fbpx

Nieśmiały kot w nowym domu

Drogi opiekunie kota. Przyjmując do swojego domu nowego towarzysza jakim jest kot pamiętaj, że ta decyzja zmieni całe życie – i Twoje i zwierzaka. Ponieważ zdecydowałeś się na kota nieśmiałego musisz pamiętać, że taki zwierzak wymaga specyficznego podejścia – nie od razu przyjdzie do Ciebie na kolana, zacznie mruczeć lub spróbuje ukraść Ci szynkę z kanapki. Będzie potrzebował czasu na pełną aklimatyzację, będzie delikatny, może reagować przesadnie na niektóre bodźce i o wiele dłużej niż inne zwierzaki przyzwyczajać się do nowej sytuacji, otoczenia i grupy społecznej. Ale taki początkowo nieśmiały kot potraf często pokochać miłością wielką – jego delikatność często oznacza, że odczuwa świat bardziej, mocniej i głębiej niż inne zwierzęta. Ważne tylko, abyś pozwolił mu to pokazać.

Nieśmiały czy dzikus?

Ważne jest by ustalić czy Twój nowy towarzysz faktycznie jest nieśmiały, czy też jest to kot, który nie ma rozwiniętych potrzeb nawiązywania kontaktów społecznych z człowiekiem. Opcja pierwsza dotyczy przede wszystkim tych zwierząt, które, pomimo prawidłowego przebiegu socjalizacji i pracy zapoznawczej, mają w sobie wiele oporów przed nawiązaniem otwartej i bezpośredniej relacji z człowiekiem. Ich zachowanie najlepiej określ stwierdzenie „Chciałbym, ale zbyt się boję”. U nich spokojna, wieloetapowa praca potrafi zdziałać cuda.

Gorzej, jeśli kot nie przeszedł procesu socjalizacji z człowiekiem i nie ma wdrukowanych żadnych podstaw, pozwalających mu na to, by budować z nami więź. Należy bowiem pamiętać, że w oczach niezsocjalizowanego kota człowiek jest potencjalnym zagrożeniem dużym drapieżnikiem, przed którym lepiej uciekać a w razie przyparcia do muru i zagrożenia bezpośredniego – walczyć o życie. Tak właśnie zachowują się koty dzikie, dla których bliskość ludzkiego Opiekuna może wiązać się z ogromny stresem, który będzie negatywnie wpływał nie tylko na ich kondycję psychiczną, ale także na stan zdrowia. Dlatego, w przypadku kotów dzikich, zdecydowanie nie jestem zwolenniczką socjalizowania ich „na siłę”, zgodnie z założeniem, że przecież w domu będzie mu lepiej niż a ulicy czy na działkach. Bo niestety to założenie może się okazać z gruntu błędne (więcej na ten temat można przeczytać w artykule „Nie uszczęśliwiaj kota na siłę”).

Maruda – kotka odłowiona z podwórka po zakończonym okresie pierwotnej socjalizacji (w wieku ok. 4 miesięcy), początkowo niechętna do bezpośredniego kontaktu z człowiekiem. Zdjęcie z października 2010.

Praca z kotem nieśmiałym

Załóżmy jedna że mamy do czynienia tym pierwszym przypadkiem – że Twój nowy kot nie jest dzikim dzikusem, nie ma traumatycznych doświadczeń, nikt go nie pobił ani nie próbował uśmiercić, nie szczuł psami i nie podpalił mu ogona. Po prostu jest nieśmiały. Co zatem robić? Opisanych poniżej kilka punktów powinno pomóc Tobie i Twojemu nowemu współmieszkańcowi przejść spokojnie przez pierwszy okres aklimatyzacji. Przeczytaj zatem zalecenia i postaraj się możliwie dużo z nich wprowadzić w życie.

  • Daj kotu czas – to pierwszy, najważniejszy i kluczowy element we wprowadzaniu nieśmiałego kota do nowego domu. Nie należy niego naciskać, do niczego go zmuszać, niczego nie wymagać i nie nakłaniać na siłę. Każdy kot uczy się nowości w innym tempie, potrzebuje różnych okresów aby odnaleźć się w nowym otoczeniu i dobrze w nim poczuć. Jeśli będziesz cierpliwy Twój kot będzie Ci za to ogromnie wdzięczny. Pozwól mu więc na aklimatyzację we własnym tempie, aby zbytnim pośpiechem nie popluć jego postępów.
    Mała przestrzeń – to rada ogólna, ale przy kotach o delikatnej psychice szczególnie ważna: przygotuj zwierzakowi pojedyncze, niewielkie pomieszczenie, w którym będzie mógł spędzić pierwszych kilka lub kilkanaście dni po przyjeździe do domu. Niech to będzie jego azyl, pozbawiony zagrożeń takich jak głośne dźwięki, nagłe zmiany w otoczeniu czy też pojawiający się obcy ludzie czy zwierzęta. W takim pokoju się nie odkurza, nie słucha głośnej muzyki, nie prowadzi emocjonujących konwersacji. Gromadzi się tam za to wszystkie kocie zasoby (o tym dalej) i gwarantuje kotu bezpieczny azyl. Kiedy kot powinien go opuścić? Wtedy, gdy sam o to poprosi. Uwierz mi – kot, który chce opuścić dane pomieszczenie, potrafi o tym BARDZO jasno poinformować. Poczekaj więc na ten sygnał bo to będzie znaczyło, że zwierzak jest gotowy na dalsze zwiedzanie nowego domu. Jeśli, mimo upływu 2 tygodni, kot nie domaga się wypuszczenia, po prostu po kolejnej sesji pobytu w pokoju wyjdź i zostaw uchylone drzwi. Jeśli zwierzak będzie na to gotowy – podąży za Tobą. Jeśli nie – nadal czekaj na sygnał z jego strony.
  • Schronienie – jeżeli kot po przyniesieniu do domu schowa się pod szafę czy inny mebel, zostaw go tam. Nawet, jeśli nie wyjdzie przez całą dobę. Dla kota potrzeba ukrycia się to jeden z podstawowych instynktów w chwili zagrożenia, a zmiana otoczenia jest przez zwierzę właśnie w ten sposób odbierana. Pozwól, by sam przekonał się, że nic mu nie grozi. „Kicianie”, ciągłe zaglądanie do jego kryjówki, wkładanie tam rąk czy próba „wygonienia kota” np. za pomocą miotły zdecydowanie nie są dla niego sygnałami budującymi bezpieczeństwo – wręcz przeciwnie, kot czuje się przez to bardziej zagrożony i jeszcze mocniej się wycofa. Daj mu czas na to, by sam zdecydował kiedy chce wyjść.
  • Jedzenie i picie – kot w stresie potrafi nie jeść długo, nawet kilka dni. Jeśli nie jest mocno otyły lub wyraźnie wyniszczony wcześniejszą głodówką czy chorobą, to głodówka trwająca nawet 72 godziny nie jest dla niego wyraźnie niebezpieczna (stłuszczenie wątroby, o którym nie raz aż huczy w sieci, dotyczy przede wszystkim zwierząt otyłych, których komórki wątrobowe już zawczasu są częściowo „zapchane” tłuszczem a ponadto jest to proces, który trwa, a nie zjawisko, które nagle „materializuje się” w kociej wątrobie; ponadto wątroba ma zdolności regeneracyjne, więc proszę jako dietetyk – bez paniki!). Nie denerwuj się więc, że kot ma wystawiona w misce karmę, a przez cały dzień, czy nawet dobę, nic nie zjadł. Takie reakcje się zdarzają i nie należy się nimi przesadnie przejmować. Jeżeli chcesz ułatwić kotu jedzenie, warto ustawić miski w pobliżu jego kryjówki, tak aby miał do nich łatwy dostęp a jednocześnie zagwarantowaną drogę „ucieczki” w chwili, gdyby poczuł się z jakichś przyczyn niepewnie. Korzystaj z jedzenia, które kot zna, a jeśli nie masz na ten temat wiarygodnych danych wybieraj karmę mokrą – ma ona intensywny zapach, który pobudzi głód poprzez receptory węchu. Nie przejmuj się, jeśli na początku kot zabrany ze schroniska czy z działek nie będzie chciał jeść dobrej jakościowo, wysokomięsnej karmy – na to przyjdzie czas później. Na razie, choćby miała to być kiepskiej jakości karma marketowa ważne, by kot jadł. Pamiętaj też, że jeśli zwierzak zacznie jeść, możesz dolewać mu nieco wody do mokrego jedzenia, by ułatwić wprowadzanie wody do organizmu, gdyż odwodnienie jest u kota zjawiskiem niepożądanym. Jeśli natomiast jesteś pewien, że przez 3 doby kot absolutnie NIC nie zjadł ani nie wypił oraz nie wydalił moczu (czy to do kuwety czy poza nią) – zabierz go do lecznicy weterynaryjnej, gdyż może wymagać pomocy w postaci np. nawodnienia kroplówkowego.
  • Kuweta – tutaj sprawa ma się podobnie jak z jedzeniem. Zestresowany kot może nawet przez dwie doby nie korzystać z kuwety. Ważne, aby go do tego nie przymuszać. Kuweta to w ogóle w kocim świecie bardzo delikatna sprawa. Postaraj się, aby wyglądała podobnie jak w miejscu, w którym wcześniej mieszkał kot (np. jeśli kot korzystał wcześniej z otwartej kuwety nie funduj mu od pierwszego dnia zamkniętej kuwety z klapką) oraz aby w kuwecie znalazł się podkład możliwie zbliżony do tego, który kot już zna (jeśli jest to kot żyjący wcześniej na zewnątrz najlepiej sprawdza się bezzapachowy, drobny, zbrylający żwirek bentonitowy o niskim zapyleniu i wysokiej chłonności). Kuwetę postaw w miejscu ustronnym, dość blisko kociego azylu) np. przy tej samej ścianie) i nie zaglądaj do niej zbyt często, by kot nie odebrał Twojego zainteresowania opacznie. Jeśli z niej skorzysta – i tak będziesz o tym wiedzieć.
  • Ignorowanie – ten etap jest trudny, ale bardzo ważny w momencie, gdy kot buduje poczucie bezpieczeństwa w nowym miejscu. Gdy już wreszcie zdecyduje się wyjść z kryjówki nie biegnij do niego od razu, nie próbuj brać na ręce, głaskać, przytulać – takie zachowanie kot może błędnie odczytać jako atak i w panice wrócić do swojej dziury, a cała wypracowana odwaga natychmiast uleci. Co zatem zrobić najlepiej? Zignorować! Obserwuj kota kątem oka, spod przymkniętych powiek (lub zza ciemnych okularów, które dobrze się sprawdzają w takich sytuacjach). Na pewno nie parz na niego wprost, gdyż znów może to zostać odebrane jako zachowanie agresywne lub przynajmniej wyzywające (koty gatunkowo czują się dobrze z kontaktem wzrokowym trwającym bezpośrednio poniżej 1,5 sekundy, a dłuższe wpatrywanie może już być dla nich niekomfortowe). A nieśmiały kot konfrontacji unika. Pozwól mu obejść najpierw „jego” pokój, a potem mieszkanie, obwąchać sprzęty, zajrzeć do miski czy kuwety. Najlepiej mu w tym pierwszym obchodzie nie przeszkadzać. I nie bądź zawiedziony, jeśli zwierzak po takim spacerze wróci do kryjówki na kolejne kilka godzin. Postaw się na jego miejscu – przecież zebrał nowe informacje i teraz musi je przemyśleć. A więc znów: daj mu czas.
  • Obecność – to działanie nawiązujące do procesu ignorowania, którego celem jest pozwolenie kotu na samodzielne dozowanie kontaktu. Twoja obecność w jego strefie powinna być początkowo całkowicie neutralna: po prostu przychodzisz, z książką czy laptopem, siadasz z boku i zajmujesz się swoimi sprawami. Jeśli kot wyjdzie to super, ale już przez sam fakt tego, że może Się obserwować z bezpiecznej odległości jego zasób informacji o Tobie rośnie. A im więcej informacji, tym większa szansa, że w kocie obudzi się ciekawość i przyjdzie sprawdzić kim jesteś 🙂
  • Zapachy – są dla kota o wiele ważniejsze niż dla nas. Wszystko, co nowe, ma nowy zapach, który trzeba poznać. Koty które „oswajają” przestrzeń, często ocierają się pyszczkiem o sprzęty, zostawiając na nich swój ślad feromonowy, który jest rodzajem ich zapachowego podpisu mówiącego: „tu już byłem, to jest moje, a więc jestem w bezpiecznym miejscu”. Metodą przyspieszenia tego procesu jest rozkładanie w domu tzw. „kompresów familiaryzacyjnych”. Wykonuje się je w ten sposób, iż kawałkami czystej gazy wyciera się pyszczek kota po bokach w rejonie warg i kącików ust, nanosząc na nie zapach wydzielany ze znajdujących się w tej okolicy gruczołów. Następnie takie kompresy rozkłada się w pomieszczeniu, roznosząc po nim zapach kota. Dzięki temu zwierzak czuje się w nim pewniej, traktując je jako oznaczone swoim zapachem. Jest tylko jeden warunek – kot musi pozwalać Ci na dotyk bez stresu i zdenerwowania. Jeśli tego nie toleruje nie zmuszaj go do kontaktu w imię wytwarzania takich kompresów.
  • Zabawa – to już element przeznaczony do późniejszej socjalizacji kota z nowym otoczeniem, a przede wszystkim z ludźmi. Przy zabawie kot przestaje się skupiać na tym, co go przeraża, a zaczyna podążać za instynktem (większość kocich zabaw opiera swoje schematy na bazie instynktu łowieckiego). Dzięki zabawie kot uczy się przestrzeni, a po jej zakończeniu jest bardziej zrelaksowany. Optymalne są zabawki nie wymagające początkowo bezpośredniego kontaktu zwierzęcia z człowiekiem, a więc wszelkiego rodzaju wędki, wskaźnik laserowy itp. Dobry efekt dają też często zabawy, podczas których nie patrzymy bezpośredni na zwierzę: np. bawimy się z kotem wędką przewieszoną przez oparcie fotela, na którym siedzimy. Kotu wydaje się, że go nie widzimy, a więc i on nie widzi nas, a bawi się nie z nami, lecz z wędką. Wyrabia się w nim pośrednie skojarzenie, najpierw że wędka to zabawa, a następnie że człowiek to wędka. Na takiej bazie można przejść do budowania skojarzenia człowieka z zabawą, co zwykle daje bardzo dobre efekty końcowe.
  • Smakołyki – przy ich pomocy możesz z czasem, delikatnie nakłonić kota do bardziej bezpośredniego kontaktu. Zasada jest prosta i mówi: „jeśli chcesz smakołyk – podejdź choć o krok”. Początkowo można więc rzucać przysmaki w rejon kociej kryjówki tak, by zwierzak mógł je łapać i zaraz bezpiecznie wracać „do siebie”. Gdy okaże się, że nic mu nie grozi,wówczas może się okazać, że chętniej przyjdzie sprawdzić, czy nie masz więcej takich pyszności. Jeśli tak się stanie nie próbuj od razu go głaskać czy brać na ręce. Pozwól raczej, by kilkanaście razy wziął smakołyk z ręki lub Twojego bliskiego otoczenia bez żadnych dalszych konsekwencji, a dopiero po tym czasie wyciągnij rękę obserwując reakcję. Jeśli zwierzak będzie gotów – sam się o Ciebie otrze, pozwalając na bliższy kontakt. Przez cały ten czas będzie miał jednak poczucie kontroli sytuacji, co pomaga w budowaniu jego poczucia bezpieczeństwa. Przytulanie czy głaskanie na siłę nie da pożądanych skutków, gdyż kot wyrobi sobie negatywne skojarzenia z faktem przebywania z ludzkich objęciach. Lepiej stosować metodę małych kroczków, niż jednym zdecydowanym ruchem przekreślić długotrwałą pracę.
  • Feromony – syntetyczne analogi kocich feromonów policzkowych frakcji F3, umieszczane w kontakcie, w którym przebywa kot, to sposób na poprawę jego samopoczucia, podniesienie poziomu bezpieczeństwa i wyciszenie lęku. Feromony działają na kota uspokajająco i łagodzą reakcje, ale bez elementu ospałości czy otępienia, a pod ich wpływem zwierzęciu łatwiej jest zaakceptować zmiany. Jest to więc bardzo dobra, bo nieinwazyjna metoda pomocy przy aklimatyzacji, choć niestety nie wszystkie koty odpowiadają na feromonową stymulację. Należy też pamiętać, że stosowanie feromonów syntetycznych da najlepszy efekt, jeśli będziesz ich używać równolegle z wdrażaniem opisanych powyżej punktów. Feromony są bowiem rodzajem wspomagacza przy pracy behawioralnej, ale owej pracy nie zastąpią.
  • Klatka kenelowa – zdarza się, że w pracy z niektórymi kotami nieśmiałymi klatka jest prawdziwym zbawieniem. Dzięki jej obecności można stworzyć kotu niewielki, bezpieczny azyl, w którym może swobodnie korzystać ze wszystkich potrzebnych zasobów. Jeśli jednak nie masz doświadczenia w tym modelem pracy, przed wprowadzeniem klatki skonsultuj się z doświadczonym behawiorystą, który wyjaśni Ci na czym dokładnie to polega, by zamiast azylu nie stworzyć przypadkiem więzienia.

Ile to trwa?

Podstawowy okres socjalizacji kota w nowym miejscu trwa, w zależności od zwierzaka, od 4 do 8 tygodni, a u kotów delikatnych lub ze złymi doświadczeniami może się znacznie wydłużać oraz wymagać zastosowania dodatkowych środków. Jeśli zwierzak po miesiącu w nowym domu nadal jest silnie zestresowany, a w jego zachowaniu nie widać żadnej poprawy, warto skontaktować się z poprzednim opiekunem kota, lekarzem weterynarii lub kocim behawiorystą. Zwierzak może bowiem wymagać dodatkowej terapii, w tym również farmakologicznej, o czym powinien zadecydować lekarz w porozumieniu z terapeutą.

Gdy masz już w domu zwierzęta, a nowy kot ma być dołączony do grupy, całość pracy może ulec dodatkowemu rozciągnięciu w czasie. Pamiętaj wówczas o zasadach socjalizacji z izolacją, a kolejne kroki dopasowuj do kondycji psychicznej nowego domownika. I pamiętaj – nic na siłę.

Bywa też jednak tak, że pod wpływem obecności innych, oswojonych kotów, socjalizacja kota nieśmiałego przebiega szybciej. Dzieje się tak dzięki temu, że koty uczą się zachowań społecznych także przez obserwację, a obserwacja innych, zsocjalizowanych z człowiekiem zwierząt utwierdza je w tym, że kontakt z ludzkim Opiekunem nie niesie ze sobą zagrożenia.

Maruda i Bunia – czyli stopniowa socjalizacja przez bliskość i obserwację. Zdjęcie z listopada 2010.

Kot, który nagle znajdzie się w nowym miejscu, może w pierwszym momencie wydawać się agresywny – potrafi warczeć, syczeć, „bić” łapami powietrze przy próbie kontaktu. Należy jednak pamiętać, że takie zachowania to najczęściej agresja defensywna, efekt lęku i dyskomfortu, jakie wywołuje w zwierzęciu nowa sytuacja, a to, co widzimy to jedynie manifestacja bardzo złego samopoczucia. Większość tych reakcji słabnie wraz ze wzrastającym poczuciem bezpieczeństwa, dążąc do całkowitego zaniku.

Maruda na kolanach swojej nowej Pani – już po adopcji. Zdjęcie z kwietnia 2011.

NAJWAŻNIEJSZA JEST PAMIĘĆ O ZASADZIE „DAJ KOTU CZAS”.
JEJ PRZESTRZEGANIE JEST KLUCZEM DO SUKCESU!

Proces aklimatyzacji nieśmiałego kota nigdy nie jest łatwy. Ale, gdy już się zakończy, daje nieporównywalną z niczym radość i satysfakcję. A więc powodzenia!

tech. wet. Małgorzata Biegańska-Hendryk

56 odpowiedzi na “Nieśmiały kot w nowym domu”

  1. A ja mam pytanie odnośnie artykułu – trafił mi się dosyć nieśmiały kociak i niestety popełniłam duży błąd za namową hodowczyni – kotek po przywiezieniu do domu chował się i strasznie płakał, a Pani kazała go brać na ręce, żeby się nie bał. Jednak po wzięciu na ręce przestawał miauczeć, nie wyrywał się, tylko po chwili sobie wychodził, znów się chował i płakał przeraźliwie. Trwało to jakieś 1,5 doby zanim przestał miauczeć i się chować. Czy jeśli mały kociak (3 miesiące) aż tak miauczy to też powinno się go zostawić w spokoju pomimo, że branie na ręce skutkowało chwilowym zaprzestaniem miauczenia? Wydawał się wtedy troszkę mniej przerażony niż jak zostawiliśmy go samego sobie. Czy tym zachowaniem mogliśmy zrobić mu nieświadomie na tyle krzywdę, że teraz boi się gości i zawsze się chowa? 🙁 Teraz ma już rok, do nas jest niesamowicie towarzyski ale nie toleruje nowych ludzi w domu, zawsze jest to dla niego spore przeżycie..

    1. Pani Paulino – niestety taka reakcja kociaka w moim odczuciu świadczy przede wszystkim o tym, że został zbyt wcześnie zabrany od matki. To, co należało wtedy zrobić (i było to po stronie hodowcy, nie Waszej!) to zawieźć kociaka z powrotem do kotki i odebrać w momencie, gdy będzie na to psychicznie gotów, czyli np. 2-3 tygodnie później. Nawet 12-tygodniowe kocię, pomimo teoretycznego ukończenia procesu pierwotnej socjalizacji, nie zawsze jest gotowe na wyjście z grupy rodzinnej i mądry hodowca powinien o tym wiedzieć. W tym wypadku doszło do zaniedbania, ale powtarzam – wina absolutnie nie leży po Waszej stronie. To, co Pani obserwowała, było typową oznaką tzw. bólu separacyjnego. Ten maluch fizycznie i psychicznie cierpiał z powodu oderwania go od mamy,a wyście robili co się dało by mu pomóc i Wasza reakcja była najlepszą z możliwych! Proszę więc sobie nic nie zarzucać. Wszystko, co wydarzyło się potem (czyli jego obecna niechęć do obcych) to efekt decyzji i zachowania hodowcy, a nie Waszych działań.

      1. Bardzo dziękuję za tak fachową i rzeczową odpowiedź. Chciałam jeszcze tylko zapytać – czy w takiej sytuacji jest jakakolwiek szansa na przepracowanie tych lęków przed ludźmi z behawiorystą, czy to już raczej musztarda po obiedzie?

        1. Zawsze jest jakaś szansa i zawsze warto pracować. A co wyjdzie to się
          okaże.

  2. Jestem hodowca , kociak 15 tygodni , jest w nowym domku od wczoraj , mruczy i trochę się bawi, ale nie chcę jeść. Jstem blisko z nowymi opiekunami kotków i martwię się ,moje kotki są wychuchane i wycalowane .

  3. Mam drugiego kota od 4 m-cy. Kot ma około 1 roku. Poprzednio przebywał w domu tymczasowym i trafił tam z jakiegoś gospodarstwa rolnego. Jest nadal nieśmiały, choć prze te 4 miesiące i tak zrobił postęp. Czasem sam domaga się głasków, ale podczas nich macha intensywnie ogonkiem jak szabelką 🙂 Odczytuję to jako „chciałbym i boję się”. Jest lękliwy, ucieka przy gwałtownym ruchu człowieka. Trzyma się cały czas na uboczu i wyziera zza mebli jak takie zlęknione i smutne dziecko. Widzę, że ma ochotę na bliższy kontakt, ale zbytnio się boi. Daję mu dużo swobody i nie narzucam się swoją obecnościa, ale czy mogę coś jeszcze zrobić dla niego, by nie czuł się taki wyobcowany?

    1. Jedyne co mi przychodzi do głowy to: rozmawiać z nim. Mówić do niego spokojnym, stonowanym głosem. A dodatkowo każdy kontakt bezpośredni nagradzać przysmakiem (mechanizm pozytywnego wzmocnienia), żeby te chwile blisko człowieka jeszcze lepiej mu się kojarzyły. No i nadal nie zmuszać do niczego. Myślę, że jesteście na dobrej drodze, ale na może być baaaardzo długa 🙂
      Pozdrawiam i trzymam kciuki!

      1. Serdecznie dziękuję:-) Intuicja podpowiadała mi takie podejście, ale jeśli profesjonalista potwierdza moją koncepcję, to bardzo się cieszę. Jest dla nas jakaś szansa! 🙂

  4. A co w przypadku, gdy do końca nie znamy przeszłości kota? Założyć, że jest raczej dzikusem? Mamy w domu Ciri, wziętą z fundacji na początku tego roku (wtedy miała między 3 a 5 miesięcy), została uratowana z pustego domu, gdzie była zamknięta bez picia i jedzenia. Z wprowadzeniem do naszego mieszkania nie było problemu, z goścmi w mieszkaniu i poznawaniem nowych ludzi też raczej problemu nie ma, ale do dziś ma lęk separacyjny. Jak wyjechaliśmy na dwutygodniowe wakacje (oczywiście codziennie ktoś do niej przychodził), to prawie nie jadła, nie chciała się bawić, gdzie normalnie jest baaaardzo energicznym kotem. Po naszym powrocie dobre 2 tygodnie dochodziła do siebie. Nie jest raczej kotem nakolankowym, powiedziałabym, że nie lubi dotyku człowieka, max miłości to chwilowe baranki i mizianie nad ranem jak jest głodna. 😉 Mój narzeczony bierze ją często na ręce podczas zabawy (zwykle Ciri nie jest zbyt chętna), kiedyś wytrzymywała max parę sekund, dziś już nawet kilkanaście, zanim zacznie się wyrywać i syczeć. Czy to jest dobra praktyka, czy jednak powinien całkowicie dać jej spokój?

    1. Po pierwsze kot, który jest faktycznie dzikusem, praktycznie nie jest zainteresowany żadnym kontaktem fizycznym z człowiekiem. Skoro ona barankuje to znaczy, że dzikusem nie jest. Obstawiam, że to kot, który doznał ogromnej krzywdy i teraz każda większa zmiana z rutynie (Wasz wyjazd) powoduje, że boi się powtórki. Zacznijcie od zostawiania jej na noc samej. A potem stopniowo wydłużajcie nieobecność np. na weekend, zapewniając jej dochodzącą opiekę znanej osoby. Niech to idzie przez odwrażliwianie.
      Co do podnoszenia – absolutnie tego nie robić. Skoro kot syczy i się broni, to znaczy, że dramatyczne naruszacie jej poczucie komfortu i bezpieczeństwa. I po co? Nic dobrego z tego nie wyniknie.
      Pozdrawiam i trzymam kciuki za postępy.

  5. Dzień dobry, dziękuję bardzo za ten artykuł jest dla nas bardzo pomocny! Jesteśmy w trakcie specjalizacji bardzo nieśmiałej kotki, zabranej po roku w schronisku. Tam na początku była w złym stanie, przyjmowała leki psychotropowe, stopniowo zostały jednak wyciszone i chętnie kontaktowała się ze znajomymi ludźmi. Nastawiliśmy się na długą pracę i zgodnie z zaleceniami przygotowaliśmy pokój dla kotki ze wszystkim co potrzebuje. Rzeczywiście kilka pierwszych dni spędziła za tapczanem wychodząc w nocy (wnioskuję po tym, że jedzenie było zjadane i kuweta pełna). Po tym zachęcona smaczkami zaczęła wychodzić, choć widać było, że jest bardzo strachliwa- jakikolwiek ruch powoduje, że uciekała. Tu mogę polecić siadanie na podłodze. Dużo chętniej wtedy podchodziła. Zaczęła się też ocierać o nas i to już powodowało głaskanie. Obie strony były bardzo zadowolone 🙂 Mimo to, większość czasu spędzała w kryjówce za tapczanem. Równolegle trwało zaznajamianie z zapachem Rezydenta. Akurat tutaj nie było żadnych problemów, koty nie reagowały na zapach, co było zgodne z tym co wiedziałam o Kotce ze schroniska i jak Rezydent zachowywał się w stosunku do innych kotów. W końcu przyszła chwila na spotkanie i zgodnie z przewidywaniem koty powąchała się, każdy usiadł w innym miejscu i nie zwracały za dużo uwagi na siebie. Takich spotkań było kilka i Kotka nawet chętniej dawała się głaskać w obecności Rezydenta. Jak on miał dość spotkania, to po prostu wychodził z pokoju, w końcu miał dostęp do całego mieszkania. Jedynym problemem była niechęć Kotki do opuszczenia pokoju, ale mieliśmy dać jej czas. Niestety wczoraj musiałam wyjąć coś z tapczanu w pokoju Kotki- bardzo przestraszyła się tego ruchu i uciekła z pokoju. Schowała się w sypialni (inny pokój) pod łóżkiem i nie wyszła od tego czasu. Boję się, że tym zepsułam wcześniejszą pracę. Nie chcę siłą wyciągać jej spod łóżka, ale widać, że jest przestraszona i nie bardzo mam pomysł co zrobić. O tyle dobrze, że Rezydent nadal nie wykazuje zainteresowania, więc nikt jej nie niepokoi w nowej kryjówce. Zastanawiam się co teraz zrobić, jak powrócić na dobre tory. Czy ma Pani jakieś rady które mogą pomóc Kotce? Używamy też feromonów.

    1. Wróciłabym do pracy tylko w jednym pokoju i ponownie dała jej czas. Niestety u takich kotów często zdarzają się zachwiania tego, co już wypracowaliśmy. Najważniejszy jest powrót do poczucia bezpieczeństwa. Jeśli kotka wykazuje zachowania lękowe możecie omówić z lekarzem suplementację preparatem Zylkene – ma on działanie typowo przeciwlękowe. Myślę, że ewentualna kuracja powinna trwać nie krócej niż 14 dni, żeby dać pożądane efekty. Preparat można podawać z karmą – jest smaczny i większość zwierząt chętnie go zjada.

      1. Dziękuję za odpowiedź. Po konsultacji z weterynarzem oba koty dostają Zylkene. Potwierdzam, że jedzą chętnie i nie marudzą 😉
        Myślę, że lek i spokojne podejście pomogło, bo widzę zmniejszenie reakcji lękowych.
        Praca z Kotką nie jest łatwa, bo dnie najchętniej spędzałaby wtulona w kaloryfer za kanapą a uaktywnia się i otwiera dopiero późnymi wieczorami (ok 22). Wtedy wykazuje zainteresowanie tym co jest poza pokojem. Pozwalamy jej wtedy wychodzić, Rezydent w większości przypadków nie zwraca uwagi, ona na niego również. Raz zdarzyło się, że pojawiła się agresja, oczywiście szybko przerwana i powrót do pokoju.
        Jeszcze długa droga przed nami, zwłaszcza, że chciałabym aby koty mogly razem przebywać bez ograniczeń.

  6. Dzień dobry,
    od 10 dni jestem kocio-mamą kota przygarniętego ze schroniska. Kot ma około 5 lat, jego przeszłość nie jest znana, ponieważ został oddany do okna życia. Nie wiem wiec w jakich wcześniej żył warunkach i jakie są jego doświadczenia z człowiekiem. Kot w schroniska pędził około 3 miesiące, w tym czasie był leczony ze względu na złe parametry nerkowe i został też wykastrowany. Początkowo ignorowałam go, ograniczając nasz kontakt tylko do podawania jedzenia. Kot ma przygotowane kryjówki i z dnia na dzień bardziej się otwiera-daje się czasem pogłaskać, ociera się pysiem o moje dłonie, bawi się wędką, je całkiem ładnie. Problemem jest kuweta…kot nie załatwia się do kuwety. Pierwszy raz zrobił na łóżko w sypialni, później gdy zamknęła sypialnie załatwiał się na kanapę i do tej pory to jego „ulubione” miejsce do robienia i siki i kupy. Pierwsze dni miał otwarte całe mieszkanie i zapewne to był błąd, ale chciałam żeby miał jak najlepiej po zamknięciu w klatce schroniskowej. Mieszkanie mam małe i jestem w nim tylko ja, żadnych innych ludzi lub zwierząt. Teraz podczas kiedy jestem w pracy i w nocy kot jest w łazience i ma tam wszystko co potrzeba. W kuwetach próbowałam już wszystkiego (papier toaletowy, dwa rodzaje żwirku, ręczniki bawełniane, ziemia do kwiatków) i nic nie działa, jakby kot tylko czekał aż gdzieś się oddalę i zaraz robi na kanapę lub do swojego tunelu, jeśli zdążę go przegonić z kanapy.
    Bardzo, bardzo proszę o pomoc, bo już jestem znerwicowana i boje się, że nigdy sie nie nauczy. Co robić? Jak mu pomóc?

    1. W takim przypadku potrzebna jest indywidualna konsultacja behawioralna w kocim domu, ocena prze3strzni i kociego zachowania. Plus niestety jest opcja, że to kot, który nigdy nie korzystał wcześniej z kuwety, więc nauka w takim wieku może być baaaaardzo trudna. Tak czy inaczej – to praca wymagająca kontaktu z pacjentem, przez Internet się tego nie ogarnie. Pozdrawiam.

      1. Czy w takim razie udziela Pani takiej pomocy? Jest możliwość umówienia się na wizytę domową?

        1. Przypuszczam, że najwcześniej w 2 połowie lutego – na razie mam bardzo ograniczone kontakty bezpośrednie ze względu na stan pandemii. No i sporo zależy też od tego skąd Pani pisze, bo nie wiem czy będę w stanie dojechać. W razie zainteresowania ustaleniem terminu proszę o kontakt mailowy i telefoniczny. Pozdrawiam

  7. Witam mam kotkę od paru dni w nowym domku . Kotka ma 2 lata schowała się za łóżkiem i praktycznie przez pierwsze dni nie wychodzi . Pierwsze spacery zaczęła robić nocą nie wiem co robić bo trwa to już sześć dni ale co bardziej mnie zastanawia przykry wręcz śmierdzący zapach z miejsca w którym kotka przebywa ?

    1. Wstawić kuwetę pod łóżko i czekać. Jeśli kotka je i się wypróżnia należy dać jej czas. Można zastosować feromony lub łagodne uspokajacze podawane w jedzeniu, ale na pewno nie wyciągać na siłę i nie zmuszać na tym etapie do kontaktu. W razie bardzo długo utrzymującego się stresu można też poprosić o wizytę poprzedniego opiekuna, jeśli kotka miała z nim dobry kontakt (o ile to zwierzak z adopcji) – czasami to pomaga. Jeśli nic nie ruszy do przodu w ciągu kolejnych tygodni metodą konieczną może być wprowadzenie klatki kennelowej, ale to już pod okiem doświadczonego kociego behawiorysty. Powodzenia.

  8. Witam serdecznie. 2 tyg. temu adoptowaliśmy 4 letnią kotkę ze schroniska. Kotka była w nim 3,5 roku nie integrowała się z innymi kotami, była wycofana, na uboczu, ale bawiła się z opiekunem, uwielbia wędkę i piłeczki. W naszym domu przez 10 dni codziennie chowała się w inne miejsca, od 4 dni ma jedno w kuchni na półce pod blatem gdzie my jej nie widzimy ale ona widzi częściowo wszystkich. Wychodzi tylko w nocy, wszystko zjada i załatwia się do kuwety po czym kilka godzin zwiedza dostępne pomieszczenia: duży pokój, przedpokój i łazienkę. Jedzenie i kuweta znajdują się w kuchni.
    Mam 2 pytania: w czym może być problem że 2 razy załatwiła się na łóżko w pokoju syna gdy nie było nas kilka godzin w domu a pokój nie był domknięty
    I drugie: czy jedzenie dawać jej tylko wieczorem ( je tylko w nocy jak wychodzi) czy przejść na karmienie poranne?)
    Z góry dziękuję za pomoc.

    1. Dzień dobry. Odnośnie Pani pytań:
      1. Proszę trzymać pokój stale zamknięty i bardzo tego pilnować, a gdyby urynacja pojawiła się także w innych miejscach koniecznie wykonać kotce badania diagnostyczne w kierunku wykluczenia chorób górnych i dolnych dróg moczowych.
      2. Zdecydowanie powinna mieć na tym etapie stały dostęp do pokarmu – karmienie raz dziennie to za mało. Jest szansa, że jak stres zacznie się mzniejszać ot kotka będzie chciałą jeść częściej i musi mieć od razu taką możliwość.

  9. Witam.Moja kotka ma 13lat ,zabrałam ja od rodziców do swojego nowego domu,schowała się pod szawke w kuchni i boi się wyjść,tego samego dnia co została przywieziona zjadła trochę mokrej karmy wody nie chciała pić a na drugi dzień nic już nie chce jeść jest bardziej osowiała i bardziej przestraszona boję się że to nie minie,w nocy nawet nie wychodziła widać że kuweta czysta

    1. Czekać. Dajcie jej minimum 72 godziny. Ewentualne działania podejmujcie dopiero potem. Jeśli w tym czasie nie zacznie korzystać z kuwety trzeba ją wyjąć spod tej szafki ręcznie i przenieść wraz z wszystkimi zasobami do najmniejszego pokoju, jaki jest w domu. Jeśli nadal nie będzie normalnie jeść, pić ani się wypróżniać trzeba pojechać do lecznicy, żeby lekarz ocenił jej stan.

  10. Dzień dobry – przygarnęliśmy kotkę, która została wyłapana z dworu i wysterylizowana, jednak dowiedzieliśmy się, że sterylizacja poszła w parze z aborcją. U weterynarz uznał, że ciąża nie mogła być zaawansowana że względu na wielkość ranki, która po tygodniu bardzo dobrze się zagoiła. Kotka jest już u nas drugi tydzień, i tak jak w przypaddku niektórych komentarzy, cały dzień chowa się pod szafą a znacznie chętniej wychodzi spod szafy wczesnym wieczorem, żeby zjeść i skorzystać z kuwety, wtedy też udaje się nam ją przekonać do gonienia za wędką ( jednak przy wstaniu z łóżka chowa by potem znowu wyjść) Mamy w domu rezydentkę – kotki wieczorem już dwa – trzy widziały się i jadły razem przez szparę w drzwiach – bez żadnych negatywnych reakcji ( rezydentka jest bardzo ciekawa nowego kota) pomimo tego, że narzeczona pracuje cały dzień w pokoju po cichu przy komputerze, kotka nie wychodzi spod szafy. Czy jest dobrym pomysłem – kiedy kotka wychodzi wieczorem spod szafy – by spróbować wpuścić pod opieką rezydentkę, by może trochę ta ją ośmieliła? Czy jednak czekać aż nowa kotka się do nas najpierw przekona? W załączniku podesłałem zdjęcie kotki, śpi praktycznie cały dzień w ten sposób.

    Dziękuję i pozdrawiam serdecznie!

    1. Przede wszystkim zapoznawanie kotów powinno przebiegać zgodnie z zasadami Socjalizacji z izolacją (jest o tym osobny artykuł). W mojej ocenie trudno Wam będzie pracować nad oboma tematami jednocześnie – w takich tematach dobrze jest wybrać czy najpierw chcemy takiego kota socjalizować z człowiekiem czy z kotem rezydenckim. To zależy też od historii nowej kotki, jej dotychczasowych przeżyć i doświadczeń, a te ustala się w trakcie wywiadu. Nie jestem w stanie powiedzieć która droga będzie lepsza nie mając pełnych danych. Ale sądzę, że nie odważyłabym się na łączenie dwóch rodzajów socjalizacji przy kocie, który zachowuje się w wyżej opisany sposób. Przydałaby Wam się konsultacja na miejscu, by ktoś ocenił jej zachowanie i podpowiedział która metoda będzie lepsza.
      Pozdrawiam.

      1. A czy obgryzanie klamek od okna może świadczyć o tym że kot nie da się oswoić (właśnie od dwóch tygodni nie ma mowy o podejściu do opiekuna, ucieka przy najmniejszym ruchu pod szafę) Kotka siedzi przy oknie i miaucząc jakby w złości i poirytowaniu próbuje obgryzać klamki albo „wydrapać” i „wygryzać” drogę przez okna, żeby się wydostać. Próbuje dodatkowo dostać się do drugiego pokoju, obgryzając drzwi. Czy to może świadczyć, że kot nie da się w żaden sposób oswoić i jedynym wyjściem jest wypuszczenie go (a propos wpisu o uszczęśliwianiu kota na siłę)? Ile możemy sobie dać czasu, żeby uznać że kota jednak należy wypuścić i żeby go nie trzymać wbrew woli?

        1. Jedyne, co jestem w stanie powiedzieć po tym opisie, to, że potrzebujecie pomocy specjalisty na miejscu. Widzę tu sporo stresu, a ten może prowadzić m.in. do problemów zdrowotnych. Jednak ocenę stanu zwierzęcia kota należy wykonać w oparciu o wywiad i obserwację, a nie na odległość, bez kontaktu z pacjentem.
          Kwestia czasu jest też bardzo indywidualna. U jednego zwierzaka takie decyzje podejmuje się po 3-4 tygodniach, u innych po pół roku. Nie ma na to jednej odpowiedzi.

  11. Witam.Moja szwagierka ma kotkę i ta kotka w wieku 6miesiecy okociła 4male kotki, chciałam zapytać czy to normalne, że kotka małym główki podgryza? i czy mogła zgnieść ciężarem swojego ciała jednego z kociaków ,ponieważ miał zakrwawiony pyszczek? szwagierka chce małe odseparować od matki ,ponieważ boi się że może stać im się krzywda z góry dziękuję za pomoc

  12. Mam pytanie,pierwszy raz jestwm w sytuacji,gdy wyjezdzam na 4 dni i bylam zmuszona mojego kotka oddac pod opieke dziadkom.Kotka zna ich,ale w ich domu jest pierwszy raz,od dzisiaj.Odrazu pobiegla pod lozko i od kilku godzin z niego nie wychodzi.Podrzucilam jej pod lozko jej ulubione smakolyki,zjadla je.Natomiast do tych,ktore sa juz dalej od niej nie podeszla w ciagu kilku godzin.Kotka jest dosyc niesmiala i nie lubi obcych,ucieka od nich.Dlatego zdecydowalam na ten czas aby Dziadkowie sie nia zaopiekowali poniewaz ich zna i gdy byli w moim domu zawsze chetnie przebywala w ich towarzystwie.Zdaje sobie sprawe z tego,ze jest to dla niej stresujaca sytuacja,dla mnie z reszta rowniez.Na co nalezy zwrocic w tej sytuacji uwage?Co bedzie niepokojacym sygnalem?Czy taka chwilowa zmiana moze negatywnie wplynac na kotke?

    1. Generalnie to jest efekt stresu związanego ze zmianą środowiska i terenu. Szerzej piszę o tym tutaj:
      http://blog.kocibehawioryzm.pl/2018/05/03/co-zrobic-z-kotem-w-czasie-urlopu/
      Na ten moment – zostawić, nie dotykać, można włączyć feromony frakcji F3 w dyfuzorze i podkładać jedzenie pod łóżko. Istotne, żeby jadła. Mniej ważne jest co – ważne, żeby w ogóle. Tak, zdarza się, że tako stres prowadzi do powikłań zdrowotnych, np. do odwodnienia, wymiotów, zaburzeń trawienia czy zapalenia pęcherza na tle stresowym. Nie twierdzę, że tak będzie u Was, ale generalnie to się zdarza. A na przyszłość – to dziadkowie powinni przyjeżdżać do kotki, a nie ona do nich.

  13. Witam, z zainteresowaniem przeczytalam Pani artykul dostosowujac sie w miare mozliwisci do Pani rad. Mamy od 9 dni 4 miesieczna kotke, bardzo bojazliwa w stosunku do nas -nowych opiekunow. Pierwsze 2 dni ukrywala sie za lozkiem, nie bylo mowy zeby do nas wyszla. Po dwoch dniach wychodzila w nocy zeby zjesc, napic sie i skorzystac z kuwety po czym wracala na swoje miejsce za lozko. Ignorowalismy ja, w domu cisza i spokoj…rozmawialismy tak aby przyzwyczaila sie do naszych glosow. Dodam, ze poprzedni wlasciciele bez problemu brali ja na rece i glaskali. Rozumiem, ze potrzeba czasu…Teraz najlepsze….tydzien wczesniej wzielismy rowniez 4 miesieczna kotke, ktora doslownie w 5 sekund zaaklimatyzowala sie i juz pierwszej nocy spala z nami, jest bardzo towarzyska, odwazna i zabawowa, nie odstepuje nas na krok. Po przyprowadzeniu drugiego kotka mielismy zamiar przeprowadzic izolacje z socjalizacja obu kotek po jakims czasie, chcielismy zeby kotka przyzwyczaila sie najpierw do nas. Stety -niestety zycie zyciem i trzeciego dnia drzwi niedomkniete i nastapilo spotkanie obu kociat w nocy. Rezultat? Zabawy, gonitwy….po prostu od razu przyjazn. I tak to trwa 9 dni. Bojazliwa kotka wychodzi najczesciej jak slyszy druga. Bawia sie i harcuja. Czesto obserwuje nas, jak miziamy sie z ta nie plochliwa, ale jedynie co to podchodzi do nas i stac ja na zabawe z wedka z nami. Raz podeszla do nas na 10 cm, wyciagnelam dlon powachala i sie polozyla. Uznalam, ze sprobuje poglaskac….pacnela mnie lapa i uciekla za lozko. Przejde do meritum, czy istnieje obawa, ze kot przywiaze sie tylko do drugiej kotki? Nas bedzie ignorowal? Jak nawiazac z takim kotem glebsza wiez? Za odpowiedz dziekuje z gory.

    1. Tak, może tak być i nic z tym nie zrobicie. Tak się dzieje w przypadku tych zwierząt, u których okres pierwotnej socjalizacji obfitował w kontakty z innymi zwierzętami a nie z ludźmi. Kot zawsze wybierze to, co jest dla niego bardziej atrakcyjne. U mnie tak było z Opkiem. Przez ponad 6 lat wolał inne koty od człowieka. Po tym czasie zmienił zdanie. Sam z siebie. Bo to ZAWSZE jest decyzja kota. Nam pozostaje się z tym pogodzić i dbać o to, by zwierzę było szczęśliwe.

  14. Witam. Miesiac temu w naszym domu zamieszkała kotka rasy egzotycznej (kot z rodowodem, z
    legalnej hodowli, za bardzo duże pieniądze). Pani prowadząca hodowlę była z nami w kontakcie przez 2 miesiace przed przeprowadzka kota. Kilka razy wspomniała, ze kotka nie jest typem przytulanki, rozmawiałysmy często. W naszym domu okazało sie, że kotka nie jest socjalizowana. Rozumiem czas na adaptacje, rozstanie z miejscem urodzenia. Mamy tu wiele przeciwieństw. Kot od pierwszej minuty był ciekawy, spacerował po całym domu, skakał, nie miał obaw, nie ukrywał sie, jednak przy próbie skierowania sie w jej strone-ucieczka. Nie ma opcji dotyku, jedynie nad ranem kiedy jest senna, wtedy kładzie sie na boczku lub brzuchu z „antenkami do góry” 🙂 i chce głaskania. Mruczy głosno. Muszę codziennie przeprowadzać pielegnację jej oczu i jest to katorga, mysle, że z całej rodziny mnie boi sie przez to najbardziej. Wieksza otwartość kotki jest widoczna względem dzieci. Czasem wejdzie na ich łożko, mozna ją pogłaskać, jednak przy szybszym ruchu, zmianie pozcji nastepuje ucieczka. Jedzenie i kuweta-to wszystko idealnie. Lubi zabawy związane z polowaniem, jest aktywna. Od początku stosowałam metodę nieograniczania jej wolności, nie narzucania sie, akceptowania, ze tak jest. Jednak zastanawiam sie jak to mozliwe. W hodowli, z której pochodziła nasza kotka byłam i widziałam kilka kotów, wiekszosc z nich przymilała sie do mnie. Koty uczą się przez obserwację swoich kocich towarzyszy, ciekawe co obserwowała wtedy nasza kotka ? 🙂 Jest u nas miesiac, gdy kieruje sie w jej strone (nie konkretnie do niej, ale idę w tą stronę) ucieczka, mówie do niej, ucieczka, sprzatam, ruszam sie, ucieczka. Czy mozemy coś zrobić by ułatwic nawiązanie relacji?

    1. Jedyne, co mogę zalecić, to kontakt z behawiorystą, który przyjedzie na miejsce, oceni nastawienie kotki do Was i zaleci jakieś konkretne rozwiązania. Nie twierdziłabym jednak, że kotka nie jest zsocjalizowana – skoro porusza się względnie swobodnie w towarzystwie człowieka, a źle reaguje tylko na zmniejszenie dystansu, to to nie jest dowodem na całkowity brak socjalizacji, a raczej na jej niechęć do dotyku. I może się okazać, że to po prostu jej cecha indywidualna, która z samym procesem socjalizacji ma niewiele wspólnego. Tak czy inaczej – behawiorysta.

  15. Dzień dobry! Kupiliśmy kocura Maine Coon stara amerykańska linia, rocznego z hodowli jako naszego reproduktora. W poprzednim miejscu kot mieszkał z innymi kotami w wolierze, głównie na polu. Znał tylko właściciela tak z bliska. Kocur jest z nami od przedwczoraj. Nadal nic nie je, nie pije. Dzisiaj z jednej kryjówki schował się do kuwety i tam siedzi. Zaglądamy do niego kilka razy dziennie. Martwi mnie głównie że nie pije. Co mogę zrobić żeby chociaż do tego go przekonać? Wolałabym żeby nie było potrzeby jechać do weterynarza i go dodatkowo stresować. Barfa ma z hodowli ale też nie che jeść. Nie wiem czy wpuścić mu jakąś kotkę do towarzystwa, czy nie zrobi jej krzywdy albo to jeszcze pogorszy sytuację. Hodowca mówi żeby spokojnie czekać. Martwię się żeby nie podupadł na zdrowiu. Ile mogę czekać i jak mu pomóc?

    1. Hodowca ma rację – czekać. Do 72 godzin od momentu przyjazdu macie czas. Można wdrożyć feromony (Feliway Classic) lub ziołowy preparat wyciszający w dyfuzorze (Pet Remedy) w pokoju, w którym przebywa nowy kot. Nie wpuszczać rezydentki, bo to podniesie stres. Jeśli w ciągu 732h nie ruszy z jedzeniem, piciem lub kuwetą – skontaktować się z lekarzem weterynarii w celu oceny kondycji zwierzęcia.

      1. Dziękuję za szybką odpowiedź. Byłam w pokoju i zauważyłam że w misce jest mniej wody czyli się napił. Nadal nie je.

      2. Kocur korzysta już z kuwety, trochę ubywa wody w misce, niestety je bardzo, bardzo mało. Prawie jak młody kociak. Nadal siedzi schowany, nie reaguje na nas. Nie jest aktywny. Martwię się żeby nie podupadł na zdrowiu i oczywiście nie utracił masy mięśniowej. Proszę o poradę jak przyspieszyć proces socjalizacji

        1. Najlepszy byłby kontakt z behawiorystą na miejscu, w celu oceny stanu emocji zwierzęcia i dobrania odpowiednich działań. Tylko taka konsultacja jest w pełni skuteczna – doradzanie na odległość to wróżenie z fusów.

  16. Dobry wieczór. W sobotę odebrałam moje małe kocie szczęście od hodowcy, kotka przebyła długą drogę bo około 450 km. Hodowca zalecił podawać mokra karmę zmieszana z wodą ( do tej pory mała jadła tylko dobrej jakości chrupki) , tak też zrobiłam. Mała zjadła , rozwodniony pokarm i dostała lekkiego rozstroju żołądka – luźna kupka. Hodowca polecił że skoro już zaczęła jeść, a nawet pić aby wrócić do otrzymanej wraz z kotkiem karmy- i tu problem. Malutka jest chuda i nie chce jej jeść… Byłam u weterynarza, kot przebadany i zdrowy dostał leki na swoje kupne 😉 problemy ale nadal nie chce jeść zalecanej przez hodowcę karmy . Stolec uregulowany. Dodam że mała jest bardzo wesoła i wszędzie jej pełno…

    1. Nie ma czegoś takiego jak „chrupki dobrej jakości”. Każde chrupki to zabójstwo dla organizmu kota. Skoro zaczęła jeść mokrą karmę po przyjeździe to niech je ją nadal a z chrupkami radzę się pożegnać raz a dobrze na zawsze.

  17. Dobry wieczór ! 5 dni temu odebrałam mojego 10 miesięcznego kocurka z hodowli . Przez pierwsze 3 dni kotek nie wychodził ze swojej kryjówki , nie pił , nie jadł i nie korzystał z kuwety . Hodowca radził mi abym wyciągała kota i głaskała go żeby nie czuł się samotny . Wiec i tak robiłam ale kot ze strachu cały czas się trząsł i był sztywny . Postanowiłam dać mu spokój w jego kryjówce i kupiłam dyfuzor z kocimi feromonami . Kotek w nocy wyszedł , zaczął zwiedzać pokój i cichutko miałczał oraz pierwszy raz skorzystał z kuwety . Następnej nocy zaczął jeść . Niestety w ciągu dnia kiedy jestem w pokoju kot ukrywa się . Nie chce się bawić . Co zrobić aby przekonać go do mnie i innych domowników (aby zaczął wychodzić w dzień )? Dodatkowo dodam ze mam już jednego kocurka który ma 2 lata . Kotki nie widziały się jeszcze lecz czuja swoją obecność . Kiedy będę mogła ich zapoznać ?

    1. Na ten moment – czekać! Nie zmuszać kota do kontaktu, dać mu spokój i czekać aż się otworzy na kontakt w swoim tempie.
      Jeśli chodzi o moment pokazywania sobie kotów to najpierw nowy domownik musi poczuć się bezpiecznie w towarzystwie ludzi, dopiero potem przyjdzie czas na drugiego kota. Po szczegóły zapraszam do artykułu o socjalizacji z izolacją.

  18. Nowy roczny kot trafił do nas 5 dni temu. Nadal nie wychodzi z ukrycia, a na widok ludzi drży ze strachu. Nie jest to kot z ulicy, ani zwierzak po przejściach. Kupiliśmy go z likewidowanej hodowli, gdzie wydawał dię być śmiały i kontaktowy. Czy takie zachowanie jest normalne?

    1. Może to być objawy stresu adaptacyjnego. Najważniejsze żeby jadł i korzystał z kuwety. Dobrze jest też zmienić pomieszczenie na mniejsze (jeden mały pokój z kompletem zasobów), żeby ułatwić kotu poznanie nowej przestrzeni.

  19. Kupiliśmy kotkę 8 miesięczna od trzech tygodni jest w ukryciu.
    W nocy tylko wychodzi troszkę zje i się załatwia do kuwety i znowu się chowa
    Jest to Szkocka kotka kupiona z hodowli
    Już niewiemy co mamy robić
    Pozdrawiam

    1. W pierwszej kolejności należy skontaktować się z hodowcą i poprosić o rady. Jeśli te nie zadziałają należy umówić się z behawiorystą na wizytę w domu kotki, gdyż w takim przypadku praca na odległość bez kontaktu z pacjentem będzie prawdopodobnie nieskuteczna.
      Pozdrawiam

  20. Witam, mam kotka chyba przez kogoś wyrzuconego ponieważ wygląda na zadbanego lecz wychudzonego. Jest u nas pierwszy dzień. Nie jest nieśmiały wręcz pragnie bliskości, tuli się do rąk, łasi o nogi i nieustannie mruczy. Jest to młody kotek nie jestem pewna czy jest nauczony kuwety. Nie jest nią w ogóle zainteresowany, próbuje go do niej wkładać ale wychodzi. Sam wchodzi do niej kiedy ja trzymam w niej rękę ale tylko po to aby połasić się główka o rękę. Je normalnie choć łapczywie. Chodzi wszędzie za mną i obok mnie leży. Nie wiem czy problemem jest niewłaściwy żwirek czy jest nauczony załatwiać się na dworze :/

    1. Większość kotów instynktownie korzysta z kuwety. Może w tym pomóc odpowiedni rodzaj podłoża, najlepiej takiego, które przypomina piach (Czyli w praktyce jest to zwykle żwirek bentonitowy drobny, zbrylający, bezzapachowy). Warto też ustawić kuwetę w miejscu, które jest łatwo dostępne, nie jest ciemne i znajduje się w zasięgu wzroku kota. Potrzeba zakopywania odchodów jest u tego gatunku atawistyczna, więc większość zwierząt wykonuje ją odruchowo – nie ma znaczenia, czy ma to miejsce na dworze czy w domu. Dlatego nie martwiłabym się o to jakoś specjalnie – większość kotów naprawdę wie do czego służy kuweta i korzysta z niej odruchowo.

  21. Witam.
    Mam w domu 2,5 letniego Ragdolla. Dokocilismy się. I tu pojawił się problem. Wzięliśmy dla niego dokładnie 2,5 letnia kotkę – mein coona. I biedna sie bardzo boi, nie wiem jak mogę jej pomóc. Nie je, nie pije narazie dobę. Siedzi ciagle pod kaloryferem lub w domku pod ścianą i nie chce się ruszyć. Zaczynam się o nią martwic i jie wiem jak mogę jej pomóc się zaaklimatyzować w nowym domu. Feromony w ścianie, mówienie do niej, zastosowałam wszelkie porady i nic. 🙁

    1. W takiej sytuacji przede wszystkim wskazany jest kontakt z hodowcą, od którego kotka została kupiona – hodowca zna swoje zwierzę, więc powinien coś doradzić. Jeśli to nie zadziała – konieczny jest kontakt z behawiorystą na miejscu, ocena stanu emocjonalnego zwierzaka i być może dobór odpowiednich środków redukujących lęk i napięcie. Jednak takich zaleceń nie da się dobierać na odległość, nie widząc kota.

Możliwość komentowania została wyłączona.