fbpx

Kocie poczucie bliskości

„Chcę by mój kot leżał mi na kolanach!”. „Dlaczego mój kot nie chce się przytulać?”. „Jak nauczyć kota bycia noszonym na rękach?”. „Mój kot daje się głaskać bardzo rzadko i krótko, a ja chcę więcej!”. Och, ileż razy to słyszałam! Zazwyczaj jako problem, który ja, jako behawiorysta, mam rozwiązać. Tymczasem to nie jest kwestia „problemu”, tylko kociej natury. Odmiennej od nas i naszych oczekiwań…

Co to znaczy „być razem”?

Zacznijmy od czegoś takiego jak „poczucie bliskości”. U ludzi i kotów wygląda ono zupełnie inaczej. My jesteśmy „blisko” z drugą osobą gdy nawiązujemy z nią kontakt bliski (mała odległość), a najlepiej fizyczny (np. przytulenie, wzięcie za rękę itp.). Przy jednym stole możemy siedzieć z szefem czy agentem ubezpieczeniowym, ale za dłoń chwycimy tylko kogoś, kto jest dla nas ważny i z kim czujemy emocjonalną więź.

Z kolei koty są blisko już wtedy, gdy się… widzą. Przebywanie w jednej przestrzeni, nawet jeśli ta przestrzeń to plac o powierzchni 0,5 hektara, może już dla nich oznaczać „wspólne spędzanie czasu”. Spanie w dwóch rogach jednego pokoju to dla nich bycie „razem”. Tak jak sytuacja, w której jeden kot wygląda przesz okno, a drugi w tym czasie myje futro na kanapie. One wspólnie spędzają czas. Gdyby nie chciały tego robić, każdy z nich znalazłby sobie zajęcie w innym pomieszczeniu (zakładając, że nie mieszkają w 20-metrowej kawalerce z aneksem kuchennym).

Koty „razem” ale „osobno”

Kwestia unikania się przez zwierzęta żyjące pod jednym dachem, to zwykle informacja o jakimś niedopasowaniu. Jeśli koty są „zgrane” zwykle spędzają czas na wspólnym terenie nawet, jeżeli nie wchodzą w bliską interakcję. Natomiast te, które mają problem z akceptacją innych osobników, starają się minimalizować ilość kontaktu. Dobrze to widać choćby u zwierząt, które żyją pod jednym dachem wbrew swojej woli, np. wskutek decyzji opiekunów  – dobrym przykładem jest kot „jej” i kot „jego”, które nagle, w efekcie skrzyżowania się ludzkich ścieżek, lądują we wspólnym domu, bardzo często bez prawidłowego zapoznania. W takich przypadkach silny stres może prowadzić nie tylko do coraz gorszych relacji między zwierzętami, ale także do pojawienia się z czasem problemów zdrowotnych (pamiętaj, że chroniczny stres jest zgubny dla organizmu, obniża odporność i wyzwala rozwój rozmaitych dolegliwości – u ludzi także…). Można (a wręcz należy) w takich sytuacjach wdrożyć odpowiednie działania „naprawcze”, nie można jednak z góry zakładać, że ich celem jest to, by koty polubiły wzajemnie swoje towarzystwo i postanowiły nagle spać przytulone jak jing i jang. Jeśli będą się tolerować i milcząco przebywać we wspólnej przestrzeni – już to będzie dużym sukcesem. Bo przecież dla nich to już jest „razem”.

„Mój kot chodzi za mną się jak cień, ale gdy się odwracam – znika!”

Znasz to? Najczęściej takie zachowanie dotyczy zwierząt płochliwych, kiepsko zsocjalizowanych, bardzo delikatnych lub wręcz lękowych, ale z drugiej strony ciekawskich. Taki kot nie jest gotów na kontakt bezpośredni, ale chce poznawać świat, zbierać informacje, uczyć się. W końcu nauka przez obserwację to jedna z podstawowych technik rozwoju umysłowego u tego gatunku.

Takie koty zaczynają więc od sytuacji w której one widzą, ale ich nie widać. Dlatego siadają w dystansie, z tyłu, za Tobą, tak by mogły w każdej chwili bezpiecznie czmychnąć do swojej kryjówki, zwiększając dystans. I prawda jest taka, że to jest SUPER! Nie wolno tego niweczyć próbami nawiązania szybszego kontaktu! Jeśli kot będzie gotowy – przyjdzie sam – nie zachęcaj go do tego, nie nakłaniaj. DAJ MU CZAS by jego poczucie bliskości mogło rosnąć, powoli przybierać na sile, by czuł się przy Tobie pewnie i bezpiecznie. A gdy to nastąpi – w końcu sam podejdzie.

Opek i jego „kontakt” z człowiekiem.

A co z kotami zsocjalizowanymi, które po prostu siadają i obserwują? Nic, a przynajmniej nic złego 🙂 Jeśli Ty coś robisz, a Twój kot siada w pewnym dystanse i obserwuje, to nie musi oznaczać, że przyszedł żebrać o jedzenie czy uwagę – może on po prostu spędza z Tobą czas! Podobnie jak wtedy, gdy siadasz wieczorem na sofie, a kot siada na drugim jej końcu. On nie musi Cię dotykać, żeby być z Tobą. I od Ciebie również tego dotyku w takiej sytuacji nie oczekuje.

Jak to jest z tym przytulaniem?

Kolejna sprawa to przytulanie. Koty pod tym względem są dość oportunistyczne – owszem, śpią do siebie przytulone, ale głównie wtedy, gdy chcą się ogrzać. Jest to przetrwały nawyk z okresu wczesnego dzieciństwa, kiedy kocie maluchy tulą się do siebie w gnieździe w czasie, gdy ich matka wychodzi na polowanie. Małe kocięta nie panują jeszcze nad termoregulacją organizmu, dlatego muszą być dogrzewane przez kocicę i same chętnie szukają źródeł ciepła. Dlatego potem tak chętnie oblegają nasze laptopy, zasilacze, dekodery a także lubią leżeć na kaloryferach czy piecach akumulacyjnych.

Jednak takie typowe „tulenie się” nie jest wcale tak częste jak nam się wydaje. Największa szansa na obserwowanie takich zachowań istnieje wśród rodzeństwa, które razem dorastało – takie koty często lubią się w siebie wtulać, zwłaszcza, jeśli do tego są kocimi sierotami wychowywanymi bez mamy lub innego dorosłego, opiekuńczego kota. Oczywiście zdarzają się niespokrewnione zwierzęta, które chętnie śpią zawinięte o siebie jak dwa precle, ale jeśli masz szansę obserwować takie widoki u siebie w domu to zapamiętaj sobie, że jesteś szczęściarzem.

Bunia i Stefan na ulubionym posłaniu.

Noszenie na rękach – lubią czy nie lubią?

Następny mankament to podnoszenie na ręce, za którym większość kotów nie przepada. I słusznie. Widział ktoś kiedyś kota, który nosi drugiego kota na rękach? No właśnie – to nie jest dla nich naturalne zachowanie społeczne. Owszem, maluchy przenosi matka, ale tylko do pewnego momentu i jest w tym głównie funkcja transportowa, a nie element bliskości (ani tym bardziej kary, jak niektórzy błędnie uważają!!!). Za to sytuacja, w której dorosły kot nagle znajduje się w powietrzu może mu się łatwo skojarzyć z zagrożeniem: wszystkie drapieżniki, które polują w naturze na koty, przypuszczają swój atak z góry i zaczynają od poderwania ofiary z ziemi, aby straciła ona grunt pod łapami i przez to trudniej było jej się bronić. Dlatego wiele kotów na podnoszenie, zwłaszcza nagłe, reaguje paniką. Co z tym zrobić? Najlepiej uszanować – kot to nie lalka do noszenia, na należy go podnosić i przytrzymywać w powietrzu jeśli sobie tego nie życzy.

Z drugiej strony są też koty, które to sobie upodobały (znam koty, które wręcz domagają się noszenia na rękach, terroryzując swoich ludzi jeśli tego nie robią), jednak jest to ich własna, wewnętrzna skłonność, nie da się kota tego skutecznie „nauczyć”. Przykład? Bunia. Jako mały kociak sama wdrapywała mi się na ramię albo spała w golfie mojego swetra gdy ja chodziłam po domu. Odkąd dorosła – nienawidzi podnoszenia. Pozostaje mi się z tym pogodzić 😉

Selektywność społeczna kontra wspólne życie

Jak to w styczniu 2016 na kociej konferencji w Warszawie idealnie ujęła dr Sabine Schroll koty są „selektywnie społeczne”. To one decydują o długości, częstotliwości i rodzaju kontaktów z innymi członkami grupy: tak zwierzęcymi jak i ludzkimi. Ponadto zdaniem dr Schroll społeczne nie znaczy towarzyskie – nawiązywanie relacji w obrębie grupy nie musi oznaczać obligatoryjnej chęci spędzania czasu z członkami owej grupy. Może to być zarówno reakcja chwilowa jak i np. cecha osobnicza zwierzaka, który doskonale czuje się w oddaleniu od reszty społeczności, a kontakty bezpośrednie ogranicza do minimum. Bo choć we współczesnym świecie koty potrafią funkcjonować w grupach, to jednak u niektórych samotnicze preferencje biorą górę.

Jak więc żyć wspólnie z kotem, aby obie strony były zadowolone?

  • nie zmuszaj kota do bezpośrednich kontaktów jeśli on sam tego nie chce,
  • nie przytrzymuj zwierzaka, nie noś go na rękach wbrew jego woli,
  • doceń gdy kot sam do Ciebie przyjdzie, ale nie staraj się na siłę przedłużyć kontaktu – często jedno czy dwa „głaśnięcia” w zupełności wystarczą,
  • nie oczekuj, że zwierzak będzie nagminnie leżał Ci na kolanach gdy odpoczywasz na kanapie – jeśli tak się zdarzy to świetnie, ale potraktuj to jak wyróżnienie i święto,
  • pamiętaj, że koty okazują nam swoją czułość i przywiązanie na swój własny, koci sposób – nie wymagaj od nich by stały się małymi ludźmi.

W moim domu są 4 koty i każdy z nich ma inne preferencje społeczne. Stefan uwielbia ze mną spać i gdy tylko gdzieś się położę natychmiast przykleja się do mojego boku; Opek przychodzi do łóżka gdy leżę oraz na okienny parapet w sypialni, gdy ja staję obok, i tam domaga się głaskania, choć w innych sytuacjach ucieka przed człowiekiem jak oparzony; Bunia najchętniej przytula się do kaloryfera lub właśnie do Stefana, gdy ten ucina sobie drzemkę; Kiwi chodzi po domu i krzyczy żeby brać ją na ręce i nosić – ale ona z całej tej czwórki ma najgorsze doświadczenia z innymi kotami i stąd obiektem jej społecznych relacji jest człowiek, a nie inne zwierzęta. Dlatego Kiwi z kotami nie śpi nigdy – ma swój koszyk na półce pod sufitem i tam odpoczywa w izolacji. I każde z tych zachowań jest ok 😉

Bunia, Stefan i Opek razem…
… a Kiwi osobno 😉

Podsumowanie

Ludzkie wyobrażenie o kotach często mocno odbiega od ich naturalnych zachowań i potrzeb. I to jest po części zrozumiałe. Warto jednak nadrobić te różnice tak, by zrozumieć potrzeby naszych zwierząt oraz powody takich a nie innych zachowań. Koniecznie natomiast trzeba zrozumieć, że kota na siłę zmienić się nie da! Każdy kot jest inny – zadaniem opiekuna jest o tym pamiętać i szanować tę inność dla obopólnego dobra.

tech. wet. Małgorzata Biegańska-Hendryk

30 odpowiedzi na “Kocie poczucie bliskości”

  1. Hmm… A właśnie, to ja może podpytam. Czy lepiej zaadoptować 2 kociaki z jednego miotu, czy po prostu wziąć jednego kota? Jak to z kotami jest?

    Czytałam bardzo sprzeczne opinie na ten temat. Jedni mówią, że kot może żyć w grupie, ale wcale mu to nie jest potrzebne. Inni, że kot potrzebuje jednak towarzysza. I gubię się już odrobinę.

    1. Bo odpowiedź brzmi – to zależy. Jeden kot będzie się dobrze czuł w grupie, drugi będzie potrzebował być jedynakiem. To kwestia indywidualnych cech charakteru i osobniczych kompetencji społecznych. Na pewno adopcja kocią z jednego miotu zwiększa szansę na życie w zgodzie, ale to nie znaczy, że nic się nigdy między tymi kotami nie popsuje. To nie ma tematyka, tu 2 + 2 nie zawsze równa się 4 🙂 Pozdrawiam.

      1. A czy jest jakiś sposób oby stwierdzić kiedy nasz kot potrzebuje towarzysza bo czuje się samotny a kiedy najlepiej jakby został jedynakiem?

        1. Tak, są do tego pewne metody, ale żeby faktycznie ocena byłą skuteczna powinna być efektem konsultacji behawioralnej i wywiadu plus obserwacji dokonanych przez specjalistę, który będzie w stanie połączyć fakty i wyciągnąć odpowiednie wnioski.

  2. Mój Harry stracił mamę jak miało ok 8-9 tygodni miał 2 rodzeństwa mama i 2 kociąt umarło został on. Przygarnęłam zrobiłam badania i testy ( nie wiedziałam z jakich powodów zmarła reszta ) . Na początku było ciężko, szukałam nawet na początku mamy z kociętami dla niego ale na wsi ciężko. Walczyliśmy z gryzieniem i drapaniem i jest już o wiele lepiej. Harry jest miziasty lubi głaskanie zwłaszcza wieczorem , noszenie na rękach zwłaszcza przez syna znosi dzielnie choć nie za długo. Najlepsze jest czesanie bo daje się czesać tylkol jak siedzę w kuchni z herbatą lub kawą a on u mnie na kolanach to wtedy mogę go czesać (ciekawe czemu ? 🤦) W pokoju zaraz się denerwuje. Ma już ponad 5 miesięcy

  3. Ja trafiłam na kota miziaka. Co prawda ma dopiero 7 miesięcy ale usiądę na sekundę i już mam ją na kolanach, domagającą się miziania. Czasem nadstawia mi główkę pod usta żebym ją całowała 😂 i na dobranoc zawsze daje „buziaka”. Nie wspominając o mizianiu łapek, które bardzo lubi.

  4. Moj Nico kocha byc noszonym na rekach, wrecz domaga sie tego. Przygarnelam go z ulicy, malutkiego i od samego poczatku bardzo sie do mnie garnal chyba traktowal mnie jak swoja mame. Teraz ma rok jest po kastracji i nic sie nie zmienil. Nie przeszkadza mi to bo jest milutki i kochany 🙂

  5. Dziekuje! Moja kotka uwielbia noszenie na ramieniu. Sama się dopomina mrunia tak specyficznie i patrzy prosto w oczy i już wiem , że czas na raczki 😊

  6. Mam ogromne szczęście… mój kot bardzo lubi noszenie na rękach,a nawet się tego domaga,czasem nie chce zejść.Kiedy zasypiam zawsze układa się w kłębek obok mnie ,przytulam go, kładę głowę tuż przy jego grzbiecie,a On swoje łapki na moich rękach,chodzi za mną wszędzie…a kiedy oglądam film w łóżku , trzymam myszkę w prawej ręce,na której Młody układa swe ciało, tuląc pyszczek do dłoni…kiedy był mały, zasypiał z moim palcem w ustach…Kocham go,przy okazji jest łobuzem…jak to chłopak z ulicy

  7. Dziękuję za ten tekst. Jest bardzo prawdziwy. Każdy kot jest inny. Moja Janis była jedynaczką, miała niskie potrzeby kontaktu z kotami, a z ludzi tylko ze mną (spała ze mną, innym kotom nie wolno było tego robić). Natomiast mój syn (wówczas dziecko) mógł ją nosić na rekach, znosiła to dzielnie (ja bym oberwała!). Obecny mój kot woli inne koty od ludzi i praktycznie nie daje się głaskać. (Urodził się w kurniku i nie był socjalizowany na czas). Natomiast kiedy zasypiam – przychodzi mnie pilnować albo na mnie spać, co jest rozczulające.

  8. Mój kot (6,5m-ca) często wybiera inne pomieszczenia niż to, w którym ja jestem. Lubi moje prawie dorosłe dzieci i spędza czas blisko nich. Chyba muszę się pogodzić z tym, że mnie nie wybrał.

    1. To się jeszcze może zmienić 😉 Koty osiągają stan dojrzałości psychicznej dopiero po ukończeniu 2 roku życia – do tego momentu sporo zachowań potrafi się zmodyfikować 😉 Ale na pewno nienarzucanie się kotu w kontaktach zwiększy szansę na Wasz sukces. Powodzenia!

  9. Mój kotek na początku, jak go adoptowałam, przez pierwsze 2-3 lata owszem, lubił wejść mi na kolana czy chciał, żebym go głaskała, ale prawdziwy przełom nastąpił, kiedy pojawiły się u mnie silne stany lękowe. Wcześniej trochę zdystansowany kotek, zaczął się mną opiekować. Kiedy siedziałam na podłodze i płakałam, wchodził mi na kolana i zostawał, aż się nie uspokoiłam. Kiedy pierwszy raz tak zrobił, bardzo się wzruszyłam. Od tego kroku nasza relacja się pogłębiała, kotek częściej przychodził się przytulać, zaczął kłaść się mi na klatce piersiowej, głowie, przytulał swój pyszczek do mojej twarzy. Stał się też delikatniejszy i spokojniejszy, wcześniej łatwiej wpadał w nadmierne pobudzenie i potrafił ugryźć z przestymulowania, teraz ten próg tolerancji dotyku i ogólnie frustracji mu się obniżył. Kotek stał się o wiele mniej lękliwy, co prawda nigdy nie był jakoś bardzo, ale teraz jest tak pewny siebie, że gości wita z podniesionym ogonem, podchodzi, daje się pogłaskać. To chyba trochę było tak, że kiedy pierwszy raz mnie ugryzł, bałam się go swobodnie dotykać, gdzieś z tyłu głowy miałam, że muszę być ostrożna, bo może mnie ugryźć, co tworzyło między nami dystans, on musiał wyczuwać, że się boję i jemu się to udzielało, przez co jeszcze bardziej się denerwował i zwiększało to prawdopodobieństwo przestymulowania. Kiedy zaczął się mną opiekować, ten dystans upadł, zaczęliśmy sobie ufać. On od razu wyczuwa, kiedy gorzej się czuję, kładzie mi się na klatce piersiowej, dotyka noskiem, czasami liże. Kiedyś, jak czułam duży ucisk w głowie od zmiany ciśnienia i poszłam się położyć, bo nie mogłam przez to funkcjonować, położył mi się na głowie i leżał tak długo, aż to uczucie nie ustało. Z kolei często, kiedy mam lękowy ucisk w brzuchu, kładzie się właśnie tam, mruczy, ugniata łapkami. Podobno zwierzęta są w stanie wyczuwać choroby, np. raka, ale mój kotek potrafi wyczuwać także ból czy dyskomfort w organizmie, co wielokrotnie udowodnił, kładąc się dokładnie w tym miejscu:). To niesamowite, że z niespokojnego kotka, stał się zrelaksowanym, pewnym siebie kotem i dodatkowo okazał mi większe wsparcie, niż większość ludzi byłaby w stanie. Od dawna mnie nie ugryzł, jedynie czasem pieszczotliwie chwyta ząbkami, ale to w ogóle nie boli.

  10. Dzien dobry) Mam 5 miesięcznego ragdola, Fuksik, trochę za wcześnie zabrany, rano jak mąż wyjdzie do pracy urządza mi sajgon;gryzie drapie skacze po łóżku , włazi pod kołdrę i tam gryzie.Zabawka go nie interesuje, chce użreć rękę.Ja go zamykam na kilka chwil i od początku tak samo.Czy jest jakaś szansa na spokój jest?jestem osoba niedosłyszącą jestem w ciagłym napięciu usłyszeć zrozumieć odpowiedzieć(tak mamy), nie jest oaza spokoju a przez niego jestem jeszcze bardziej nerwowa sił juz brak Agata. Rasa była wybrana ze względu na charakter…

    1. Dzień dobry. I tu mamy doskonały przykład na to, że wzorzec rasy to jedno, a cechy osobnicze kota – drugie. Potrzebujecie wizyty behawiorysty na miejscu – na odległość nie da się nawet zacząć pracy z takim problemem. Także szukacie specjalisty, który Was odwiedzi. Powodzenia.

  11. Przygarnęlam jednego dnia dwa koty. Życiowy przypadek. Nigdy wcześniej kotów nie miałam. Jeden prosto po potrąceniu, praktycznie bez reakcji, z urazem neurologicznym. Kociątko. Wygłodzone, nieprzytomne, wycofane . Drugi osierocony (wyrzucony), maks. w wieku 8 tyg., sprytny, kumaty, ogarnięty, sam jadł. Ten pierwszy długo dochodził do siebie. Kroplówki, karmienie strzykawka itp. Pokochały się, ten zdrowy uczył chorego zachowań – jedzenia samodzielnego, załatwiania się do kuwety, reakcji na ludzkie gesty. Nie narzucalam się. Stałam z boku. Obserwowałam. Po pół roku nie odstępują mnie na krok. Same się domagają pieszczot. Śpią na kolanach. Koty wychodzące, nadmienię. Czasem aż mam dosyć ich atencji 😄 Ale fakt, ja nigdy od nich nic nie chciałam. Nic na siłę. Teraz są wspaniałymi kompanami. Moja rada – nie narzucać się. Wręcz olewać 😉 To jak z ludźmi. Jak kochaja, to same przyjdą. I nadal się bardzo lubią, choć kocurki, przed kastracją.

  12. Moja Xena krzyczy na mnie kiedy mucha wpadnie do mieszkania. Domaga się ode mnie żebym wzięła ją na ręce i pomogła jej złapać muchę kiedy jej nie dosięga. To jest takie słodkie. Odwraca się wtedy do mnie i miauczy jakby mówiła „mamo, pomóż mi” <3

  13. Oj, ja kiedyś złapałam Idzie ćmię, innym razem muchę i po podsunięciu jej je zjadła. Za to ona kiedyś przyniosła mi zimą z dworu małą myszkę, żywą, nieporanioną – bo miałam dwa szczury i ewidentnie miał być to prezent do zabawy, nigdy nie widziałam u niej takiego szoku, że jej prezent wypuszczam zamiast włożyć do klatki. Chociaż kiedy w środku nocy przyniosła mi do łóżka czrnego (na szczęście martwego) pająka, myślałam, że zawału dostanę. Właśnie śpi koło mnie, ostatnimi czasy zdarzało mi się obudzić i przy braku snu położyć koło niej, więc chyba dlatego tak blisko się położyła zamiast w rogu łóżka. Przy tym schemacie za jakieś dwie godziny zapewne wstanie i położy się tam, gdzie zwykle. Kiedyś zaczęła mi się kłaść na podbrzuszu – wykryła polipa wcześniej niż lekarze, ba, kilku go nawet nie zauważyło, mimo że podawałam nawet objawy bólowe. Od jego usunięcia nie kładzie się w tym miejscu, tylko przez chwilę po zabiegu to kontynuowała. Bóle głowy czy serca wyczuwa jak nikt. Jest świetna.

  14. Każdy kot ma inną osobowość. Choć mam wrażenie, że sporo kotów więcej bliskości z człowiekiem szuka, gdy jest nieco starszych tak po 4 -5 roku. Same zaczynają przychodzić Ale wiadomo to nie reguła.

  15. Moj kotek ma już rok, jak był malutki to uwielbiał się przytulać, przychodził i kładł się na klatce piersiowej, ale po kastracji się zmienił. Od tamtej pory wcale nie przychodzi się przytulić, jak sobie leży i spi i go pogłaszcze to mu się podoba i mruczy, ale sam nigdy nie przyjdzie, czy kastracja na to mogla wpłynąć, czy poprostu taki juz ma charakter jak dojrzał?

    1. Szczerze wątpię, żeby za taką zmianą zachowania stała kastracja. Bardzo dużo kotów traci zainteresowanie bezpośrednim dotykiem gdy wyrasta z wieku kocięcego i jest to efekt procesów dojrzewania psychicznego. U części zwierząt z wiekiem chęć do przytulania się wraca, u innych – nie. Taka to kocia natura 😉

  16. Leszek
    Potwierdzam te uwagi.
    Też mam 4 koty,roczniak,dwulatek,17-letnia kicia(gospodyni) i 18-letni kocur (majordomus) oraz jeden 8-letni ogródkowiec,bo do domu nie wchodzi.
    Powiem tak:mowa kocich ciał,spojrzeñ,zachowañ i głébokich wejrzeñ w oczy to bardzo precyzyjny jé żył. Dotyk,mizianie i rozmowa to konwersacja,która nie ma odpowiednika z innymi zwierzétami.
    I jeszcze inny magiczny jézyk,kiedy przychodzà konkretnie po pomoc,bo coś im się dzieje,w tym języku pomijane są wszystkie inne zasady kocie czy ludzkie,to one je niwelują bo mają problem. Sprowadzanie wszystkiego do ludzkiego myślenia jest błędem. Obserwacja,porozumienie i wzajemny szacunek,tworzą pole do wspólnego bycia z sobą i to na warunkach ustalanych za pomocą precyzyjnej obserwacji. Jeżeli to pojmiemy,to głębokie wejrzenia w oczy kocie otwiera przed nami inny świat.

  17. Witam, mam pytanie. Przygarnęłam młodą kotkę. Przez pierwsze pare dni kochała się przytulać w każdej okazji leżała blisko człowieka. Teraz się zdystansowała niekiedy nawet odsuwa się od ręki. Zrobiła się jak to mówi moja mama „taka ważna”. Czy możliwe żeby tak było czy może coś jej jest?

    1. Możliwe że taki ma charakter. A możliwe też że coś jej zaczęło przeszkadzać. Na takie pytanie nie da się odpowiedzieć skutecznie bez kontaktu ze zwierzakiem i możliwości obserwacji. Pozdrawiam

Możliwość komentowania została wyłączona.