fbpx

Zabawa, polowanie czy agresja?

Czy zdarzyło Ci się kiedyś obserwować swojego kota, lub, jeszcze lepiej, koty i zadawać sobie pytanie „co tu się właściwie dzieje?”. Czy jesteś pewien/pewna, że właściwie odczytujesz kocie zachowania i reakcje? Czy tam, gdzie widzisz zabawę, nie ma przypadkiem konfliktu, a tam, gdzie wydaje Ci się, że pojawia się agresja nie chodzi przypadkiem o ćwiczenie zdolności łowieckich? To trudny i rozbudowany temat, a ten wpis z pewnością go nie wyczerpie. Chciałabym jednak przynajmniej zarysować w nim pewne istotne dla mnie, jako dla behawiorysty, kwestie. 

Kot i agresja

Zachowania agresywne są wpisane w koci etogram (zbiór podstawowych zachowań charakterystycznych dla kociego gatunku) i nie ma co udawać, że tak nie jest. Najczęściej u kotów środowiskowych obserwujemy agresję terytorialną (gdy jeden osobnik wkroczy na teren drugiego), agresję przy rozrodzie (podczas walki o partnerki, szczególnie wśród kocurów), agresję matczyną (u kotki broniącej miotu przed zagrożeniem) czy też agresję w obronie (np. przed większym drapieżnikiem czy człowiekiem). Poza tym u kotów obserwujemy też wiele innych rodzajów agresji: przeniesioną lub przekierowaną, frustracyjną, rywalizacyjną czy też wywołaną przez zmianę zapachu drugiego osobnika (a więc w zasadzie agresję z nierozpoznania). Niezależnie od tego na której agresji się skupimy jedno jest pewne – towarzyszą jej silne, bardzo gwałtowne emocje, którym towarzyszy ogromne pobudzenie organizmu, związane z aktywacją układu współczulnego (nazywanego inaczej układem walki).

Część badaczy mówi też o agresji łowieckiej, tu jednak pojawia się ciekawe spostrzeżenie. Polowanie nie jest bowiem czynnością napędzaną emocjonalnie, tylko fizjologiczne. Kot nie uśmierca swojej ofiary dlatego, że jest z nią w konflikcie, tylko dlatego, że jest głodny. Brak tego uczuciowego elementu powoduje zatem, że ocena łowiectwa być może powinna wykroczyć poza strukturę zachowań agresywnych, stając się kategorią samą w sobie. Szczerze mówiąc, po dłuższym przemyśleniu zagadnienia, mnie ta argumentacja przekonuje.

Wśród kocich zachowań agresywnych możemy wyróżnić dwa podstawowe rodzaje: agresję czynną i bierną. O ile ta pierwsza jest raczej dość oczywista i łatwa do zauważenia (każdy, kto choć raz widział prawdziwą kocią bójkę, raczej nie miał wątpliwości co do intencji biorących w niej udział zwierząt), o tyle agresja bierna często jest bagatelizowana lub wręcz niezauważana. Opiekun mówi o takich zachowaniach na zasadzie „ale o co chodzi, przecież ten kot tylko patrzy na drugiego, tu się nic nie dzieje!”.  Tymczasem dzieje się bardzo dużo…

Agresja bierna to forma wywierania psychicznej presji na przeciwnika, bez wchodzenia w bezpośrednią interakcję. Polega ona najczęściej na prowadzeniu długotrwałej, intensywnej obserwacji, bardzo często połączonej z blokowaniem zasobów. Przykład? Proszę bardzo! Kot agresywny siada w przejściu lub przed kuwetą i… siedzi. Oraz patrzy. Nic więcej. Nie warczy, nie syczy, nie stroszy futra, „tylko” siedzi. Jednak wydłużający się kontakt wzrokowy oraz strategicznie przyjęte umiejscowienie powodują, ze drugie zwierzę nie ma możliwość swobodnego przejścia, skorzystania z zasobów, funkcjonowania. Koty często stosują agresję bierną wobec psów, szczególnie w „wąskich gardłach” takich jak schody czy korytarze. Na YouTubie dosłownie roi się od takich filmików – niestety zwykle uznawanych przez ludzi za szalenie zabawne. Tymczasem obie strony są tam w bardzo silnym stresie: kot, bo stara się coś na psie wymusić, a pies, bo wie, co się za chwile stanie i nie potrafi takiej sytuacji rozładować lub uniknąć. Jednym słowem – nic miłego, a ludzie się śmieją, podczas gdy takie zachowania bezwzględnie wymagają naszej ingerencji.

Polowanie jako element społeczny

Nauka polowania to coś, co jest integralną częścią rozwoju kociaka, a więc przynależy do kluczowego okresu pierwotnej socjalizacji (przypominam – mowa tu o  doświadczeniach kociego malca z okresu pierwszych 12 tygodni). Kot nie ma wiele czasu na to, by się usamodzielnić – najdalej w wieku 4 miesięcy musi już być w pełni autonomicznym bytem, sprawnym i skutecznym łowcą, który wyżywi się sam. Matka nie będzie już się o niego troszczyć, bowiem będzie zajęta odchowywaniem kolejnego miotu (znów dla przypomnienia: kotka może zajść w nową ciąże już w 6 tygodni po porodzie, a po kolejnych 8 tygodniach rodzi maluchy – oznacza to fizjologiczną możliwość urodzenia i odchowania 3 miotów w roku). Dlatego otrzymany czas trzeba wykorzystywać intensywnie.

Nauka polowania to coś, co kociaki zaczynają praktycznie zaraz po tym, jak opanują proces biegania. Co najlepsze – robią to instynktownie i poniekąd nieświadomie. Ich celem nie jest przecież zabicie i zjedzenie brata czy siostry. Ale instynkt podpowiada im, by biec za swoim rodzeństwem, wyskakiwać, chwytać, przewracać, zagryzać. Poprawia się koordynacja ruchowa i refleks, rośnie sprawność, zwinność i samokontrola. Jednocześnie wytwarza się coś szalenie istotnego: inhibicja gryzienia, zwana też inaczej granicami bólowymi. Kociak uczy się więc jak silnie może ugryźć by dalej uznano to za zabawę, a po jakim ugryzieniu druga strona odczuje już ból i zareaguje obroną. Tej wiedzy nie da się nadgonić później, a jej właściwe wpojenie jest kluczowe dla umiejętności funkcjonowania konkretnego kota zarówno w kocim jak i w ludzkim świecie.

„Polowanie na rodzeństwo” czy mamę staje się więc elementem społecznym – towarzyszy powstawaniu więzi rodzinnych oraz tych, które tworzą się wewnątrz grupy. Z czasem maluch zaczyna polować też na inne koty oraz, dość często, na ludzi, chwytając za dłonie czy stopy. Jest to dla niego zupełnie naturalne, bo jako drapieżnik i łowca silnie reaguje na ruch, uznaje więc, że „skoro się rusza, to warto złapać!”. Nie ma w tym agresji, chęci wyrządzenia krzywdy czy intencji zamordowania i zjedzenia obiektu. Jest za to zabawowa przyjemność powiązana z treningiem, napędzana instynktem łowieckim – jednym z najsilniejszych instynktów obserwowanych u kota domowego.

Polowanie na siostrę.

Jak odróżnić polowanie od agresji?

To kluczowe pytanie, które często zadają mi opiekunowie.  Cóż, elementów, na które warto zwrócić uwagę, z pewnością jest tutaj wiele, jednak ja zwykle zaczynam od jednego, dla mnie kluczowego. Jest nim wokalizacja.

Przypomnijmy sobie jak zachowują się dwa wkurzone na siebie koty. Oczywiście zależy to od ich charakterów i stopnia owego wkurzenia, jednak najczęściej zachowaniom agresywnym towarzyszy wrzask, syk, prychanie, parskanie, bulgotanie, plucie, warczenie lub seria innych na co dzień nie spotykanych dźwięków. Dlaczego tak się dzieje? Przede wszystkim by nastraszyć przeciwnika. Jeśli bowiem uda się go zniechęcić na odległość, może to uchronić kota przed groźbą konfrontacji bezpośredniej, która przecież nie musi skończyć się jego sukcesem – on też może oberwać… Dlatego im kot jest głośniejszy, optycznie większy i bardziej nastroszony, tym mniej warto wchodzić z nim w starcie.

W polowaniu natomiast chodzi o to, by podejść do ofiary jak najbliżej i zaskoczyć ją, podnosząc w ten sposób własne szanse na sukces. Na ofiarę się nie krzyczy, bo można ją łatwo spłoszyć. Do ofiary trzeba się skradać. Dlatego rozróżnienie jest proste: jeśli jest wrzask, nie ma polowania. Jeśli jest cisza, polowanie jest o wiele bardziej prawdopodobną opcją.

Zabawa czy nie?

Naukowcy długo spierali się co do tego czy zwierzęta się bawią – część z nich uważała bowiem zabawę za zbędną stratę energii, która w przyrodzie jest cennym zasobem. Lata badań i obserwacji wykazały jednak niezbicie że tak, zabawa jest obecna w zwierzęcym świecie. Mówi o tym wprost m.in. amerykański profesor Mark Bekoff, który poświęcił długie lata na obserwacje bawiących się zwierząt i analizę towarzyszących temu emocji. Z jego badań wynika niezbicie, że zwierzęta różnych gatunków (choć Bekoff skupiał się głównie na psach) nie tylko bawią się w celu nauki, ale też dla czystej przyjemności, którą daje im ta aktywność.

Jak zatem bawią się koty? Tak, jak nauczyły się w dzieciństwie – najczęściej w pogoń, chwytanie i udawane bójki. W tym miejscu chciałabym zaznaczyć, że nie zgadzam się z pojawiającą się czasami wśród behawiorystów opinią jakoby każda taka bezpośrednia interakcja była groźna i miała podłoże agresywne. Obserwując koty od blisko 15 lat przyznam, że dość precyzyjnie jestem w stanie zazwyczaj określić czy dana sytuacja jest, czy nie jest zabawą. I znów: używam do tego kilku wyznaczników:

  • równość stron – to element kluczowy: czy koty w danej sytuacji są sobie równe, czy też jeden ma wyraźną przewagę. Jeśli jest przewaga, możliwe, że jedna ze stron czuje się w tej sytuacji gorzej (jako słabsza, zaszczuta, prześladowana, wpada w rolę ofiary) i wtedy o zabawie nie ma już mowy – należy wkraczać i odpowiednio reagować. Jeżeli jednak koty na zmianę gonią się po domu, na zmianę skaczą na siebie i wywracają się w zapasach i oba wykazują zbliżoną aktywność oraz poziom pobudzenia – zwykle jestem spokojna o ich relację i stan emocjonalny;
  • wokalizacja – przy zabawie może się pojawiać częściej niż przy polowaniu, jest bowiem wykorzystywana do stawiania granic. Zdarza się bowiem, że gdy jeden z kotów przestaje być zadowolony z rozwoju wydarzeń, musi szybko dać znać drugiemu, że ma dość. Jak to zrobić? Najłatwiej głosem. Bywa więc, że pojawiają się syknięcia czy warki, jest to jednak jak najbardziej dopuszczalne – o ile drugi kot reaguje na te sygnały. Jeśli nie, to znów może być to sygnał, że coś jest nie w porządku. Z drugiej strony zdarza się także wokalizacja pozytywna, zachęcająca do zabawy: gruchanie, ćwierkanie, pomiałkiwanie. To bardzo dobrze rokujące sygnały;
  • mowa ciała – zabawa oczywiście może wiązać się z pewnym napięciem (gdy np. jeden kot czai się by skoczyć w kierunku drugiego), jednak generalnie mowa ciała jest wtedy dość swobodna. Kiedy widzimy, że pojawiają się symptomy stresu takie jak płaskie uczy, cofnięte wibrysy policzkowe, napięte mięśnie grzbietu, mocne bicie ogonem, wysunięte pazury lub nieadekwatnie poszerzone źrenice czy piloerekcja na ogonie lub całym ciele jest to znak, że komfort kota został utracony;
  • zachowanie po – to też kluczowa sprawa. Jeśli nawet koty gonią się intensywnie powarkując na siebie, ale chwilę po zakończeniu zabawy przebywają swobodnie w swoim towarzystwie to zwykle sygnał, że nie dzieje się nic złego. Jeżeli jednak zwierzęta zaczynają się unikać, jeśli jeden kot chowa się przed drugim i godzinami nie chce opuścić kryjówki, jeśli zaczyna syczeć lub warczeć na sam widok towarzysza, to również informacja, że możemy mieć do czynienia z narastającym konfliktem.
Wicio i Opek w trakcie zapasów na posłaniu.

Podsumowanie

Aby właściwie określić co dzieje się między Twoimi zwierzętami potrzebujesz trzech rzeczy:

  • uważnej obserwacji,
  • znajomości zasad komunikacji,
  • znajomości upodobań swoich zwierząt, co jest konieczne dla bieżącej oceny ich komfortu.

Dodatkowo przydaje się także świadomość dotycząca mechanizmów zachowań właściwych dla gatunku, elementarnych kocich potrzeb oraz sposobów ich kanalizowania. Jeśli złożysz to wszystko w całość ocena sytuacji powinna być zdecydowanie prostsza i bardziej trafna. Jeśli natomiast nadal nie masz pewności co do tego na co patrzysz – skontaktuj się ze specjalistą, który pomoże Ci to stwierdzić. Zdecydowanie lepiej jest bowiem dmuchać na zimne, niż potem walczyć z uporczywym, a czasem wręcz niemożliwym do polubownego rozwiązania problemem.

tech. wet. Małgorzata Biegańska-Hendryk

32 odpowiedzi na “Zabawa, polowanie czy agresja?”

  1. Mam 2kocice. Obie są w podobnym wieku. Dokacanie było w odstępie około 6 m. Było przeprowadzone z izolacja i wymiana. Jest agresję z jednej strony zawsze ta sama kocica. Syczenie i burczenie i ataki. Naszczeście bez obrażeń. Nie są wysterylizowane u nas nie robią zabiegów zajmóją się bydłem bardziej. Więc muszę szukać gdzie indziej. Jedna i tak już zakocona. Więc czekać muszę. Czy poza sterylizacja mogę jakoś na ta sytuacje wpłynąć. Staram się traktować obie tak samo. Jakieś rady.

      1. Mała miejscowość na Podlasiu. A u nas tereny wiejskie. Cisza spokój. najbliżej Siemiatycze lubBiałystok co pewnie robią zabiegi. Wsumie w to tak 40-do70 km w jedną stronę. Droga to też stres dla kota. Wiem że zabieg to rój nie będzie i kociaków ale czy ataki ustaniał czy mimo to może się nic nie zmienić?

        1. Ufff – bałam się, że to Egipt albo Gambia, tam faktycznie byłby problem. Nie zwlekaj tylko NATYCHMIAST umawiaj kotki na zabiegi – przede wszystkim tę ciężarną. Nie ma na co czekać. O polecenie dobrego weta możesz prosić wolontariuszy z Fundacji Kotkowo – oni są na bieżąco w tym temacie. Ze swojej strony polecam natomiast Panią doktor Monikę Chojnowską z przychodni w Mońkach (jeśli to dla Ciebie bliżej niż Białystok) – w zeszłym roku ratowała dla mnie ciężarną wiejską kotkę po częściowym poronieniu z tamtych rejonów, jest świetnym lekarzem i wspaniałym człowiekiem, jestem więc przekonana, że oba zabiegi zostaną wykonane na najwyższym poziomie. Reasumując – zabiegi na już!

      1. Napewno nie będę robić kastracji aborcyjnej. Kotka już na dniach do wykocenia i wtedy będę zabieg ustalać. 2ga naradzie nie widać żeby zakocona więc przed zabiegiem napewno usg. Po jednym miocie to nie problem jeśli i 2ga w ciaży. A potem będą sterylizowane. Rozumiem że problem bezdomności. Sama mam kocice która ktoś wyżucił.

        1. Problem agresji był sporo wcześniwj zanim zaczęła się rója. W czasie rui i ciąży nie zauważyłam nasilenia agresji wręcz zmalała. Agresorka była i jest obecnie ciężarna kotka.

          1. Czy uwzględniłaś poza problemem agresji takie kwestie jak możliwe problemy podczas ciąży, które mogą zagrażać życiu kotki i maluszków?
            Masz w okolicy dobrego weta, który przyjedzie do Ciebie w razie komplikacji?
            Podsumowałaś ile będą kosztowały szczepienia, odrobaczania, ewentualne leczenie i późniejsze wykastrowanie maluchów oraz wyżywienie (kotka szczególnie w tym okresie potrzebuje dobrej jakościowo karmy, tak samo jak maluszki).
            Wiesz co zrobisz z miotem gdy osiągnie 12 tygodni (bo wcześniej nie można kociaków odłączać od matki i rodzeństwa)?

          2. Jeżeli nie będę mogła zatrzymać całego miotu to kocięta niektóre trafia w obrębie mojej rodziny w dobre rence. Zdaje sobie sprawę z powikłań ale tak jak ja osobiście nie poddałabym się aborcji w zaawansowanym stanie. Myślę że kotka to wrażliwe zwieże. Tak djeta kocia jest mi znana.. Mam zamiar wystdrylizować kotki ale dopiero po wykoceniu.

          3. Jeszcze tylko dodam, że kotki nie odczuwają instynktu macierzyńskiego dopóki nie urodzą.
            Nie będzie jej ani smutno, ani tęskno.
            To tylko ludzkie przekonania i odczucia.
            Poród sprawia kotce niepotrzebny ból oraz przyczynia się do ogromnej już bezdomności.
            Więc po co?

          4. Małgorzato – ja tylko dodam na podsumowanie, że koszt idchowania miotu 4 kociąt, z zapewnieniem dobrego żywienia, opieki medycznej, badań i profilaktyki, przy BRAKU CHORÓB (co u kotów dachowych przy niekontrolowanym kryciu zdarza się rzadko) to średnio 3-3,5 tys. złotych. Masz tyle? Jeśli nie – nawet nie zaczynaj…

        2. Dobry weterynarz wykona zabieg aborcji w wysokiej ciąży.
          Powyżej Pani Małgosia poleciła CI dobrego, sprawdzonego weterynarza więc nie czekaj zanim będzie za późno.

  2. Witam serdecznie,

    Moja kotka ma obecnie 10 m-cy. Mamy ją, odkąd skończyła 6 tygodni – wiem, wiem, za wcześnie odstawiona od matki, ale tego już nie zmienimy 🙁

    Mimo, że codziennie bawimy się z nią w polowanie, cały czas próbuje polować na nas… 🙂
    Nie można bezpiecznie obok niej przejść. Doskakuje do nas i gryzie do krwi…
    Jak tylko usiądę na tapczanie, atakuje moje nogi, ręce, a nawet próbuje doskoczyć do twarzy.
    Poza tym prawie nigdy nie pozwala się pogłaskać, od razu gryzie.
    W zasadzie tylko kiedy chce spać, można ja czasami wziąć na kolana i pogłaskać.
    W ubiegłym tygodniu przeszła pierwszą ruję. Cóż to był za błogi dla nas czas. Nawet ciągłe miauczenie nam nie przeszkadzało, bo koteczka była wobec nas przemiła jak nigdy, hahaha.
    Po rujce wszystko wróciło.

    Co mamy robić ?
    Czy sterylizacja choć trochę ją uspokoi ? A może z tego wyrośnie ?

    Pomocy ! 🙂

    pozdrawiam
    Bożena

    1. Po pierwsze zabieg kastracji powinien był się odbyć jakieś 4 miesiące temu, więc nie należy zwlekać ani jednego dnia dłużej.
      Po drugie – behawiorysta nie pracuje na odległość, bez kontaktu z kocim pacjentem, bo to nieprofesjonalne i grozi złym doborem rozwiązań. Z tego też względu polecam konsultacje na miejscu, w kocim domu, choć przy zaburzeniach z okresu pierwotnej socjalizacji na spektakularne efekty bym nie liczyła… Pozdrawiam.

  3. Dzień dobry, u mnie kotka od 5 lat, leśna znajda która sama wybrała sobie miejsce na mojej dzialce na której przebywam pół roku również z pieskiem, suczka. Socjalizowana od początku z psem, pozytywnie nastawiona i wydawało mi się, że nawiązała kontakt z sunia jak z matka. Przez okres pół roku przebywamy w domu, warunki obie maja komfortowe, duży metraż mieszkania więc każda z moich podopiecznych ma ulubione miejsca. Dopiero teraz po 5 wspólnie spędzonych latach w lutym tego roku zaczęły się problemy zdrowotne mojej 15-letniej suczki, zauważyłam również dziwne wręcz agresywne zachowanie kocicy(wysterylizowana od 4 lat) względem starszej suni… Zaczęło się od pofukiwania, blokady przejść i aktów zazdrości względem nas właścicieli. Udalam się do veta, pies gruntownie przebadany nawet onkologicznie (podobno zmienił zapach po zmianie jedzenia domowego na karmę nisko białkowa – chora trzustka), kot przebadany w kier. tarczycy, wyniki w normie… Po kilku nieprzyjemnych wręcz groźnych sytuacjach musiałam zacząć izolować kotkę od suni, żeby nie doszło do bezpośredniego starcia, piesek ma już problemy ze słuchem i wzrokiem i bardzo się zaczął bać. Sytuacja patowa. Próbowałam kontaktu kilka razy na działce, kończyło się również konfliktem. Zastosowałam nawet obroże feromonowa Petarmor, pomogło na tydzień. W celu uniknięcia większego stresu dla obu zwierząt zastosowałam izolacje tymczasowa tzn. piesek przebywa na noc i pół dnia u mojej mamy piętro niżej, pozostała część przebywa u mnie lecz zamykam kotkę. Proszę o pomoc co mam zrobić w sytuacji, żeby znowu obydwie się zaakceptował i żeby kotka nie wywierala agresji na moich starszym, chorym piesku??? Wybieramy się na działkę i muszę coś zrobić aby było jak dawniej. Proszę o pomoc bo to bolesny konflikt dla nas wszystkich bo kochamy je obydwie. Joanna

    1. Jak już pisałam przy innym pytaniu – behawiorysta nie pracuje na odległość, bo to prosta droga do napytania sobie (i zwierzakowi) biedy. Polecam kontakt ze specjalistą na miejscu – tylko tak można coś konkretniej powiedzieć. Powodzenia.

      1. Jak można się z Pania umówić? Mieszkam w Chorzowie. Wiadomość na priv.

  4. Witam. Mam obecnie w domu dwie kotki, 14 miesięczną mamę i jej 5 miesięczną córkę. Kotka była początkowo bardzo troskliwą mamą jednak gdy kocię podrosło (miała około 10-12 tygodni) zaczęła zachowywać się wobec niej agresywnie. Nie pozwalała do siebie podejść, syczała i warczała na nią. W chwili obecnej te zachowania się jeszcze bardziej nasiliły. Jak tylko kotka widzi młodą to zaczyna syczeć i warczeć,gdy ta się do niej zbliża to ją atakuje. Unika przebywania w jednym pomieszczeniu. W dodatku gdy jest zdenerwowana to syczy, warczy i atakuje również domowników gdy ją próbują dotknąć, natomiast gdy młodej nie ma w domu to zachowuje się normalnie chce być głaskana, mruczy. Młoda kotka natomiast sobie nic nie robi z niezadowolenia mamy biega za nią, chce się bawić. Dodam że starsza kotka została kilka dni temu wysterylizowana. Czy mogę coś zrobić aby poprawić relacje między kotami?

    1. Zdecydowanie polecałabym kontakt z behawiorystą na miejscu – takie tematy są zwykle mocno skomplikowane i próby udzielania porad na odległość mogą jeszcze pogorszyć stan kotów. Pozdrawiam. Tech. wet. Małgorzata Biegańska-Hendryk

  5. Hej. Mam problem w 2 wykastrowanymi kocurami 1,5 r i 2 lata. Są ze sobą od ok roku, ale czasami starszemu odbija i zaczyna polować na młodego. Nie ma z jego strony agresji, tylko jakby nie znał progu bólu, bo gryzie małego po tyłku, że ten drze sie w nieboglosy i ucieka. Obydwa już mają skaleczenia od tych walk. Mały syczy, warczy, piszczy a starszy sobie nic z tego nie robi. Turlają się w ferworze walki i zwalają kwiaty i sprzęty. Jak mały się schowa to starszy zaczyna cwierkać i pomiałkiwać i go szukać. Często się to zaczyna jak mały czymś się energicznie bawi i wtedy starszy zaczyna na niego polować. Opór małego i ucieczka jeszcze podjudza starszego do polowania. Używamy wędki żeby obu zaspokoić potrzebe polowania, ale nadal po zabawie tak sie dzieje. Co robić?

    1. Jak najszybciej skontaktować się z behawiorystą który przyjedzie, przeanalizuje zachowania kotów i dobierze odpowiednie metody pracy. Z zaburzeniami zachowań nie pracuje się na odległość bo to groźne i nieskuteczne.
      Pozdrawiam

  6. Dzień dobry, 2 tygodnie temu adoptowaliśmy 4 miesięczną kotkę do domu z ponad rocznych kocurem. Oba koty są wysterylizowane. Kotki są jeszcze w izolacji, ponieważ każda próba kontaktu kończy się agresją ze strony rezydenta, która eskaluje (gryzienie, polowanie, rzucanie się na małą kotkę). Rozumiem, że początko bywają trudne, ale jak można pomóc tej relacji, żeby stłumić agresję? (Feliway friends cały czas w kontakcie). Pozdrawiam

  7. Dzień dobry. Mam dwa kocurki, bracia z jednego miotu. Od początku razem, zawsze razem – kocie zabawy itp. Wykastrowane o czasie i cały czas panowała między nimi zgoda. Od jakiegoś czasu jeden z nich – większy, bez powodu atakuje drugiego kota. Bójka kończy się ustąpieniem drugiego – trwa jeszcze przez jakiś czas pogoń, ale po jakimś czasie agresor odpuszcza. Za kilka chwil leżą wspólnie i czyszczą sobie wzajemnie uszy i pyszczki. Nic w domu się nie zmieniło, nie ma nowych zapachów, osób, nie zmieniliśmy godzin pracy. Mizianie cały czas takie samo – po równo dla jedna go i drugiego a mimo to takie bójki. Leci sierść, są odgłosy jak z horroru i wciąż tylko jeden przegrany. Nie mam pomysłu jak ten konflikt rozwiązać, bo nie umiem odkryć o co kocurkowi chodzi 😔

    1. W takiej sytuacji najlepszym rozwiązaniem jest umówienie konsultacji behawioralnej w kocim domu. Przez internet nie da się skonsultować takiego przypadku, bo to jak wróżenie z fusów. Jego jest pewne – skoro jeden kot atakuje drugiego, to jest jakiś poroblem i sam się nie rozwiąże…
      Pozdrawiam

  8. U mnie występuje raczej zjawisko agresji biernej (tak mi się wydaje). Na pozór oba koty bawią się bez oznak agresji, zamieniają się rolami. Czasem słychać tylko fuknięcie, gdy któryś przekroczy granicę komfortu drugiego. Odpoczywają wzajemnie w jednym pomieszczeniu i na swoich posłaniach, korzystają bez problemu z kuwety (kiedyś z dwóch, teraz zdecydowały się tylko na jedną). Zauważyłam natomiast problem podczas jedzenia. Każde ma swoje miseczki w innych pomieszczeniach, dostają jeść w tym samym czasie, ale problem polega na tym, że kotka rezydentka, po zjedzeniu swojego posiłku, a czasem nawet w trakcie odchodzi od swojej miseczki i idzie jeść miski drugiego kota (dokocenie 5 m-cy temu), który natychmiast ustępuje jej miejsca i już nie wraca do swojego posiłku. Staram się pilnować, izolować je na czas posiłku, ale ponieważ jadają na raty, więc nie zawsze uda mi się ta sztuka. To samo jest z bliskością względem domowników. Rezydentka hipnotyzuje wzrokiem „nowego” i nie usiądzie on blisko nas, jeśli rezydentka nas obserwuje. Gdy któregoś dnia przyjechali goście, a rezydentka siedziała ukryta za łóżkiem i nie wychodziła zza niego przez cały dzień, „nowy” brylował na salonach, był w centrum uwagi wszystkich, łasił się do każdego i czułam, że dobrze mu z tym! Obydwa koty obdarzam taką samą porcją czułości, ale widać, że rezydentka potrzebuje jej znacznie więcej, bo najchętniej nie schodziłaby nam z kolan. Co jeszcze mogę zrobić? Martwi mnie, że drugi kot je najczęściej tylko suchą karmę, którą z kolei nie jest zainteresowana rezydentka, więc może spokojnie ją jeść…

    1. Najlepszym rozwiązaniem byłoby umówienie się ze specjalistą, który przyjedzie na wizytę i ocenić sprawę na miejscu. Problem jest, moim zdaniem, zdecydowanie zbyt złożony, by móc to doradzać bez pięknego wywiadu oraz kontaktu z pacjentem.
      Pozdrawiam

  9. Mam nowego kota Stefana ma około 3 lat.
    Wsztysko byłoby pięknie gdyby nie to ze kolega goni inne koty. Wydaje się że robi to w zabawie bo to nie jest typowa walka .
    Jakby na nie polował.
    Problem jest w tym , że reszta towarzystwa nie bardzo ma ochotę na zabawę . Inne koty zaczynają się go bać ze nagle zza rogu na nie wyskoczy.

    1. Najlepiej w takim przypadku nawiązać kontakt z behawiorystą, który przyjedzie na wizytę domową, oceni sytuację i dobierze właściwe zalecenia. W przeciwnym razie grozi to eskalacją konfliktu, czasami aż do takiego poziomu, w którym zwierzęta niestety trzeba na stałe rozdzielić, bo nie są w stanie razem funkcjonować.

Możliwość komentowania została wyłączona.