W moim życiu koty są obecne od tak dawna, że nie pamiętam już jak to było kiedy ich nie było 😉 Jednak spoglądając na te wszystkie lata, które razem spędziliśmy, nie mogę oprzeć się wrażeniu, że pod ich wpływem mocno się zmieniłam. Czy można więc powiedzieć, że życie z kotami czegoś mnie nauczyło? Zdecydowanie tak…
Patrzeć na świat kocimi oczami
Choć koty żyją u naszego boku dość długo (szacunki badaczy są różne, ja zwykle uznaję wartość uśrednioną czyli ok. 6,5-7 tys. lat), to jednak ich potrzeby, zachowania i zwyczaje w dużej mierze pozostały niezmienione. Tak, kot ma zdolność aklimatyzacji do zmiennych warunków – gdyby jej nie miał nie przetrwałby jako gatunek do czasów współczesnych i nie odnalazłby się w dyktowanych przez ludzi warunkach. Nie oznacza to jednak, że przyzwyczai się do KAŻDEGO naszego pomysłu, że zrezygnuje ze SWOICH gatunkowych zachowań i że będzie mu dobrze jeśli zabronimy mu być sobą. Dlatego kota przede wszystkim trzeba nauczyć się rozumieć. Spojrzeć na świat jego oczami i poznać jego cechy, potrzeby i sposoby ich wyrażania. Bez tego nigdy się nie dogadamy.
Koty uczą uważności
To w życiu z kotami sprawa kluczowa. Ponieważ każdy kot jest trochę inny – lubi inne rzeczy, trochę inaczej się komunikuje, trochę inne kwestie mogą być dla niego priorytetowe – trzeba go uważnie obserwować. Nauczyć się rozpoznawać te wszystkie drobne, kocie sugestie o tym kiedy zwierzak jest głodny, a kiedy znudzony, kiedy szuka okazji do zabawy, a kiedy do wspólnego leniuchowania. Kiedy miauczy ze schodów prowadzących do sypialni bo chce już iść spać, a kiedy robi awanturę bo w kuwecie jest nie dość czysty żwirek i jemu się nie podoba. Tak – koty potrafią wyrażać swoje potrzeby na wiele różnych sposobów. Ale są też takie, które po prostu żyją obok nas – w swoim kocim świecie, wchodząc w interakcje bardzo rzadko. I wobec nich ta uważność w obserwacji jest jeszcze ważniejsza. Bo taki kot nie zgłosi problemu – on spróbuje często rozwiązać go sam. Koty są dzielne i nie poddają się łatwo. Mają też wrodzoną zdolność kombinatoryki. Jeśli zatem w kuwecie jest brudno – kot pójdzie do kwiatka. Jeśli w misce jest za mało – spróbuje ukraść Twój obiad z patelni, jeśli drapak nie jest dość dobry – poszuka sobie innego, lepszego obiektu. A potem nie rozumie czemu się złościsz. On przecież nie robi tego przeciwko Tobie tylko dla siebie i swojego komfortu. Wszystkie te rzeczy trzeba nauczyć się wyłapywać – wtedy Wasze wspólne życie staje się prostsze.
Koty to oszuści
I to jacy! Kot będzie oszukiwał w naszym, ludzkim rozumieniu tego słowa. Zrzuci kwiatek spacerując po parapecie i będzie miał zdziwioną minę że „to nie on”. Przy każdym kolejny domowniku, wchodzącym do kuchni, będzie meldował się przy misce i pokazywał, że „on jeszcze nic dzisiaj nie jadł”.
Ale kot oszukuje też w innych kwestiach – o wiele gorszych. W tym, co wiąże się z jego zdrowiem. Natura zaprojektowała u kotów bardzo silny mechanizm przetrwania, który nie dopuszcza okazywania słabości. Jeśli zwierzak choruje i da to po sobie poznać, szybko może stać się czyjąś ofiarą (tu kłania się podwójna rola kota w ekosystemie: drapieżnika i ofiary jednocześnie). Dlatego kot udaje, że wszystko jest ok. Widać to najlepiej u tych zwierząt, które cierpią na choroby metaboliczne często diagnozowane w późnym stadium (niewydolność nerek, cukrzyca), ale też u kotów, które mają problemy z pęcherzem moczowym i często przez lata cierpią na stany zapalne. Ta ostatnia grupa zwierząt decyduje się czasami na zakomunikowanie problemu. Jak? Najczęściej z wykorzystaniem odchodów (częściej moczu, ale też kału), które pozostawia poza kuwetą w różnych miejscach domu. A co robi Opiekun? Często zamiast zareagować na komunikat i zabrać kota do lekarza na badania mówi „Mój kot jest złośliwy! Sika, a nic mu nie jest – przecież zachowuje się normalnie!”. No nie…
Koty nie są złośliwe
To coś, czego nie tyle one uczą nas, ale raczej czego sami powinniśmy się szybko nauczyć, wysyłając do kosza stary, szkodliwy i utrwalony mit. Złośliwość polega bowiem na tym, że jedna strona świadomie wykonuje czynności, w wyniku których samopoczucie drugiej strony się pogarsza. Tak, koty myślą abstrakcyjnie. Ale nie do tego stopnia… Niezależnie od tego co robi Twój kot, robi to DLA SIEBIE – jemu nie zależy na tym żeby Tobie było gorzej, tylko żeby JEMU było LEPIEJ! Pamiętaj przy tym, że kot nie ma poczucia winy wynikającego z tego, że zrobił Ci przykrość, bo on nie wie, że robi Ci przykrość. Jego sposób analizy i interpretacji otoczenia nie pozwala na wyciągnięcie tak daleko idących i skomplikowanych wniosków. Koty odczuwają emocje na wielu poziomach, ale jest to poziom porównywalny z rozwojem dwuletniego dziecka. A czy dwulatek wie, że Ci przykro, bo właśnie rozbił kryształowy wazon po babci? No nie! I kot też tego nie wie! To nasza antropomorfizacja tych zwierząt prowadzi nas do takich wniosków. Nie pozwól by przysłoniło to prawidłowy ogląd sytuacji – jeśli Twój kot ma problem musisz reagować! Im szybciej tym lepiej dla zwierzaka.
Kotu nie jest wszystko jedno
Dotyczy to bardzo wielu aspektów życia, ale w dużej mierze skupia się na organizacji przestrzeni. Kocie terytorium jest w naturze podzielone bardzo precyzyjnie na konkretne strefy, poświęcone konkretnym czynnościom. Dlatego też podział domu powinien być zgodny z jego potrzebami. Jeżeli więc kot potrzebuje mieć swoją strefę kuwetową w salonie, to rolą Opiekuna jest znaleźć na nią miejsce w salonie. Jeśli przeszkadza to gościom – zawsze można spotkać się z nimi na mieście. Jeśli uwagi robi teściowa, można zasugerować by o rozstawieniu sprzętów decydowała we własnym domu. Kot jest członkiem rodziny. I ma takie same prawa do korzystania z domowej przestrzeni jak wszyscy inni. Oczywiście są koty, które ugną się przed naszymi narzuconymi warunkami – choć też prawdopodobnie nie bez konsekwencji dla siebie (marzę o badaniu wykazującym wpływ stresu środowiskowego na długość telomerów u kota domowego), ale są też takie, które przy braku kuwety w salonie będą sikać na kanapę czy dywan. I będą miały rację! Bo to ich silna potrzeba, by właśnie tam zostawiać swoje odchody, od tego zależy ich dobre samopoczucie i bezpieczeństwo. Dlatego życie z kotem uczy zasad kompromisu. Bez tego byłoby bardzo trudno i raczej mało szczęśliwie.
„Zwierzę nie jest rzeczą…”
Tymi słowami zaczyna się Art. 1 Ustawy o ochronie zwierząt. I choć wydawałoby się, że to frazes, to jednak wciąż wielu osobom trzeba o tym przypominać. A skoro już wiemy, że zwierzę nie jest rzeczą, to wiemy też, że ma swoje potrzeby, przemyślenia, pomysły i wymogi. Albo więc my, Opiekunowie, nauczymy się je zauważać i będziemy je spełniać, albo… nie powinniśmy być Opiekunami. Bo to nie moje koty są tu dla mnie – to ja jestem dla nich. I właśnie z tego czerpię radość z obcowania z nimi!
tech. wet. Małgorzata Biegańska-Hendryk
Ja bym jeszcze dodała, że uczą nas cierpliwości w poznawaniu kociego świata. Przynajmniej mój Lord mnie tego na(uczy)ł☺️Czasami mam wrażenie, że codziennie mój kocur jest inny, potrafi zaskoczyć, chociaż niektórych zachowań już się nauczyłam. Ja jego, on moich 😉
O tak, cierpliwości uczą zdecydowanie 😉
Jak to mawiała moja babcia: kot w domu uczy gospodynię porządku 🙂 już dawno pochowałam wszystko, co jaśniepanowi przeszkadzało w korzystaniu z powierzchni płaskich, zwłaszcza tych wyżej położonych. Do tego chowamy wszystko to, co przed kotem swobodnie sie po stołach poniewierało nawet kilka dni- nitki, wstążki, foliowki, gumki do włosów, klocki lego, mimo, ze on żadnego tymi przedmiotami zainteresowania nie wykazuje. To z tych bardziej prozaicznych rzeczy, z rzeczy „poważnych”- mój kot na pewno nauczył mnie pokory i tego, że czasem warto wyluzować, żeby móc się czymś cieszyć jeszcze bardziej („mame, co tam rozbita szklanka, ale patrz jaki jestem rozkoszny), chociaż na początku było mi trudno się przyzwyczaić i nagiąć, to teraz bardzo się cieszę, że mogę być częścią jego kociego świata, bo jest on absolutnie fascynujący.
A ja, że szacunku i uszanowania prywatności, jak i przestrzeni drugiej istoty. No i prawa do zmiany zdania! Nie to nie, a „możesz” nie oznacza od razu pójścia na całość i miziania gdzie popadnie. Totalne przeciwieństwo psów, które rzadzko uznają coś takiego jak „przestrzeń osobista”. Dlatego tak bardzo czuję się dopełniona, mając w domu i koty i psa. Bo te dwa różne spojrzenia na świat sprawiają, że człowiek w pełni chwyta życie.
http://www.grzecznipodopieczni.pl
My, obserwując naszego kota zauważyliśmy, że najchetniej lubi spać na moich ubraniach – noszonych. Jeśli sa „prosto z pralki” nawet jak już wejdzie na nasz=swoj fotel, to schodzi z niego na dywan. No to nosimy polary i szlafroki w cyklu łańcuszkowym <3
Super artykuł. Prawdziwy, mądry i idealnie opisuje kocią naturę.:))
Magda, opiekun Melo i Kuleczki
Dziękuję 🙂