fbpx

„Kocia dżungla” – recenzja

Myślę, że nie przesadzę pisząc, że ta książka to jedna z najbardziej wyczekiwanych pozycji na polskim rynku literatury dla „kociarzy”. Małgorzata Karczewska podjęła się w niej bowiem tego, co od bardzo dawna było potrzebne – uporządkowania kwestii roślin w kocich domach. I zrobiła to świetnie!

Poradnik, przewodnik, instrukcja obsługi

„Kocia dżungla” to pozycja skierowana do osób, które chcą łączyć w swoim życiu dwie pasje: domowe ogrodnictwo oraz bezpieczną i świadomą opiekę nad kotami. To pięknie wydany i ilustrowany przewodnik po świecie roślin, w którym zawarto sporo przydatnych wskazówek dla kociarzy. Autorka rozpoczyna książkę od przedstawienia swojej historii, w której pasja do uprawy roślin połączyła się z miłością do kotów. Pisze też o własnych doświadczeniach związanych z brakiem świadomości odnośnie toksycznego wpływu roślin na koty. I choć wszystko kończy się dobrze, to jednak był to pewnego rodzaju osobisty impuls do zajęcia się szerzej tą sprawą.

W książce znajdziecie następujące rozdziały:

  • Wstęp
  • O mnie
  • Moja historia
  • Które rośliny są dla kotów toksyczne? Objawy zatrucia
  • Kilka słów dla rozpoczynających swoją przygodę z roślinami
  • Rośliny nietoksyczne dla kotów
  • Sposoby zabezpieczania roślin przed kotami
  • Najpopularniejsze rośliny toksyczne dla kotów

Łącznie publikacja liczy sobie 128 stron, z czego najobszerniejszy jest oczywiście rozdział o bezpiecznych roślinach. Poznajemy tam aż 40 gatunków roślin, które mogą spokojnie współistnieć z kotami pod jednym dachem, wraz z przydatnymi wskazówkami dotyczącymi ich upodobań, pielęgnacji, rozmnażania czy chorób. Wszystko to opatrzone doskonałymi zdjęciami.

Bardzo dobre jest też to, że w miejscu, gdzie autorka wymienia rośliny toksyczne (w książce jest ich 10, ale oczywiście wiemy, że ta lista jest o wiele dłuższa) od razu proponuje ich zamienniki i podobnym wyglądzie, ale nie stwarzające zagrożenia dla zwierzaków. To, w moim odczuciu strzał w dziesiątkę!

Osobiście bardzo spodobał mi się też fragment, w którym autorka zdradza jak zabezpieczyć domowe rośliny przed ciekawskimi i destrukcyjnymi zachowaniami domowych futrzaków. Nie chcę zdradzać zbyt wiele, ale jedno z opisanych tam działań jest także moim sposobem, więc tym się z Wami podzielę. Jeśli kot wykopuje Wam ziemię z doniczki – obłóżcie ją z góry ciasno dużymi kamieniami. Stosuję tę metodę od lat i jest naprawdę niezawodna. A po więcej cóż… udajcie się do samej autorki 🙂

Dodam jeszcze, że ogromnym atutem tej książki jest opieka merytoryczna nad rozdziałem poruszającym kwestie zatruć sprawowana przez lek. wet. Magdalenę Firlej-Oliwę z profilu  weterynarz.tez.czlowiek, którą w tym miejscu bardzo serdecznie pozdrawiam 🙂

Czego mi zabrakło?

Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym pisała tylko o samych superlatywach, dlatego jest jedna rzecz, której mi tu brakuje: informacji o roślinach balkonowych. W dobie coraz większej ilości zabezpieczanych prawidłowo balkonów dobrze jest wiedzieć jakie zewnętrzne rośliny możemy umieszczać w tej przestrzeni, by naszym kotom nic nie groziło. Ale to z mojej strony absolutnie nie krytyka tylko może raczej pomysł na drugi tom?

Myślę, że warto byłoby też poświęcić akapit czy dwa roślinom spożywczym, które dla nas są jadalne, a dla kotów toksyczne (jak np. czosnek czy cebula). Ale to może z kolei trafi w przyszłości do działu o balkonowym warzywniaku, bo wiem, że i takimi kwestiami zajmuje się autorka. Tak więc pozostaje mi śledzić dalej działania mojej imienniczki, trzymając za nią kciuki z całych sił. A Wam tę lekturę szczerze polecam!

tech. wet. Małgorzata Biegańska-Hendryk

w roli modela: Imbir