znalezienie odpowiedniego lekarza, znającego specyfikę tej rasy, stanowi poważne wyzwanie. Na szczęście w naszym przypadku nasza niezawodna lekarka rodzinna jak zwykle stanęła na wysokości zadania, ale o tym dalej. Teraz o tym czemu na sfinksa trzeba się odpowiednio przygotować.

Zacznijmy od tego, że z racji braku okrywy włosowej pielęgnacja wygląda tu inaczej, niż zwykle. Choć zdania co do tego czy sfinksy trzeba kąpać czy nie są podzielone, to jednak na pewno trzeba poświęcać im szczególną uwagę. Ich skóra nadal bowiem produkuje sebum, czyli, cytując Wikipedię, „naturalny lubrykant owłosionej i nieowłosionej skóry ssaków, wydzielany przez gruczoły łojowe. Zapewnia miękkość skóry oraz tworzy na niej ochronną warstwę antybakteryjną i przeciwgrzybiczą”. Zatem sebum jest czymś normalnym i potrzebnym, jednak może być też nieco kłopotliwe. Dlaczego? Bo Sfinksy brudzą swoje otoczenie. Łój z ich skóry wciera się w pościel, koce, posłania, ulubione miejsca do leżenia i wcale nie jest go łatwo usunąć… Ponadto tłuszczowa wydzielina odkłada się też w uszach oraz w rejonie pochewek pazurów, a więc oba te miejsca muszą być regularnie czyszczone (u Gacka przegląd uszu i pazurów robimy raz w tygodniu).

Dodatkowo brak okrywy włosowej oznacza też brak rzęs. Aby chronić gałkę oczną przed mechanicznymi zabrudzeniami w oczach tej rasy pojawia się regularnie glutkowata wydzielina, odkładająca się w kącikach oczu. Należy ją regularnie, delikatnie usuwać, a oczy kontrolować czy nie dochodzi np. do zapalenia spojówek na tle podrażnieniowym.

Gacek ze storczykami w tle.

Druga kwestia to temperatura. Sfinksy powierzchniowo są bardzo ciepłe (temperatura ich skóry potrafi dochodzić do 42 stopni C, przez co koty te mają duże wydatki energetyczne. Oznacza to więc, że jedzą więcej niż przeciętny zwierzak o tej samej masie ciała, choć oczywiście i tak nadal trzeba pilnować u nich właściwej podaży kalorycznej (osobiście uważam, że trudno o smutniejszy widok, niż otyły sfinks).

Ponadto koty te są bardzo wrażliwe na zewnętrzne zmiany temperatury i zwyczajnie marzną. Jeśli w domu temperatura spada poniżej 22 stopni C koty te wymagają ubranek, by czuć się dobrze. Tak więc nie, ubieranie sfinksów to nie „odpał” opiekuna, lecz faktyczna dbałość o komfort zwierzęcia. Ja dokładnie wiem kiedy Gackowi jest zimno, bo kot zaczyna się dosłownie trząść. Zatem wtedy nasze bawełniane koszulki, zwane „piżamami”, idą w ruch.

Bo najlepiej się siedzi na człowieku 🙂

Dodatkowo ubranka pomagają też w ściąganiu sebum ze skóry tych kotów, które nie są kąpane. Wydzielina wciera się w materiał, dzięki czemu skóra nieco się odświeża, a otoczenie jest nieco bardziej czyste. Z naciskiem na „NIECO”, bo naprawdę zakładanie białek pościeli przy sfinksie to kiepski pomysł.

Kolejna sprawa to delikatny sfinksi układ pokarmowy. Bardzo wiele kotów tej rasy ma problemy z jelitami, które potrafią wykazywać wiele nietolerancji bądź też alergii pokarmowych. Dlatego też dieta sfinksa powinna bazować na karmie bardzo dobrej jakości, wysokomięsnej, mokrej, łatwo przyswajalnej, ograniczającej ilość alergenów. Dla wielu sfinksów jedynym sposobem na to, by poradzić sobie z brzuszkowymi problemami, jest przejście na dietę surowomięsną, czyli BARF (tak też było w naszym przypadku). To, co mogę powiedzieć jako zoodietetyczka, to na pewno doradziłabym rezygnację z jakiegokolwiek udziału karmy suchej w diecie tych zwierząt – jeszcze mocniej, niż w przypadku innych kotów. Bo u sfinksa maksyma „jesteś tym co jesz” działa na 150%…

Gacek i jego ulubiony BARF.

Nasze problemy

Jak nie trudno się spodziewać Gacuś także trafił do mnie z pewnymi problemami. Pierwszym z nich było maniakalne wręcz podkradanie jedzenia. Niestety był to najpewniej efekt ciężkich warunków, w których kocurkowi przyszło żyć przez jakiś czas – istniało bowiem realne podejrzenie, że w poprzednim domu kot mógł niedojadać.

Gacek na badaniach u niezawodnej dr Marty Folmer w Lovecie.

Drugim problemem było ogromne, przewlekłe zapalenie jelit. Nasze wizyty w lecznicy początkowo były każdorazowo powiązane z badaniami USG. To, co działo się w gackowym brzuszku, bardzo martwiło naszą lekarkę: ściana jelita była DZIESIĘCIOKRTONIE pogrubiona. Na szczęście zmiana diety, odpowiednio dobrane leki i suplementy spowodowały, że wszystko zaczęło wracać do normy.

Czasy, gdy USG było regularnym badaniem.

Na dzień dzisiejszy większość suplementów udało się już odstawić, natomiast Gacek nadal otrzymuje podtrzymujące dawki sterydów. W tym momencie ich odstawienie nie jest możliwe. Czy kiedyś będzie? Przekonamy się.

Na szczęście zmiany w żywieniu przyniosły bardzo dużą poprawę w kwestii gackowego złodziejstwa spożywczego. Obecnie kocur osiągnął swoją prawidłową masę ciała (4,6 kg) i jedyne, co wciąż podkrada, to BARF z misek innych kotów. Poza tym okazało się również, że jego pozostałe wyniki są całkiem niezłe. Przeszedł wzorcowo badania kardiologiczne, a w morfologii i biochemii nie ma obecnie istotnych odchyleń. I niech tak zostanie…

Codzienność ze sfinksem

Myślę, że ktoś, kto stworzył określenie „żywe srebro” miał przed oczami sfinksa podczas zabawy lub eksploracji. Ten kot w domu jest WSZĘDZIE – literalnie. Nie ma miejsca, w które się nie dostanie, jeśli uzna, że chce tam być. Nie ma rzeczy, której nie zrobi. Ładuje się do otwartych szafek, do garnka na kuchence, pcha łapy do lodówki, skacze po meblach. I bawi się przy tym doskonale!

Do tego niesamowicie operuje łapkami. U sfinksów doskonale widać jak długie są kocie palce i jak wielki mają zasięg. Gacek podnosi rzeczy, przytrzymuje je sobie, podrzuca i tańczy nad nimi indiańskie tańce rytualne. Do tego jest pierwszym kotem, jakiego poznałam, który aktywnie do poznawania świata używa tylnych łapek tam samo jak przednich! Ogląda się to naprawdę niesamowicie.

Gacek jest domowym inspektorem jakości: jeśli coś można urwać – on to zgłosi, jeśli coś odpada – on to znajdzie, jeżeli gdzieś jest dziura – on wsadzi w nią głowę. Dlatego np. siatki w oknach w moim domu wymagały dodatkowych wzmocnień, a na balkonie wymieniłam całość zabezpieczeń na metalowe. I, z perspektywy czasu, uważam, że był to doskonały pomysł, bo Gacek łazi po nich jak pająk.

Inspekcja siatek.
Balkonowy relaks.

Do tego sfinksy gadają – kłócą się z człowiekiem, wyrażają swoje zdanie, dopominają się uwagi i czułości, wysyłają listę żądań kulinarnych, ale też zgłaszają wszelkie problemy i niedogodności. Z drugiej strony są niesamowicie wylewne w uczuciach. Potrzebują miłości, czułości i kontaktu – i to fizycznie. Potrafią z zaskoczenia wskoczyć człowiekowi na plecy, bo właśnie w tym momencie potrzebują fizycznej bliskości. Bardzo też lubią rytuały: u nas najważniejszy jest rytuał wieczornego przychodzenia pod kołdrę na 10 minut i przytulania. Jeśli tego nie ma – Gacek jest nieszczęśliwy.

Kanapka ze sfinksem czyli Gacek między dwoma legowiskami.

Kot i jego banan

Znakiem rozpoznawczym Gacka stał się jego banan. To pluszowe legowisko, z którym kocur do mnie przyjechał i które jest przez niego absolutnie ukochanym miejsce. Banan musi być zawsze pod ręką, zazwyczaj leży na moim łóżku, a Gacek uwielbia ucinać sobie w nim popołudniowe drzemki. To jego bezpieczna przestrzeń, której żaden kot nie próbuje mu zająć. Myślę, że świat Gacka bez banana byłby o wiele bardziej ubogi i smutny. Zatem ja staram się dbać o to, by banan był z nami jak najdłużej (bo oczywiście nowy już nie będzie taki fajny jak ten obecny 🙂 ).

Podsumowanie

W sfinksach zakochałam się, gdy miałam 6 lat i na urodziny zażyczyłam sobie Wielką Księgę Kotów. Pokazane tam na zdjęciach koty bezwłose od początku były dla mnie tajemnicze i magiczne. I choć, jako dziecko, uważałam je za straszne szkarady, to jednak w ich brzydocie było coś, co przyciągało.

Z najlepszym sfinksem na świecie 🙂

Dorastałam jako przeciwniczka kupowania zwierząt i zawsze zakładałam, że koty, którymi będę się opiekować, znajdą mnie same, szukając pomocy. I w tym przypadku, tak jak i we wszystkich wcześniejszych, dokładnie tak się stało. Po tym wspólnym roku wiem już, że ogrom nowych kwestii solidnie mnie zaskoczył, wielokrotnie Gacek udowadniał mi, że niemożliwe w jego wydaniu jest możliwe, że nie mogę go nie doceniać, zwłaszcza pod kątem pomysłowości i inteligencji. Ale też genialnie wpasował się w nasz świat. Nie wiem czy mogę sobie wyobrazić innego kota, który, będąc tak różny od moich zwierząt, jednocześnie tak idealnie wpisałby się w grupę. Myślę, że lepszego sfinksa zwyczajnie nie mogłabym sobie wymarzyć.

Jeśli ktoś z Was ma ochotę śledzić Gacka bardziej regularnie, to zapraszam na nasz profil na Instagramie, który znajdziecie pod nickiem kosmita_w_bananie 🙂 Tymczasem poniżej zamieszczam jeszcze kilka zdjęć kosmity – na poprawę humoru.

tech. wet. Małgorzata Biegańska-Hendryk i Gacek

17 odpowiedzi na “Rok ze sfinksem – czyli jak się żyje z Gackiem?”

  1. Sporo ważnych informacji, o których jakoś nikt nie pisze – sama rozważałam sfinksa, ale zanim byłam w stanie kupić kociaka trafiło do mnie kociątko znajomej mojego znajomego (przysłał mi zdjęcie, że szukają domu i po prostu się zakochałam). I to chyba prawda, że odpowiedni kot po prostu nam się przytrafia, bo nie wyobrażam sobie, żeby mieć innego kota niż moja Freya.

    A o kwestiach, które poruszane są we wpisie (potencjalne problemy żywieniowe czy inne zdrowotne) zazwyczaj się nie mówi – ja nawet szukając znajdowałam głównie informacje o zwiększonym zapotrzebowaniu energetycznym, konieczności cyklicznych kąpieli i smarowania filtrem UV w lecie, czy ryzyku chorób serca.

    Oby Gacek i spółka chowały się zdrowo 🙂

  2. Dziękuję za ten potrzebny artykuł. We wrześniu wprowadziłam się do domu w którym jest sfinks (Ra) i jestem nim zafascynowana. Ma dużo wspólnego z Gackiem, w tym podkradanie jedzenia, musimy bardzo uważać. Jest wulkanem energii 🙂 Pozdrawiamy

  3. Sfinksy i devony mają też, mam wrażenie, większą tendencję do odkładania się kamienia na zębach i trzeba zwrócić większą uwagę na pielęgnację. Nie trafił mi się ani jeden mniej problemowy;) Ale ich tryb podszlafrokowo- łóżkowy wynagradza wszystko:)

  4. Tak samo zakochałam się w tych tajemniczych i magicznych kotach jako dziewczynka będąc na wystawie z mamą i poznając pewnego malutkiego sfinksa tam oraz czytając książki o kotach. Mam nadzieje, ze któregoś dnia ja i moj sfinks się spotkamy. A tymczasem dziękuje za dużo istotnych informacji odnośnie życia z tym super przepięknym stworem 💜

  5. Niesamowita historia. Gratuluję spełnionego marzenia. Moja córka też kiedyś chciała mieć sfinksa, bo na wystawie kotów przedstawiciel tej rasy jako jedyny nawiązał z nią interakcję i próbował się z nią bawić, tym ją zauroczył. 🙂 Jednak nikt z domowników nie podzielał jej entuzjazmu… Pomijając fakt, że nigdy nie wydalibyśmy pełnej kwoty za rasowego kociaka (pomimo, iż wiem, że jest ona uzasadniona), jeśli już to „polujemy” na rasowce pohodowlane. 🙂 Ale po poprzednich doświadczeniach wiemy, że trzeba z tym ostrożnie, zwłaszcza jeśli kot ma być towarzyszem dla dziecka. Pozdrawiam.

    1. Kot towarzyszem dla dziecka? Zwierze, to czująca istniejąca niezależnie istota, nie zabawka, czy dostarczający rozrywki towarzysz. Warto to przemyśleć.

  6. Witam, od kilku miesięcy mam sphinxa, ma od miesiąca problemy gastryczne, biegunka coraz gorsza, weterynarz zmienia leki i nic jest gorzej niż było, do tego dodam że kociak jest cały czas aktywny i je z apetytem, nie wiem co robić, lecimy teraz na karmach gastro wg. zaleceń lekarza

    1. Po pierwsze pytanie brzmi: czy oglądał go lekarz ogólny czy gastroenterolog? Bo jak ogólny, a nie jest specjalistą od rasy, to może być problem z dobraniem odpowiedniej terapii.
      Po drugie – trzeba by zrobić solidne badania, żeby wykluczyć rozmaite jednostki chorobowe – od Giardii, przez alergie, nietolerancje, przewlekłych stan zapalny (w tym IBD i limfocytarno-plazmocytarne zapalenie jelit), niedobory np. w obrębie mikrobioty jelitowej aż po IBS. Zatem do przejrzenia jest dotychczasowa diagnostyka żeby ustalić co już zostało przebadane, a co jeszcze przed Wami.
      Po trzecie dietę powinien dobierać dietetyk na podstawie wyników badań – tak samo jak u ludzi to nie internista dobiera żywienie, tylko specjalista w swojej dziedzinie. Więc najlepiej skonsultować się z nim.
      Co do karm gastro – jest ich bardzo dużo i mniej więcej połowa nie nadaje się do niczego, zwłaszcza w kontekście obligatoryjnego mięsożercy. To, co mogę powiedzieć na pewno to: jeśli kot je cokolwiek suchego to należy to NATYCHMIAST wyeliminować. Do jakichkolwiek dalszych zaleceń potrzebna jest pełna konsultacja dietetyczna.
      Pozdrawiam

  7. Bardzo fajny artykuł, zamierzam przeczytać też inne wpisy, ponieważ za dwa miesiące tez stanę się posiadaczką malutkiego sfinksa 🥰 wiec chciałabym się jakoś przygotować.
    A czy masz może jakąś sprawdzona literaturę? szukałam książek ale nie mogłam znaleźć nic o sfinksach, ale też coś jak wychować kota, ponieważ zawsze miałam psy i właściwie to nie wiem do końca jak się do tego zabrać. Wiem, że sfinksy są bardzo inteligentne, więc myślę, że będzie dało się go czegoś nauczyć i ułożyć, a w każdej książce którą znalazłam piszą o kotach „standardowo” że chodzą własnymi drogami itp. a tak jak mówiła mi pani z hodowli to to jest rasa taka, która lubi się przytulać i siedzieć na kolankach, dlatego właśnie wybrałam sfinksa 😊

    1. Polecam książki mojego autorstwa „Co jest, kocie?” oraz „Rozmowa z kotem”. Książek jedynie o sfinksach nie znam i sądzę, że o taką będzie bardzo trudno. Na pewno nie ma jej po polsku. Pozdrawiam

  8. Super wpis !mam kotkę od dwóch miesięcy , łapie muchy w locie , wchodzi wszędzie w każdą szafkę , brudzi pościel , prześcieradła , uszka czyszczę co dwa dni , płacze jak zostaje sama i rozmawia z domownikami 🙂 jest przecudowna

  9. Za 3 miesiące będę miała w domu sfinksa. Dziękuję za informacje zawarte w artykule. Zastanawia mnie to sebum, czy faktycznie wszystko tłuści się, nawet ubrania? Słyszałam, że sfinksa można kąpać raz w tygodniu, czy to prawda? Pozdrawiam.

    1. Kąpiele raz w tygodniu to strzał w kolano – im bardziej zmywamy sebum tym bardziej skóra je produkuje i jest jeszcze gorzej. Ilość sebum to kwestia osobnicza ale też zależna od diety – im lepiej dopasowane żywienie, tym mniejszy problem. Z mojego doświadczenia wynika, że koty karmione BARFem brudzą mniej. Pozdrawiam i życzę powodzenia z kotem-kosmitą 🙂

Możliwość komentowania została wyłączona.