fbpx

Test rękawicy True Touch

W kocim świcie co chwilę pojawiają się rożnego rodzaju nowości, których zadaniem jest podnieść komfort funkcjonowania zwierząt czy też ułatwić życie kociego Opiekuna. Od czasu do czasu ja także daję się skusić by którąś z tych nowinek wypróbować. Tym razem padło na rękawicę do czesania True Touch.

Motywacja do testu
Rękawicę zamówiłam z dwóch powodów:

  • po pierwsze zaintrygował mnie sposób, w jaki po zakończonym czesaniu można z niej zdjąć kocią sierść i postanowiłam sprawdzić czy to naprawdę tak wygląda,
  • po drugie poszukiwałam czegoś, co pozwoli mi w łagodny sposób czesać koty tak, by sam proces bardziej przypominał głaskanie.

Ten drugi powód był podyktowany przede wszystkim zachowaniem Buni, która nie lubi czesania szczotkami, a futro gubi na potęgę (czasem wydaje mi się, że ona jedna zrzuca więcej sierści, niż trzy pozostałe koty w sumie…). Chciałam więc znaleźć coś, co pozwoli mi na łagodne usuwanie martwego włosa bez dodatkowego stresowania kota nieprzyjemną sytuacją. Dlatego też to właśnie Bunia była tym kotem, na którym przedmiot był testowany 🙂

Parametry produktu
Rękawicę zamówiłam przez internet, przez co od razu zaznaczam, że nie wiem gdzie w razie czego jest dostępna stacjonarnie. Produkt trafił do mnie w oryginalnym pudełku z dołączoną polską instrukcją obsługi i danymi technicznymi. Dowiedziałam się m.in., że produkt można prać w 30 stopniach (jednak bez stosowania płynu do płukania tkanin!) oraz, że obowiązuje na niego gwarancja trwająca przez 3 lata od daty zakupu! (uznawana na podstawie paragonu, obejmująca wady materiałowe lub fabryczne). Zawsze to miło.

Sama rękawica jest wykonana z dwóch podstawowych materiałów:

  • silikonowej części służącej do czesania, wyposażonej w 175 „kolców” (nie liczyłam – wierzę producentowi 🙂 ) zbierających futro, które następnie przykleja się do powierzchni,
  • siateczkowej góry, która pozwala a przepływ powietrza i wygodne dopasowanie do dłoni, a przy nadgarstku zakończona jest rzepem, który zapobiega zsuwaniu się przedmiotu z ręki podczas czesania.

To, co pozytywnie mnie zaskoczyło po odpakowaniu produktu to brak intensywnego, „gumowego” zapachu, który mógłby koty zniechęcać do użytkowania. Rękawica pachniała zupełnie neutralnie.

Jedynym ewentualnym problemem może być rozmiar – rozstaw palców jest dość szeroki, natomiast rzep przy nadgarstku wąski. Wydaje mi się jednak, że da się to dopasować do wielu różnych dłoni – tak damskich jak i męskich. Sądzę jednak, ze dziecko mogłoby mieć problem z komfortową obsługą tego przedmiotu (jeśli się mylę to koniecznie napiszcie mi w komentarzach jakie są doświadczenia w Waszych domach).

Część praktyczna – czesanie
Po teoretycznym wstępnie nadszedł czas aby przejść do praktyki. Ulubionym miejscem do głaskania jest według Buni parapet okienny – nie pytajcie czemu, bo nie wiem, ale tak już jest. Zatem kotka została zaproszona na parapet i tam przystąpiłyśmy do czynności pielęgnacyjnych, które możecie zobaczyć na poniższym filmiku:

https://www.youtube.com/watch?v=2pZTkduyU_o

Zacznijmy od pozytywów:
Pierwszym pozytywnym zaskoczeniem było dla mnie to, że Bunia nie próbowała uciekać w panice, jak czyniła to dotąd w kontaktach ze szczotką czy furminatorem. Zmiana okazała się więc pozytywna, a imitacja „głaskania” przyniosła pozytywny efekt. Tak więc behawioralnie zdecydowanie na plus! Sądzę w związku z tym, że ten produkt mógłby bycz powodzeniem wypróbowywany przy kotach, które ze względu na wcześniejsze złe doświadczenia z czesaniem są zrażone do tego procesu i potrzebują elementów odczulania.

Dodatkowo po chwili czesania faktycznie na silikonowej powierzchni zebrała się warstwa futra, którą dość łatwo można było odkleić (podobno im sierści jest więcej tym całość lepiej schodzi). Tak więc moje oczekiwania pod tym względem zostały spełnione.

No ale jak to w życiu – jest też kilka minusów, choć niewielkich:
Rękawica zbiera futro zdecydowanie mniej wydajnie niż typowa kocia szczotka, o furminatorze nie wspominając. Niezbyt dobrze radzi sobie z podszerstkiem, a ilość futra zbieranego podczas pojedynczego ruchu nie jest bardzo duża. Dlatego raczej nie polecałabym jej do użytku przy kotach czesanych w systemie „raz a porządnie”. To raczej narzędzie o codziennej, regularnej pielęgnacji, przeprowadzanej w krótkich, powtarzalnych turach.

Drugim minusem dla mnie jest fakt, iż kocia sierść nie „przywiera” wyłącznie do silikonowej części rękawicy, ale także do materiałowej siateczki na palcach i w jej górnej części. Z tego powodu rękawica po zakończonym czesaniu musi być jeszcze dodatkowo oczyszczona z góry. Niby nie jest to wielka niedogodność, ale warto  tym pamiętać.

Podsumowanie
Generalnie uważam zakup rękawicy True Touch za dobry wybór. To dość łagodny i przydatny gadżet, który został zaakceptowany nie tylko przez Bunię, ale też przez inne moje koty. Solidnie wykonany, w przystępnej cenie, w moim odczuciu spełnia swoją rolę przy dachowych kotach o standardowej sierści. Używany regularnie pomaga zredukować ilość futra fruwającego po domu. nie wiem natomiast jak sprawdziłby się w kontakcie z długim włosem (taki jak np. u MCO) – gdyby ktoś miał takie doświadczenia będę wdzięczna za informację.

Tech. wet. Małgorzata Biegańska-Hendryk

*Ten tekst nie jest w żadnym stopniu sponsorowany przez producenta czy dystrybutora rękawicy True Touch, nie ma charakteru reklamowego i jest jedynie moją prywatną opinią na temat tego produktu.

2 odpowiedzi na “Test rękawicy True Touch”

  1. Dzięki za tę recenzję! Właśnie zastanawialiśmy się, czy te rękawice są coś warte. Nasze koty generują dużo kłaczków 😀 Chcieliśmy je również wprowadzić do naszego sklepiku, ale nie wiedzieliśmy czy jest sens 🙂

Możliwość komentowania została wyłączona.