Od czasu do czasu wśród moich pacjentów powtarza się ten sam schemat: kot odratowany z bardzo złych warunków, czasem młody a czasem dorosły, po zabraniu do domu i wyprowadzeniu na przysłowiową „prostą” nadal maniakalnie pożera i kradnie jedzenie. Dzieje się tak pomimo tego, że pożywienia ma pod dostatkiem i jest ono dobrej jakości. W takim przypadku najprawdopodobniej mamy do czynienia z czymś, co określam mianem „syndromu głodu”.
Jest to rodzaj zaburzenia powstającego w kociej psychice, które zazwyczaj dotyka zwierząt doświadczających potwornego, przejmującego głodu. Tak ogromnego, że realnie zagrażał ich przetrwaniu. Nie ma znaczenia czy te doświadczenia dotyczyły kociaka czy też pojawiły się już w wieku dorosłym – związana z nimi konieczność walki o życie (dosłownie!) wywołuje niesamowicie silne ślady w kociej głowie, a reakcje z nimi związane nie podlegają racjonalnej ocenie. Kot cały czas zachowuje się dosłownie tak, jakby kolejnego posiłku miało nie być. A co gorsza – on w to głęboko wierzy…
Oznaki syndromu głodu.
Do najczęstszych oznak syndromu głodu można zaliczyć następujące kocie zachowania:
- łapczywe pożeranie zawartości miski „na raz”, bez umiejętności podzielenia nawet bardzo dużej porcji,
- wyjadanie jedzenia innym kotom jeśli te cokolwiek zostawią,
- jedzenie „na wyścigi” z innymi zwierzętami, a po skończeniu własnego posiłku próba przywłaszczenia sobie cudzej porcji,
- brak gryzienia kęsów na mniejsze kawałki – zamiast tego obserwujemy przełykanie dużych fragmentów jedzenia „byle szybciej”,
- obrona miski, a więc prezentowanie zachowań takich jak warczenie, prychanie, bicie łapami czy nawet próby kąsania gdy ktokolwiek (człowiek lub inne zwierzę) zbliża się do porcji jedzenia,
- kradnięcie i zjadanie ludzkiego pożywienia – zgodnie z zasadą „jeśli Ty to jesz, to znaczy, że jest jadalne”,
- wyjadanie odpadków z kosza na śmieci,
- zaburzenia pracy przewodu pokarmowego.
Zagrożenia związane z syndromem głodu
Wbrew pozorom jest ich wiele. Jednym z najistotniejszych jest to, że kot nie zwraca uwagi na to CO je, byle ZJEŚĆ. W swoich poszukiwaniach jedzenia często kieruje się węchem – z tego powodu może zjeść WSZYSTKO, co według niego ma zapachowy związek z pożywieniem: folię po wędlinach, reklamówkę w której było mięso, resztki z obiadu, dosłownie każdą rzecz, do której ma dostęp. To oczywiście może w prostej linii prowadzić do zatrucia pokarmowego, a także do dużo poważniejszych problemów takich jak np. wgłobienie jelita, które powstaje w wyniku przyklejenia się do ściany jelita np. kawałka folii – w takim przypadku działaniem z wyboru jest zazwyczaj operacja na jamie brzusznej w celu ratowania kociego życia.
Drugim problemem jest zjadanie rzeczy trujących – takich, które my jemy a kot to obserwuje. Kłania się tu więc cała długa lista pokarmów trawionych przez ludzi, ale toksycznych dla kotów takich jak: winogrona, rodzynki, awokado, rośliny cebulowe, czekolada, ksylitol, orzechy i wiele wiele innych. Dla kota z syndromem głodu nie ma znaczenia, że coś dziwnie pachnie lub smakuje. On i tak to zje. Nie zważając na konsekwencje.
Trzecia kwestia dotyczy samego sposobu i tempa jedzenia. Koty z syndromem głodu zazwyczaj nie gryzą – skupiają się jedynie na jak najszybszym przełykaniu pokarmu. A to z kolei może prowadzić do zaburzeń ze strony przewodu pokarmowego. Częstą przypadłością u takich zwierząt są wymioty, ponieważ żołądek nie radzi sobie z dużą ilością wtłoczonego na raz pokarmu i zwraca to, co kot zjadł (w wielu przypadkach to zwrócone pożywienie jest natychmiast zjadane ponownie, bo w mniemaniu kota z syndromem głodu nic nie może się zmarnować). Innym problemem są też biegunki lub rozwolnienia, gdyż duże kawałki karmy nie podlegają prawidłowemu trawieniu, przez co podrażniają jelita. Kolejnym problemem jest przejadanie się, które może w szybkim tempie doprowadzić do nadwagi i otyłości – jeśli kotu z syndromem głodu pozostawimy stały dostęp do jedzenia on nie będzie mieć umiaru, a to bardzo szybko odbije się na kondycji ogólnej organizmu.
Jak pracować z syndromem głodu?
Przede wszystkim trzeba skupić się na rutynizacji procesu karmienia. Co to oznacza? Dokładnie tyle, że kot musi jeść małe porcje, często, o stałych porach. Tak, wymaga to pewnej dodatkowej organizacji systemu wydawania posiłków, jednak na szczęście żyjemy w czasach, gdy producenci kocich gadżetów wyszli nam na przeciw. W pracy z kotem syndromowym doskonale sprawdzają się bowiem miski elektryczne, ustawiane na odpowiednią godzinę, o której kot otrzymuje swoją porcję jedzenia. Misek jest kilka rodzajów, w zależności od potrzeb (są takie na pojedynczą porcję i takie, w których zmieści się ich kilka). Warto więc przejrzeć pod tym kątem oferty sklepów internetowych, a z pewnością Opiekun znajdzie coś, co pasuje do jego potrzeb.
Trzeba też pamiętać, że w naturze kot zjada małe ofiary w dużej ilości, a więc jego posiłki są niewielkie, ale za to częste (warunkuje to m.in. obecny w kocim organizmie mechanizm glukoneogenezy). Dlatego też w normalnych warunkach kot powinien jest minimum 3-4 posiłki dziennie, a kot z syndromem głodu nawet 6. Oczywiście najlepiej jest ustalić konkretną dawkę pokarmową z zoodietetykiem (taką, by spełniać realne dzienne zapotrzebowanie metaboliczne zwierzaka na energię). Jeśli jednak nie ma takiej możliwości dobrze jest przynajmniej trzymać się zaleceń ustalonych przez producenta karmy i kontrolować wagę kota oraz jego sylwetkę w oparciu o skalę BCS.
Kolejna kwestia to uniemożliwienie kotu podjadania tego, co nie jest dla niego przeznaczone. Z tego powodu opiekun nie zostawia żadnego „ludzkiego” jedzenia na wierzchu, pilnuje, by kot nie buszował po kuchni i nie wyjadał półproduktów ani resztek, na szafkę z koszem na śmieci zakłada specjalną blokadę itd. Pilnowanie kota z syndromem głodu to w dużej mierze pilnowanie siebie.
Jeśli nasz kot nie jest jedynakiem, tylko żyje w kociej grupie, bardzo ważne jest zapewnienie osobnego miejsca do spożywania posiłków. W końcu w naturze kot jest samotnym łowcą, który indywidualnie zdobywa i zjada swoją ofiarę. Karmienie wspólne, w jednym pomieszczeniu, w sąsiedztwie, lub co gorsza z jednej dużej miski, nasila zachowana rywalizacyjne, a więc podtrzymuje i utrwala potrzebę jedzenia „na wyścigi”. Taka sytuacja przy zwalczaniu syndromu głodu jest zdecydowanie niepożądana.
Ważne jest też, aby wybierać karmy dobrej jakości: mokre, wysokomięsne, takie, którymi kot faktycznie się naje. Jeśli będziemy podawać zwierzakowi jedzenie, które będzie go tylko „zapychać”, ale nie da faktycznego poczucia sytości, walka z syndromem głodu będzie o wiele trudniejsza i dłuższa.
Ostatnim elementem, z którego korzystam w pracy nad tym problemem, jest czas. Koty mocno pamiętają negatywne przeżycia, a głód jest jednym z tych doświadczeń, które zapadają w pamięci najsilniej. Dlatego zwalczanie syndromu głodu u kota potrafi zajmować miesiące, a a nawet lata żmudnej pracy (u mojego Stefana trwało to blisko 24 miesiące i w tym wyniku nie odstawał specjalnie od statystycznej średniej). Dlatego, jeśli Opiekun chce z tym problemem pracować, musi nastawić się na dłuższy okres walki i uzbroić w całkiem solidne pokłady cierpliwości.
Czy gra jest warta świeczki?
W moim odczuciu zdecydowanie tak. Wyprowadzenie kota z syndromu głodu, choć długotrwałe i trudne, niesamowicie ułatwia życie obu stronom: zwierzęciu i Opiekunowi. Dzięki temu można zarówno zostawić kota na cały dzień z większym zapasem jedzenia jeśli jest taka konieczność (np. z powodu nagłego wyjazdu), jak i nie martwić się konfliktem w kociej grupie, który może wybuchnąć wokół kociej miski jako newralgicznego zasobu. Ponadto koty, które wyszły z syndromu głodu, są spokojniejsze, a ich proces trawienny zachodzi w lepszych warunkach. Dlatego, w moim odczuciu, warto pracować z tym problemem. Zarówno dla dobra kota, jak i dla spokoju i komfortu Opiekuna.
Tech. wet. Małgorzata Biegańska-Hendryk, pisząca ten tekst jako Opiekunka cierpiącego na syndrom głodu Stefana. Zwalczenie tego problemu trwało blisko 2 lata – widząc aktualne efekty nie żałuję ani jednego dnia, który poświęciłam na pracę nad tym zagadnieniem.
Niestety przez co najmniej 9 godz nie ma mnie w domu (praca) i podawanie 6 posiłków w regularnych odstępach jest niemożliwe, czy jest jaka kolwoek szansa na wyprowadzenie kota z syndromu?
A co stoi na przeszkodzie by zastosować miski elektryczne, o których pisałam?
Przy 3 kotach obawiam się ceny takich misek. Dodatkowo pewno bedą sobie wzajemnie wyjadac. Dwa koty to znajdy rzucające się na jedzenie a najstarsza kotka je powoli i pozwala sobie odbierać.
Gosia, to spróbuj może kocich zabawek z karmą w środku. U mnie świetnie się sprawdzają!
To dopiero przy kolejnym kocie z takim problemem – obecnie nie mam żadnego takiego podopiecznego 😉
hej, trafilam tu przypadkowo szukajac informacji o kotach z syndromem glodu. Mam dwa koty, obydwa znajdy , jeden juz dorosly druga kotka ma ponad rok i nadal syndrom glodu. Kupilam elektryczne pojemniki na jedzenie poniewaz czesto wyjezdzamy i w ten sposob moga dostawac jedzenie o stalej porze. poczatkowo nie wiedzialam dlaczego moja kotka je jak szalona ale robilam swoje , pierwszym krokiem bylo pilnowanie ich, stale pory karmienia i nie zostawianie niczego co moglyby zjesc dodatkowo. przy elektronicznych „karmnikach” na poczatku byl problem z tym, ze moj senior delektuje sie jedzeniem i je bardzo wolno , a kotka polyka malo sie nie dławiąc… co chwila spogladala na starszego kota i podbiegala do jego miski i mu wyjadala. z czasem widze ze jest lepiej , starszy kot je troche szybciej, a kotka juz nie odchodzi od swojej miski, je ladnie co ma podane. Jest tak jedynie kiedy jestem w domu i widze jak jedza.
Jednak bywaja dni kiedy wyjezdzamy i zostawiam kotki z „karmnikami” i obserwuje przez kamere z telefonu ( co tez polecam , darmowa aplikacja – Alfred) i widze ze jedza swoje po chwili zamieniaja sie miskami i tak w kolko kazdy je skad popadnie… niestety troche czasu to pewnie zajme, ale napisalam tez dlatego , zeby pokazac Tobie i pewnie wielu innym , ze warto zakupic taki sprzet, te pojemniki sa na lata! To jest pojedynczy wydatek , mozesz sobie odkladac dziennie jakas kwote i na pewno uzbierasz po jakims czasie jesli nie mozesz sobie pozwolic jednorazowo zakupic 3 takie sprzety. Ale na pewno warto! ja uzywam catmate- kupilam na zooplus.
z Twoja obawa wyjadania sobie- wkoncu sie naucza. Kot sobie nie pozwoli jesli bedzie glodny. moj na poczatku dawal sobie wyjadac ale jak mu doskwieral glod szybko sie oduczyl i walczy teraz o swoje a kotka to szanuje i nie przeszkadza mu 🙂
Powodzenia w walce z glodem kotkow!
Owszem, zgadzam się, że elektryczne miski to bardzo dobry pomysł, sama często polecam je moim klientom. Nie zgodzę się natomiast ze stwierdzeniem, że kot „oduczył się” wolnego jedzenia. W behawioryzmie nie ma takiego terminu jak „oduczyć” bo to jest jak „odzobaczyć” – niewykonalne z punktu widzenia mechanizmów rządzących procesami uczenia się. Kot mógł co najwyżej lepiej dostosować swoje zachowanie do panujących warunków – niestety ze szkodą dla siebie, bo został przymuszony do przyspieszenia fizjologicznego procesu jakim jest jedzenie. A tak być nie powinno.
Mój kociak nie miał szczęśliwej przeszłości, dlatego jak przyszedł do nas miał spore problemy z żywieniem: jadł wszystko, co mu podałam na raz, a później wymiotował, jadł wszystkie resztki (nawet suchy chleb) i rzucał się na nas, w trakcie każdego posiłku. Teraz sprawa wygląda zupełnie inaczej, a kot nie ma problemów z żywieniem.
Zauważyłam coś podobnego u mojego kota, jak tylko do nas przyszedł. Od razu zjadał wszystko z miski i wymiotował.
Poprawiło się? Moja kotka tak miała, jak była mała.
Lubię Pani wpisy i podziwiam za wiedzę 🙂 Zastanawiam się, jak sprawa wspólnego karmienia kotów ma się do sytuacji, gdy w domu są dwa zdrowe kociaki? Karmić razem, stawiać miski obok siebie? A może rozdzielać, jakoś kombinować?
Ja zawsze odradzam wspólne karmienie jako element zbędny. Moje koty wspólnie egzystują, ale jedzą osobno 🙂
Dopiero teraz wpadłam na ten artykuł i takiego bloga 🙂 Adoptowałam drugiego kota, gdy miał ok. 4 miesiące. U mnie suche jedzenie zawsze było dla kotów dostępne, mokre starszy dostawał kiedy chciał (był świadomy ile chce zjeść i kiedy by było dobrze). Młody pożerał wszystko w ogromnych ilościach. Teraz widzę że miał cechy jakie tu zostały wymienione 🙂 Po miesiącu, gdy miał cały czas dostęp do jedzenia, uspokoił się. Już nie wyjada starszemu z miski, nie wygania go, nie ściga się kto szybciej zje i ile, nie jest taki łapczywy. Poczuł że to jedzenie u nas zawsze jest dostępne kiedy tego chcę i właśnie po miesiącu – dwóch, nauczył się jeść samodzielnie, tyle ile chcę i kiedy. (Oczywiście jest to kontrolowane, nie przeżerają się :D) Świetny artykuł! Z chęcią poczytam więcej 🙂
Zapraszam!
Dziekuje za ten artykuł. Od jakiegoś czasu staram się przyzwyczaic kotkę do jedzenia mniejszych ilości pokarmu bo niepokoi mnie jej zarlocznosc. Cały czas prosi o jedzenie i niemalże waruje przy misce jak pies. A jak już dostanie swoją porcję o określonej porze to wszystko połyka, co potem zdarza sie jej wymiotowac. No cóż. Nie poddaje się i walcze dalej. Może w końcu uda się poskromic glodomora 😉 pozdrawiam
Trzymam kciuki!
Mój kocur-przybłęda wyszedł z syndromu po ponad dwóch latach, a i teraz czasem zdarzy mu się incydent pochłonięcia porcji pokarmu, albo wyszabrowanie sera z siatki na zakupy…
Miałam kota który jadł bez opamiętania. Potrafił zlizać masło z blachy pod ciasto. Mój kot nigdy nie był głodzony. Czy to możliwe żeby kot był kompulsywnym obżeraczem? Wydaje mi się że on lubił jedzenie i jadł z nudów. Nieustająco dopominał się o więcej, nie potrafiłam sobie z tym poradzić. Bardzo też wyrywał się na dwór więc znalazłam mu dom wychodzący i tam się odnalazł. Nie jest już takim grubasem.
Tak, są który, które jedzą z nudów. Ale wypuszczanie to nie rozwiązanie, bo generuje zagrożenia dla zwierzęcia plus powoduje, że sam kot jest zagrożeniem dla przyrody. Woliera – tak! Wypuszczanie luzem bez nadzoru – zdecydowanie nie!
Racja, ale ja mieszkam w bloku z miniaturowym balkonem. Kot na szczęście nie jest jakiś specjalnie łowny. Nauczony był wychodzenia już zanim trafił do mnie ale wtedy o tym nie wiedziałam. Kiedy się go zamyka on po prostu wyje pod drzwiami. To naprawdę ciężka próba, nie wiedziałam że koty potrafią takie dźwięki wydawać. Po jakimś czasie go puściło i dał za wygraną ale w nowym domu szybko znalazł sposób żeby się wydostać , mieszka tam już 6 lat. Gdyby nadal mieszkał u mnie pewnie był by smutnym kocim grubasem. Oprócz tego że tak jadł to jeszcze dręczył drugiego kota. Wydaje mi się że wybrałam „mniejsze zło”
Badania pokazują, ze Opiekunowie widzą średnio 1/15 tego, co faktyczne kot łapie i zabija wychodząc. Dlatego wrażenie tego, że kot „nie jest specjalnie łowny” to często wrażenie bardzo pozorne…
Przykład powyżej wzięcia kota gdy nie ma się chęci by wziąć za niego odpowiedzialność. Kota nie wolno wypuszczać, pomijając kwestie jego bezpieczeństwa, to kot niszczy przyrodę oraz własność innych ludzi. Sika ludziom na rośliny, atakuje ich psy i koty, załatwia się na wycieraczki, znosi martwe ptaki, roznosi choroby. To jest BARDZO nieodpowiednie zachowanie ze strony człowieka. Kota trzyma się w domu ALE należy mu zapewnić zaspokajanie swoich potrzeb gatunkowych: przystosować dom by mógł chodzić na wysokości, zapewnić bezpieczne kryjówki, porozstawiać odpowiednio miski (osobno woda i jedzenie), odpowiednią liczbę kuwet i je sprzątać regularnie i przede wszystkim BAWIĆ SIĘ!!! Kot musi mieć ruch, jest to też element nawiązywania więzi z opiekunem.
Witam, mam 7 letnią i pół roczną kotkę. Nie wiem co stało się z młodszą ale po narkozie ponieważ miała prześwietlany kręgosłup zaczęła się rzucać na jedzenie. Objawy zgadzają się z syndromem głodu. Nie wiem czy przyczyną tego jest akurat narkoza albo to taki zbieg okoliczności ale nie wiem co mam robić.
Syndrom głodu jako zaburzenie behawioralne nie ma nic wspólnego z narkozą – tu więc mamy prawdopodabnie jakieś inne zaburzeni ze spektrum łaknienia, ale jakie dokładnie tego niestety nie wiem.
Któryś raz spotykam się z historią, że po zabiegu u weterynarza kot „się popsuł”. Ciekawi mnie ten temat. U mnie też był bardzo miły kot, miał pół roku i zachorował – nie jadł, nie załatwiał się, nie bawił. Lekarz podejrzewał białaczkę ale testy wychodziły negatywne, rzutem na taśmę dostała sterydy które pomogły. Kot uratowany mimo braku diagnozy. Potem zaczęły wychodzić objawy które sama połączyłam ze sobą w alergię pokarmową bo lekarze traktowali każdy objaw osobno. Wprowadziłam karmę z kangura oraz suplementację i 5 lat kotka jest zdrowa. Problem w tym, że jest tragicznie nerwowa. I nie jestem pewna czy chodzi o alergię, czy po prostu stres daje podobne objawy, zresztą to się wzajemnie może zaostrzać.
Trafiłam na ten artykuł ponieważ po śmierci starszej kotki przygarnęłam 2 małe bidy i jedna z nich jest żarłoczna. Może nie jest to aż syndrom głodu ale jakiś gen złodziejstwa. Jedzą osobno od starszej, ale tej jednej młodej bardzo zależy żeby iść szybko kraść starszej do innego pomieszczenia. Tamta nerwowa robiła dokładnie to samo ze świętej pamięci kotką. Wtedy mówiliśmy głośniej „ej! Kocie, uciekaj” itp. Niestety był to błąd ponieważ zaczęła się stresować przy jedzeniu, nawet teraz kiedy wchodzi z zamiarem kradzieży do młodszych to od razu syczy na mnie, nawet przed tym jak ja zajarzę po co tam poszła. W każdym razie, chcę uniknąć popsucia młodej złodziejki. Małe koty mają dostęp stały do jedzenia. 2-3x dziennie nakładam im mokrą feringę a dodatkowo zostawiam garść suchego gdyby ich przycisnął w nocy głód. Staram się spokojnie przenosić małą kotkę do swojego jedzenia kiedy przychodzi do miski starszej. Ale widzę że to nie skutkuje. Tak samo chce wyjadać nasze jedzenie, próbuje kraść ze stolika.
Bardzo zależy mi żeby nie stresować kotów, a takie ich zachowanie też wprowadza między nimi nerwową atmosferę. Jeszcze nie są do końca zsocjalizowane, bo ta nerwowa oczywiście jest bardzo niezadowolona z obecności nowych domowników. Ma swój pokój, cały balkon bo mimo siatki małych jeszcze nie puszczamy bez opieki, kilka miejsc w domu wyłącznie dostępnych dla niej, tam sobie w ciągu dnia cziluje, nawet ostatnio zaczęła się troszkę bawić z kitenami, ale syczy na mnie i nie pozwala się dotykać przez większość czasu. Próbowałam feliway i spray i kontakt, surowe tabletki vetexpert, staram się jej nie narzucać, a ona i tak się denerwuje.
Myślę, że tu jest potrzebny ktoś, kto wykona pełen wywiad i oceni sytuację na miejscu a następnie ułoży plan pracy i przekaże zalecenia. Nie da się takich problemów rozwiązywać przez internet, a szukanie rozwiązań na chybił-trafił może niestety w dłuższej perspektywie pogorszyć sprawę zamiast pomóc.
Dzień dobry. Pani artykuł pomógł mi zrozumieć ten problem. 6 dni temu adoptowałam kota ze schroniska. Kocisko ma ponad rok. W schronisku był pół roku. Powiedzieć, że ma syndrom głodu to jakby nic nie powiedzieć… heeh . On się rzuca na miskę jak nienormalny. Muszę mu wydzielać karmę., a on się drze jak opętany. Jakbym go głodziła. Aż mam wyrzuty sumienia gdy sama jem a on na mnie patrzy jakby umierał z głodu. Przez pierwsze 3 dni miał rozwolnienie. Pewnie stres, zmiana miejsca, ludzi, karmy. Byliśmy u weterynarza. 2 dni dostawał jakieś zastrzyki, dostał jakąś maź do podawania do pyszczka i na trzeci dzień normalnie się załatwił. Tylko, że tak było tylko 1 dzień. Znowu ma rozwolnienie. Obawiam się, że może go przekarmiłam. Nie wiem. Wydzielam mu karmę. Nie wiem już co robić. Dziś będę dzwoniła do weterynarza, ale może Pani jako behawiorystka ma jakąś radę?
Zakupiłam również miskę elektryczną, która wydziela karmę. Dziś powinna dojść.
Dla mnie to nie do końca stricte problem behawioralny: trzeba zarówno wykonać u kota badania (badane krwi, kału, USG jamy brzusznej), jak i prawdopodobnie pochylić się nad ilością i jakością spożywanego jedzenia. Istotne też są tu porcje – czy dawka pokarmowa faktycznie pokrywa kocie zapotrzebowanie dobowe pod kątem kalorycznym? Dobrze byłoby to zweryfikować. Z pewnością w diecie takiego zwierzaka nie ma miejsca na żadną karmę suchą – jedzenie powinno być mokre, dobrej jakości (karma mokra, wysokomięsna, z udziałem skł. roślinnych nie przekraczających 5% składu). Tyle mogę powiedzieć na odległość, nie widząc kota. Powodzenia
Czy jeśli kot będzie otrzymywał 4 posiłki o stałych porach to w końcu przestanie pilnować miski? To jest straszne i smutne. Mam moje kocisko od zaledwie 2 miesięcy. Adoptowany został jako dorosły kocur ze schroniska. Kupiłam mu elektryczną miskę. Dostaje stałe porcje równych odstępach czasu. A całym sensem jego życia jest pilnowanie miski. Głównie wieczorem wychodzi do nas sam z własnej woli ale to też na krótko bo zaraz wraca pilnować czy się przypadkiem micha nie obróci i może będzie kamienie. Próbuję go zabawiać, kupuję co raz to nowe zabawki, drapaki, piłeczki, zabawki z ziołami dla kotów i heeh… Nic go nie jest w stanie na dłużej zająć. Micha to cel jego życia.
U nas przepracowanie tematu zajęło 2 lata. Czasami to trwa naprawdę długo ale generalnie zazwyczaj regularność pomaga. Natomiast bywa czasem, że potrzebna jest też zmiana diety. No i bardzo ciężko przepracować syndrom głodu korzystając z suchej karmy bo, poza tym, że jest ona niezdrowa, jest też pokarmem o wysokiej kaloryczności, a co za tym idzie wydziela się ją w małej objętości. Tymczasem kot z syndromem głodu zdecydowanie lepiej czuje się wtedy, gdy jedzenia może wchłonąć dużo. A żeby tak było konieczna jest dobra jakościowo karma mokra o kaloryczności zbliżonej go 95 kcal/100g.
Czy przez rok czasu zauważyła Pani jakiekolwiek zmiany jeśli chodzi o pilnowanie misek? Mam dwie kotki Devon-Rexy i jest dokładnie taki sam problem. Jedzenie serwowane jest z misek elektrycznych o stałych porach(6 posiłków co 3 godziny) według zaleceń producenta. Nie ma mowy o zabawie, zaraz po zjedzeniu posiłku siadają przy misce w oczekiwaniu na kolejny. Zwiększenie ilości podawanej karmy prowadzi do otyłości(sprawdzone na pierwszej kotce). Czy jedyne wyjście to sucha karma na stałe???…
Sucha karma to żadne wyjście. Wiem, że to zabrzmi dziwnie, ale… zrezygnujcie na jakiś czas z automatów. Są koty (rzadko, ale jednak się zdarzają), które psychicznie zafiksowują się na mechanicznym wydawaniu jedzenia i pilnowanie automatu staje się ich obsesją. N co najmniej 3 miesiące przeszłabym na wydawanie posiłków TYLKO przez człowieka (nawet, jeśli oznaczałoby to mniejszą ilość porcji na dobę), a z automatem spróbowałabym ewentualnie dopiero po tym czasie. Takie pilnowanie misek, to już nie jest syndrom głodu, tylko zachowanie z pogranicza obsesji. Czyli jeden problem wygenerował Wam drugi problem. Nieczęsta sytuacja, ale jednak bywa…
no właśnie chcieliśmy wyeliminować problem z sępieniem przy miseczkach zwykłych( kiedy to człowiek daje jedzenie) miseczkami automatycznymi, niestety nie udało się…
p.s. karma wysokomięsna Power of Nature
Mam wrażenie, że u Was może nie chodzić tylko o kwestię jedzenia, ale o tzw. pilnowanie/wymuszanie zasobu. A to jest szerszy temat, którego w mojej ocenie nie da się rozwikłać internetową wymianą zdań.
Opis pasuje idealnie do mojej kotki, poza jednym ważnym faktem. Takie obżeranie się pojawiło się u niej w wieku 10 lat. Rzuca się na jedzenie, kradnie drugiej kotce, kradnie „ludzkie” jedzenie, w dodatku co popadnie, chleb, pomidory, banany. Zachowuje się jakby nie jadła od wieków. Jest to niebezpieczne, już dwa razy trafiła do szpitala, ostatnio po zjedzeniu bananów ze skórą. Staramy się wszystko chować, ale co jakiś czas niestety udaje jej się coś ukraść.
Miałam konsultację z dr Iracką, jej zdaniem nie jest to problem behawioralny, tylko fizyczne uczucie głodu.
Kotka miała szereg badań, tarczyca ok, cukrzycy nie ma. Jeszcze zanim zaczęła się tak obżerać, wykryto przypadkowo w badaniu USG powiększone nadnercze. Jednak żadne badania nie wskazują, żeby to nadnercze cos wydzielało, nie stwierdzono np. zespołu cushinga.
Czy z Pani doświadczenia jest możliwe, aby 10-letni kot miał syndrom głodu, czy jednak szukać nadal przyczyny raczej w jej organizmie?
Raczej szukałabym jednak przyczyny bardziej fizjologicznej niż psychicznej. Polecam serdecznie konsultację z dr Michałem Ceregrzynem – on zajmuje się konkretnie zaburzeniami żywienia u zwierząt, może coś podpowie?
Dzień dobry. Zdaję się, ze w końcu potrafię nazwać przypadłość moich kotów. Opis pasuje idealnie. Mam 3 koty. Kotkę adoptowałam w kwietniu ze schroniska, dwa kocurki przygarnęłam po tym jak ktoś je podrzucił do mojej pracy. Kotka ma 1,5 roku a kocury 6 miesięcy. Ponieważ mieszkam w kawalerce nie mam możliwosci karmienia kazdego w osobnym pomieszczeniu. Kotkę karmię w pokoju a koty w łazience. Małe dosłownie połykają jedzenie, nerwowo sie na siebie oglądając i warcząc gdy tylko drugi sie zbiliży do miski. Kotka je wolno i czasami coś zostawi. Gdy wypuszcze małe to rzucają się na jej miskę. Nawet gdy jest pusta, wylizują co się da. Najbardziej martwi mnie jeden z nich. Rzuca się nam w talerze gdy jemy, jak wyczuje pieczywo to potrafi sobie je wyjąć z szafki, przegryza worki na śmieci. Trzeba mieć przy nim oczy do okoła głowy. Najgorsze jest to, że wyjada osikany żwirek z kuwety (żwirek kukurydziany). Gdy to widzę to mu nie pozwalam ale codziennie nie ma mnie w domu przez 9 h. Spotkała się Pani już z czymś takim? Da się z tym walczyć? Weterynarz polecił mi zmianę żwirku ale boję się, że jeśli ta przypadłość nie zniknie to zapcha się żwirkiem który się nie strawi. Wczoraj robiłam mu badanie krwi, wszystko jest w normie. Koty są wykastrowane, maja wszystkie szczepienia i są odrobaczone. Jedzą mokrą karmę dobrej jakości (90% mięsa).
Tak, spotkałam się. Zmiana żwirku to dobra sugestia, natomiast ja bym się przyjrzała nie tylko zachowaniu ale też diecie (kwestia kaloryczności, smaku, porcji, wykorzystania paszy przez organizm, bilansu itp.). Ale do tego potrzebna jest konsultacja.
Wydaje mi się, że mój kot, przygarnięty z ulicy 3 miesiące temu również cierpi na syndrom głodu. Godzinami przesiaduje przy misce ze śliną wiszącą do podłogi, zjada każdą ilość jedzenia. Podaje mu dobrej jakości mokrą karmę gdyż kot nie ma większości zębów. Gdy jestem w domu podaję mu 6 mniejszych posiłków, jednak gdy pracuje kot 9 godzin pozostaje bez jedzenia (dostaje dwa mniejsze posiłki rano i 3 po powrocie z pracy). Myślałam że automatyczna miska rozwiąże nasz problem, a przede wszystkim choć trochę umili życie mojemu pupilowi, jednak kilku krotnie udało mu się ją otworzyć. Czuje zapach pokarmu pod pokrywą i wali miską na oślep, podrzuca ją, drapie. Niestety musiałam przestać zostawiać mu tą miskę raz ze względu na sąsiadów, a dwa żeby kot nie zjadał całego jedzenia za jednym razem oraz żeby nie zrobił sobie krzywdy rzucając miska po całym mieszkaniu. Czego jeszcze moglibyśmy spróbować w takiej sytuacji żeby pomoc kotu i sobie?
Zrobiliście kompleksowe badania? Wykluczyliście pasożyty, krew i mocz są w normie, USG jamy brzusznej nie wykazało żadnych anomalii? Sprawdziliście pozostałe zęby (pytam w kontekście tego ślinienia, bo u kotów nie jest to typowa fizjologiczna reakcja na np. zapach jedzenia, jak ma to miejsce u psów). Jeśli zdrowotnie wszystko jest ok, to pozostaje mi tylko jeden pomysł: raz, jeden raz, pozwolić mu zjeść tyle, ile chce. Nawet gdyby miały to być 3 puszki karmy. Czasami dzięki takiemu eksperymentowi do kota dociera, że nie zabraknie mu jedzenia i uspokajają się jego napady pochłaniania wszystkiego. Plus może warto byłoby przeliczyć jego zapotrzebowanie kaloryczne – bo może, mimo Waszych dobrych chęci, on faktycznie dostaje za mało jedzenia?
Pozdrawiam i w razie czego pozostaję do dyspozycji.
Od 1,5 tygodnia mamy w domu ok. 3 miesięczną kotkę znajdę. Kotka była znaleziona w bardzo złym stanie, z niedowagą (BCS 2/5), zapaleniem płuc, zaropiałymi oczami, trzecią powieką, kocim katarem i na dodatek lekko głuchawą. Wdrożone zostało leczenie: antybiotyk, sterydy, inhalacje itp. i jest już widoczna znaczna poprawa samopoczucia kociaka. Jest też już po pierwszej dawce odrobaczenia (ku zaskoczeniu niewiele jest tych robaków). Kociak zdecydowanie odżył, ma ochotę na zabawy i przybiera na wadze. Ale tu zaczyna się największy problem. Kotka ma syndrom głodnego kota (o tym terminie dowiedzieliśmy się pierwszy raz u weterynarza) i choć stosujemy się co do wszystkich zaleceń (nie tylko farmakologicznych, ale również tych żywieniowych), to wciąż mam wrażenie, że robię coś nie tak, bo nie wiem, ile rzeczywiście taki kociak potrzebuje jeść. Mieszkamy w bloku (kot nie wychodzi), w malutkiej kawalerce ~25m2 i pomimo zabaw z nią, tego ruchu nie ma aż tak dużo. Kupujemy mokre jedzenie dla juniorów i tutaj różni producenci podają przeróżne gramatury. Jedni podają, że 3 miesięczny kot powinien dostawać 170g i 25g karmy suchej, inny, że od 200 do 270g i mam mętlik ile to kocię rzeczywiście potrzebuje? Oboje pracujemy z domu i mamy możliwość podawać kociakowi jedzenie regularnie, ale ciężko wycelować z gramaturą, żeby kot nie wydzierał się w niebogłosy jak ma to miejsce teraz… Obecnie podajemy jej od 33-35g mokrej karmy co 2-2,5h, zaczynając od 9:30 (tak wstajemy). Problem jest taki, że ostatnia, szósta porcja wpada na godzinę ok. 19:30-20:30. Przychodzi godzina 22 i kot ostentacyjnie domaga się jedzenia 🙁
Tzn nawet tuż po zjedzeniu miauczy, jakby była wciąż bardzo głodna, ale brzuszek ma kształtu kulki i jest twardy. Nie chcę przesadzać z podawaniem jej większych porcji, ponieważ widzę jak ten brzuszek wygląda, a z drugiej strony pani weterynarz powiedziała, żeby zmieścić się w 6 porcjach na dzień. Kilka dni temu kotka u weterynarza ważyła 1kg. Dzisiaj w domu, tak tuż po zjedzeniu ostatniej porcji na domowej wadze ważyła 1,35kg. Czy rzeczywiście powinnam mieć powody do obaw względem jej karmienia? Czy coś powinnam zmienić w żywieniu tej 3 miesięcznej kotki? Dodam, że w dniu przygarnięcia ważyła 0,9kg i zaczynałam od mniejszych porcji po ok. 28g, a teraz zwiększyłam gramaturę dawek, ale mimo wszystko kot tuż po skończeniu jedzenia miauczy po więcej. Ciężko być obojętnym na te błagania o jedzenie, a z drugiej strony rozsądek podpowiada, że nie powinna być już głodna, skoro właśnie wciągnęła w siebie całą porcję, ale czy rzeczywiście…?
Szanowna Pani – kociak w tym wieku potrafi zjadać od 500 do 800 gramów karmy DZIENNIE. Zwiększcie porcje. Plus przypominam, że kotu do roku nie liczymy karmy tylko karmimy na życzenie, bo okres wzrostu wywołuje ogromne zapotrzebowanie kaloryczne.
Powodzenia!
Bardzo dziękuję! <3
Niecierpliwie czekam na nowy wpis, bo zawsze z zainteresowaniem czytam Pani artykuły. Tymczasem mam pytanie. Kiedyś już pytałam o dokocenie, jednak wciąż się nie zdecydowaliśmy, bo nasuwają mi się coraz to nowe wątpliwości i wolałabym zapobiec problemom, niż się w nie pakować i potem je rozwiązywać. Mianowicie, czy wiecznie głodny kot może harmonijnie żyć z drugim kotem. Zawczasu martwię się, że będzie jadł za dwoje. Jak zapobiec konfliktom na tle jedzenia? Rzadko zdarza nam się dłuższa nieobecność, ale się zdarza. Dodam, że kot odżywia się wyłącznie mokrą karmą puszkowaną 95% mięsa, którą zjada zaraz po nałożeniu (niezależnie od tego czy dostanie z zapasem na kilka godzin czy bez), a automat z czytnikiem chipa nie wchodzi w grę…
Dodam jeszcze, że obecnie kot dostaje jeść 5-6 razy w ciągu dnia od trzech lat, jednak wciąż jedzenie zdaje się być sensem jego życia, można by powiedzieć „da się zabić dla jedzenia”.
Dzień dobry, bardzo dziękuję za ten artykuł. W końcu zrozumiałam, że moja kotka ma ten syndrom. Mam ją od miesiąca, kiedy do mnie przyszła, była strasznie wygłodzona. Daje jej jedzenie regularnie, karma mokra (ok. 70% mięsa, bez dodatku zbóż). Kupiłam jej mate do lizania i teraz jeszcze (po przeczytaniu tego artykułu) miskę automatyczną. Cały czas jednak trzeba pilnować talerza, zabiera wszystko. Już wiem, że na efekty będę musiała cierpliwie czekać.
Miski mojej kotki umiejscowiłam w kuchni, pod krzesłem. Kotka na tym krześle śpi cały czas jak mnie nie ma (noc najczęściej przesypia ze mną). Czy takie miejsce do spania nie utrwali w niej tego syndromu?
Dodatkowo, zaczynam uczyć ją sztuczek, dobrze nam idzie, oczywiście daje jej smaczki… Czy zaprzestać na razie z treningami?
Wydaje mi się, że miejsce do spania nie ma tutaj istotnego znaczenia, chyba, że to element rytuału w postaci pilnowania miski – wtedy warto nad tym popracować proponując kotce inne miejsce do odpoczynku.
Trening jak najbardziej jest wskazany i na pewno bym z niego nie rezygnowała. Powodzenia!
my adoptowalismy małe kociaki jak miały ok 2-3 miesięcy i kocurek, obecnie ma pół roku, i ewidentnie ma syndrom głodu – kradnie każde jedzenie, zwłaszcza dzieciom, potrafi wyrywać z ręki. Jesteśmy umęczeni jego zachowaniem. Dostaje kilka porcji dziennie, ale żadna ilość nie jest w stanie załatwić sprawy. Na codzien musimy go zamykać w jakimś pomieszczeniu, żeby zjeść w miarę normalnych warunkach posiłek. Zje dosłownie wszystko :/ nie wiemy co robić już.
Warto wykonać kompleksowe badania żeby wykluczyć podłoże medyczne, w tym niedobory. Można też przeanalizować jakość tego co kot j i jego zdolności przyswajania pokarmu. To wszystko może mieć wpływ. Z doświadczenia powiem też, że pomaga zmiana diety na BARF, który bardzo pomaga w poradzeniu sobie z tą przypadłością. Ale to najlepiej robić po szkoleniu i pod okiem dietetyka, żeby nie zaszkodzić.
Tak czysto teoretycznie: czy mata Lickimat może pomóc przy tym syndromie? Wtedy kot nawet chcąc, nie będzie w stanie szybko zjeść swojej porcji.
Tak, może pomóc. Chyba wspominam o tym właśnie w artykule o Lick Macie 😉
Dzień dobry, a jak radzić sobie z kotem, gdy już kradnie to jedzenie? Czy dać mu jakąś karę? Czy w trakcie walki o kawałek pieroga mam łapać go w jakiś sposób? Zrzucać? Piskać wodą? Krzyczeć? Dmuchać?
Jakie zachowanie jest dobre od strony behawioralnej, tak aby kot wiedział, że to co robi jest niedobre.
Kotka ma pół roku i ewidentnie ma syndrom głodu.
Żadna kara nigdy nie jest dobra! Należy po pierwsze nie dopuszczać do kradzieży, czyli w pierwszej kolejności pilnować siebie, a jeśli już do niej dobrze, to zabrać „zdobycz” i powiedzieć „nie wolno”. Tyle. Pracuje się prewencją tego co ma nastąpić a nie karą za to co już było.
A co zrobić jeżeli kot dorosły po chorobie ,silnym Katarze ma teraz odruch wymiotny gdy tylko spróbuję powąchać swoje ulubione jedzenie,rybę,saszetki łososiowe,karmę premium. Przez tydzień był na kroplówkach,chce jeść ale ma ten odruch i nie weźmie nic do pyska???
To jest temat do pilnej konsultacji z lekarzem prowadzącym lub z gastroenterologiem jeśli lekarz, który prowadzi kota, nie będzie mieć pomysłu co zrobić. Pozdrawiam
Moi rodzice mają 3 koty. U jednej niestety ostatnio stwierdzono cukrzyce. Kotka jest leczona, dostaje insulinę, ma mierzony cukier, jest pod opieką weterynarza i dostaje specjalną odmierzoną karmę. Jednak kotka od 3 tygodni pilnuje miski, nie rusza się z kuchni i cały czas jest głodna. Catmate’a cieżko byłoby zastosować, bo każdy kot je inaczej o innej porze, mają swoje przyzwyczajenia i pewnie przy automatycznych miskach wyjadałyby sobie nawzajem. Czy poza podawaniem posiłków o stałych porach są jakieś dodatkowe sposoby, którymi można pomóc kotce?
Większość komercyjnych diet typu „diabetic” z tzw. linii weterynaryjnych nie nadaje się dla kotów. Są bogate w węglowodany, co u kotów z tym schorzeniem jest absolutnie zabronione. Trzeba by przeanalizować całą dietę, zapotrzebowanie kaloryczne i dobrać właściwy rodzaj karmy mokrej, wysokomięsnej niskowęglowodanowej lub przejść z kotką na BARF. Inaczej insuliną będziecie zbijać cukier a karmą go podnosić i to będzie jedynie błędne koło. Pozdrawiam.
Mam kotkę brytyjkę która wiecznie by jadła często rano po zjedzeniu łapczywie posiłku wymiotuje . Non stop chodzi i szuka pokarmu z tym wiąże się również częste załatwianie i niekiedy biegunki
Daje jej rano o 8 , miseczkę mokrej karmy Cosmo lub feringa pasztetowa( rzadko kurczak bo po nim chyba częściej odwiedza kuwetę ) 2 łyżki karmy suchej sababelle struś i gdy wracam z pracy o 18 mokra karma i tyle a ciagle chodzi głodna . Nie wiem jak już dobie poradzić z nią i zauważyłam często miewa podrażniony czerwono siny odbyt
Mieszkam za granica a tutaj weterynarz tylko sugeruje dietę i nic po za tym
Prosze o pomoc kotka ma 4 lata
Zdecydowanie nie jest to dobry system karmienia. Proszę zainwestować w miskę z timerem, która będzie gwarantować korce 6 posiłków na dobę o stałych porach. Należy też zrezygnować zupełnie z suchego a karmy mokre podawać w lepszej jakości: wysokomięsne, zbilansowane. To one powinny być podstawą diety. Polecam przeczytać mój wpis o szkodliwości suchej karmy – tutaj na blogu.
Pozdrawiam
Kiedyś jadła surowe mięso z krolika ale niestety po tym były biegunki
Czyli kotka powinna jesc co 4 godziny?ale w mniejszych ilościach
Te mokre karmy maja duży procent mięsa wiec myśle nie są takie złe
Właśnie wróciłam z pracy dałam jej jesc i już poszła do kuwety ma taki metabolizm nie wiem co robić
Weterynarze tylko wciskają swoje karmy suche zazwyczaj typu hills a ja już nie chce ciagle jej zmieniać
To cudowna kotka taka delikatna i nie wiem jak jej już pomoc
Wiem ze nie podaje jej posiłków często bo pracuje cały dzień ale spruboje zvtym timer
Dziękuje za rady odezwę się jak covsue zmieni
1. Surowe mięso, zwłaszcza królicze, bez odpowiedniej suplementacji to bardzo zła dieta.
2 Nawet pzornie wysoka zawartość mięsa w suchej karmie nic nie zmienia – to nadal przeładowany węglowodanami odwadniający syf, który obciąża organizm i powoduje choroby metaboliczne.
3. Kot w naturze je nawet 30 posiłków dziennie.
4. Dobieranie konkretnych rozwiązań żywieniowych następuje podczas konsultacji dietetycznej, prowadzonej w oparciu o wyniki badań. Tym się zajmują zoofdietetycy, nie lekarze wet.
To nie jest kwestia czekania „aż coś się zmieni” tylko świadomego podejścia do zagadnienia karmienia zwierzaka o bardzo specyficznych potrzebach gatunkowych. Koty to jedne z najtrudniejszych do żywienia zwierząt. Warto mieć tego świadomość.
Pozdrawiam
Dziękuje za pomoc timer zamówiony pierwszy krok zrobiony
Witam pisałam wcześniej o mojej kotce która miała biegunki
Kupiłam miseczkę automatyczną i wszystko się unormowało dziękuję za radę
Ale teraz mam inny problem mam kotkę 6 miesięcy to córka powyższej kotce o której pisałam ona ma chyba syndrom głodu wiecznie chodzi i szuka jedzenia abjak słyszy że miseczka się obraca pędzi jak szalona ,często miauczy zjeść mi nie daje śniadania bo skacze aż jej coś rzucę .
Nie wiem czy ona taka po matce ? Chociaż widzę że jej mama już inaczej reaguje na jedzenie niż wcześniej . Czy może że wciąż rośnie i jest jeszcze kociakiem taki ma apetyt? Czy być może wyrośnie z tego? Posiłki mają 5 x-6x dziennie miseczki i jakby tu jeszcze pomóc? Toalety normalne żadnych biegunem )Pozdrawiam