Koty, jak wiadomo, są różne. Niektóre do tematu fajerwerków podchodzą zupełnie bezstresowo i dosłownie wgapiają się w rozbłyski za szybą, zachwycone spektaklem. Niestety jest to mniejszość. Zdecydowanie większa ilość zwierząt odczuwa w sylwestrową noc poważny stres. Dobrze więc pamiętać jak się do tego okresu przygotować i co robić w momencie kulminacji.
Dlaczego i w jaki sposób kot się boi?
Strach to jeden z mechanizmów obronnych natury. Gdyby koty (ale też inne gatunki, w tym człowiek) się nie bały, prawdopodobnie nie przetrwałyby w ewolucyjnym wyścigu. Bo owszem, odwaga jest ważna i pomaga np. w eksploracji, ale trzeba też wiedzieć kiedy się wycofać. Strach jest więc elementem hamującym, który wywołuje w organizmie konkretne zmiany: następuje wyrzut hormonów (w pierwszym momencie adrenaliny i noradrenaliny), na nogi zostaje postawiony układ współczulny (czyli tzw. „ucieczkowy”) a zwierzak w moment wyostrza zmysły i jest zdolny do bardzo szybkich reakcji. Kiedy stresor (czyli źródło strachu) ustaje – wszystkie te mechanizmy powinny się wyciszyć. No właśnie, a co jak nie ustaje?
Jeśli stresor działa nadal, a kot nie jest w stanie się od niego uwolnić ani w żaden inny sposób rozwiązać tej sytuacji (ucieczką, walką lub innymi strategiami przetrwania), podnosi się poziom kortyzolu. Kortyzol także jest często nazywany „hormonem stresu”, a jego obecność w organizmie wpływa m.in. na przemiany węglowodanowe (jego podniesiona ilość zwiększa produkcję glukozy i przyspiesza procesy glukoneogenezy). Wpływa też na pracę wątroby i gospodarkę jonową a także ma działanie przeciwzapalne (jest glikokortykosteroidem). Niby pozytywnie, ale…
Zbyt wysoki poziom kortyzolu wtórnie napędza produkcję adrenaliny i noradrenaliny. Jeśli taki stan trwa przewlekle powadzi on m.in. do otyłości, a wzrost poziomu glukozy i lipidów we krwi może prowadzić do dalszych zaburzeń metabolicznych. Co najgorsze jednak zwierzę jest w stanie bardzo dużego pobudzenia, które prowadzi do obniżenia się progu reakcji. Oznacza to, pisząc najbardziej wprost jak to możliwe, że bardzo łatwo wyprowadzić z równowagi takiego przestraszonego i zdenerwowanego kota. A jeśli do tego dojdzie – może on kompletnie nie panować nie tylko nad swoimi emocjami, ale też reakcjami. Jest to znów strategia obronna: zwierzę doprowadzone do ostateczności będzie dosłownie walczyć o życie.
Tak więc owszem, strach jako reakcja na bodziec zagrażający, jest potrzebny. Ale nie może mieć charakteru przewlekłego, bowiem wtedy zaczyna być bardzo szkodliwy. Z kolei strach przewlekły może przechodzić w lęk, a to już problem innego rzędu. Lęk jest bowiem reakcją na DOMNIEMANE zagrożenie, wykazywaną ZANIM owo zagrożenie w ogóle wystąpi. U kotów dodatkowo silne bodźce stresowe potrafią bardzo gwałtownie przekładać się na pogorszenie stanu zdrowia. Wśród moich pacjentów spotykam nie tylko koty z zaburzeniami trawienia na tle stresowym, ale także w występującym na tym podłożu idiopatycznym zapaleniem pęcherza moczowego o tak intensywnym przebiegu, że zwierzęta cierpią na krwiomocz i potworny ból związany z przebiegiem choroby. A wszystko to dlatego, że zostały narażone na stres. Dlatego tym bardziej dbałość o to, by kocie życie było spokojne i stabilne, zaprząta moją głowę. Niestety sylwestrowa noc potrafi tę stabilizację skutecznie zburzyć.
Jak przetrwać Sylwestra?
Jest na to kilka rad, które zamieszczam pod spodem w formie grafiki – czuj się uprawniony/-a by ją zapisać i udostępniać dalej, jeśli chcesz. To skrótowe zasady, o których warto pamiętać, ja natomiast w tekście nieco je rozbuduję:
- Nie strzelaj – to raczej oczywiste! I nie, nie chodzi o to, że „co za różnica, bo inni strzelają”. Każda jedna NIE-ODPALONA petarda to zysk dla wszystkich okolicznych zwierząt jak i dla środowiska,
- Nakarm wcześniej – kot w stresie może odmówić jedzenia, tymczasem jedzenie jest procesem pozytywnie kojarzonym przez większość zwierząt i podnosi poziom serotoniny, a ta jest tego wieczora szczególnie potrzebna. Dlatego zadbaj o to, by Twój kot zjadł już np. koło 17.00 – 18.00, gdyby później był zbyt spięty,
- Zasłoń okna – chodzi o zminimalizowanie rozbłysków, które mogą niepokoić zwierzaka i wpływać na przestymulowanie zmysłu wzroku,
- Puść spokojną muzykę – niezbyt głośno, raczej tak, aby tworzyła ona tło do wydarzeń tego wieczora. Możesz też poszukać w internecie specjalnej relaksacyjnej muzyki dla kotów – nie zaszkodzi a pomóc może 😉
- Udostępnij kryjówkę (szafa, łazienka) – chodzi o miejsce ciemne, bez okna, możliwie wytłumione (garderoby są pod tym względem całkiem dobrym wyborem). Nie wpychaj tam kota na siłę, ale daj mu opcję: jeśli będzie chciał to sam skorzysta,
- Nie reaguj na wybuchy – koty są bardzo empatyczne (zwłaszcza wobec swoich Opiekunów) i często szybko przejmują nasze emocje. Widząc Twój spokój kot może wziąć to pod uwagę, co z kolei może ułatwić mu przetrwanie całego stresu,
- Nie wyjmuj kota z ukrycia – nawet jeśli fajerwerki już się zakończą, a kot nadal pozostanie w swojej kryjówce – pozwól mu na to. Zwierzę musi się upewnić, że jest już bezpiecznie i wyciąganie go na siłę kompletnie mu w tym nie pomoże. Twój kot wyjdzie gdy będzie na to gotowy – nawet, jeśli miałoby to być dopiero rano. Zadbaj tylko, by miał dostęp do wody i kuwety, bo to podstawa,
- Jeśli kot wychodzi – nie wypuszczaj go! – tego dnia wszystkie koty wychodzące powinny pozostać w domu przez co najmniej 24h. Jeśli masz co do tego wątpliwości – przeczytaj historię Kasztanki,
- Rozważ syntetyczne feromony – lub inne łagodne środki zmniejszające stres (np. tryptofan, który jest inhibitorem zwrotnego wychwytu serotoniny lub działającą przeciwlękowo alfa-kazozepinę pozyskiwaną z peptydów mleka). Pamiętaj jednak, że te preparaty potrzebują czasu, by zadziałać, dlatego suplementację należy zacząć na ok. 2 tygodnie wcześniej, w okolicach 15 grudnia. Wtedy jest szansa, że Twój kot poczuje faktyczny ich wpływ i całe sylwestrowe zamieszanie zniesie lepiej.
Środki uspokajające (farmakoterapia)
Niektóre koty znoszą sylwestrowe wystrzały tak źle, że wymagają w tym okresie terapii farmakologicznej. Pamiętaj jednak, by nigdy nie podawać zwierzęciu żadnych leków samodzielnie – nawet jeśli np. zostały Ci tabletki z poprzedniego roku. ZAWSZE omów tę kwestię ze swoim lekarzem weterynarii i weź pod uwagę, że podobnie jak z łagodnymi reduktorami stresu tu też często działać trzeba z wyprzedzeniem.
Pamiętaj natomiast, by nie podawać kotu (ani żadnemu innemu zwierzakowi) środków na bazie Acepromazyny (najczęściej dostępnych w postaci doustnych żeli). Jest to substancja o działaniu zwiotczającym, która powoduje, że zwierzę nie jest w stanie reagować fizycznie ani w żaden sposób się bronić, natomiast pozostaje w pełni świadome, co jeszcze bardziej potęguje stres i napięcie.
Głaskać czy nie głaskać? – oto jest pytanie
Jeszcze niedawno wśród wielu behawiorystów można było usłyszeć zdanie (wypowiadane najczęściej w kontekście psów), że głaskanie lub przytulanie przestraszonego zwierzęcia jest nagradzaniem go za zachowanie lękowe, co prowadzi do mimowolnego wzmocnienia i utrwalenia takiej reakcji. Jest to teoria, która bazuje jedynie na zasadach instrumentalnego wzmacniania lub wyciszania zachowań, nie biorąc pod uwagę spektrum emocji.
Czy w momencie, w którym przytulimy do siebie płaczące ze strachu dziecko wzmacniamy jego strach? NIE! Dajemy mu wsparcie i pomagamy odzyskać równowagę. Skoro wiemy zatem, że koty i psy są na emocjonalnym poziomie równym 2-3 letnim dzieciom, to jak możemy pozostawić przestrasznego zwierzaka bez wsparcia, JEŚLI SZUKA ON Z NAMI KONTAKTU? (bardzo ważny jest ten ostatni, podkreślony warunek – to kot musi CHCIEĆ naszej bliskości, wyraźnie dając nam to do zrozumienia). Przykład (nie sylwestrowy, ale całkiem dobry) z mojej praktyki to Szczurek, młodszy kot mojej mamy. Szczurek ma obecnie 17 lat i od ZAWSZE w przychodni weterynaryjnej uspokaja się dopiero, gdy jest brany na ręce (choć w domu wcale nie jest fanem takiego kontaktu). Na rękach się wycisza, uspokaja i można go bardzo dobrze obsługiwać. Czy zatem mam go zmuszać do tego, by siedział na stole, na którym czuje się niekomfortowo? Nie – przytulam go i trzymam na rękach, bo wiem, że tam jest mu lepiej. Nie wzmacniam w ten sposób jego strachu, lecz go rozładowuję w trudnej dla kota sytuacji To ważna zasada, o której należy pamiętać.
Dla mnie Sylwester to jedna z najgorszych nocy w roku. Nie przez moje koty, bo one znoszą fajerwerki całkiem dobrze (pomimo tego, że mieszkamy w samym centrum miasta). Ale mam w głowie te wszystkie zwierzęta, które tej nocy dosłownie umierają ze strachu. Chciałabym, by ludzkość wzniosła się kiedyś na taki poziom empatii, by zrezygnować z własnej, bezsensownej (kosztownej i groźnej) rozrywki na rzecz rozwiązań alternatywnych, które nikogo nie krzywdzą. Obawiam się jednak, że ani ja, ani pokolenia, które przyjdą po mnie, nie doczekają tak pięknego momentu. Tylko, jak zwykle, zwierząt żal…
tech. wet. Małgorzata Biegańska-Hendryk
Witam, mieszkam w dużym mieście gdzie każdy Sylwester to istna linia frontu,mam 5 kiciaków w tym jeden rasowiec i o dziwo jak rozpoczyna się kanonada to wszystkie przybiegają do pokoju , w którym akurat jestem, siadają na parapecie okna i obserwują fajerwerki, widok mają na całe miasto,jak huknie gdzieś bliżej tylko sìę odwracają czy jestem obok. I tak już od 5 i 6 lat 😉
Czy to prawda, że stopniowe i długotrwałe przyzwyczajanie kota do hałasu, może spowodować, że po jakimś czasie będzie mniej stresować się, np. podczas Sylwestra oraz w trakcie odkurzania mieszkania?
Akurat w przypadku dźwięków kiepsko to działa, ponieważ dla kota głośne dźwięki są zwyczajnie bolesne, a do tego akurat ciężko się przyzwyczaić.
Dziękuję serdecznie za wyjaśnienie. W takim razie nie będę „męczyć” mojej młodej kotki nagraniami z pokazów fajerwerków. Mam nadzieję, że przeżyje spokojnie pierwszy w swoim życiu Sylwester.