To dylemat, który co roku dopada kocich Opiekunów. Czy zostawić kota w domu, czy odwieźć do rodziny? Czy ściągać petsittera czy może zarezerwować zwierzakowi hotel? A może jechać z na urlop razem z kotem? Wątpliwości i pytań jest wiele. I jak to w życiu – nie ma jednej dobrej odpowiedzi. Zobaczcie sami…
Kilka słów o kociej naturze
Koty są różne – to wiemy wszyscy. Jedne społeczne, towarzyskie i otwarte na nowe wrażenia. Inne zamknięte w sobie, żyjące jakby we własnym świecie, sceptycznie nastawione do zmian. Niektóre kochają nad życie swojego Opiekuna, inne – swoją kanapę i drapak. Część żąda spacerów i śpiewa pieśni pod drzwiami, inne nawet nie spojrzą na pieczołowicie zabezpieczone okno czy pracowicie osiatkowany balkon. I już choćby to powoduje, że na czas urlopu też nie ma jednego wyjścia z tej sytuacji. Są za to pewne statystyczne uogólnienia, o których warto powiedzieć.
Gatunkowo kot jest zwierzęciem terytorialnym, które najlepiej czuje się w znanym i sprawdzonym otoczeniu. Daje mu to poczucie kontroli i bezpieczeństwa, które w dużej mierze bazuje na rozlokowanym po otoczeniu własnym zapachu (pisałam już o tym w tekście o przeprowadzkach oraz o „kocim pyłku”). Proces takiego rozprzestrzeniania własnych zapachów jest dość powolny i potrafi zająć od 4 do 8 tygodni – tyle uznaje się za podstawowy czas aklimatyzacji kota w nowym miejscu. Dlatego też większość kotów nie jest entuzjastycznie nastawiona do wyjeżdżania gdzieś ze swoimi Opiekunami. Zwłaszcza, gdy ten wyjazd trwa zaledwie kilka dni. No bo zanim kot opanuje swoje lęki na tyle, by wyjść z kryjówki pod łóżkiem i upewni się, że w każdym kącie pokoju nie czai się na niego banda potworów, gotowa połknąć go w całości bez gryzienia, to już w zasadzie trzeba wracać.
Do tego sporo zwierząt nie przepada za podróżowaniem. Czemu? Ano temu, że w większości przypadków taka podróż nie wiąże się z niczym fajnym. No bo gdzie zazwyczaj Opiekun jedzie z kotem, gdy już po ciężkich bojach uda mu się wcisnąć zwierzaka do transportera? Do weterynarza! A czy u weterynarza jest fajnie? No nie jest! Więc czy sama podróż będzie się kotu kojarzyła pozytywnie? Szczerze wątpię…
Koty są z natury lekkimi paranoikami. Jeśli tylko zaczyna się dziać coś, co odstaje od codziennej rutyny, spora część kotów natychmiast zakłada, że to co najmniej koniec świata a one z pewnością umrą w boleściach. Ok, nie wszystkie zachowują się aż tak skrajnie, zdarzają się chlubne wyjątki, które podchodzą do sprawy z większym kredytem zaufania. Są to jednak zazwyczaj zwierzaki o ciekawskiej naturze, które nie doświadczyły silnie negatywnych przeżyć (ewentualnie koty ras, które szczególnie nadają się do podróżowania, np. kot kartuski). Ale smutna prawda jest taka, że takich kotów jest niewiele, więc jeżeli ktoś takiego zwierzaka ma, to może uważać się za wybrańca. Co zatem robić z tymi kochanymi kocimi wariatami? Cóż, opcji jest kilka.
Jak zadbać o kota w czasie wyjazdu?
1. Zwierzak zostaje w domu pod dochodzącą opieką – to opcja, którą polecam najbardziej, patrząc na koci dobrostan. Jeśli bowiem zabierzemy ze sobą kota na wyjazd zmienią się wszystkie elementy poza jednym – Opiekunem. Jeżeli natomiast kot zostanie w swoim, bezpiecznymi znanym otoczeniu, zmianie ulegnie tylko jeden z elementów: Opiekun. Jest to dla zwierzaka zazwyczaj o wiele łatwiejsze do zaakceptowania, a jeśli kotów w domu jest kilka to tym bardziej stanowią dla siebie wsparcie i prościej jest im przetrwać okres rozłąki ze swoim człowiekiem. Jeżeli więc tylko jest to możliwe, to takie rozwiązanie rekomenduję i zapewniam je także swoim kotom. Należy przy tym pamiętać, że przy wyborze tego rozwiązania ktoś powinien odwiedzać koci dom MINIMUM RAZ DZIENNIE. Pozostawianie kotów samych na dłużej uważam za niebezpieczne i zdecydowanie odradzam nawet, jeśli ktoś uważa, że jego zwierzak „da radę”.
2. Kot wyjeżdża do rodziny/znajomych – tutaj bez wątpienia będziemy mieć do czynienia ze stresem środowiskowym, związanym ze zmianą miejsca pobytu, natomiast elementem łagodzącym może być sytuacja, w której kot zna osoby, do których jedzie. Dla części zwierząt jest to pomocne, choć są też i takie, które z powodu silnego zdenerwowania przestają poznawać swojego tymczasowego Opiekuna, choć wcześniej doskonale na niego reagowały w standardowych warunkach. Bardzo ważne jest, aby w tym czasie, który kot spędza poza swoim domem, nie miał kontaktu z innymi zwierzętami, które na co dzień nie należą do jego grupy społecznej. Mówiąc prościej: jeśli w domu, do którego kot trafia na okres urlopu, są jacyś zwierzęcy rezydenci, należy unikać kontaktów między nimi a przybyszem. Takie chwilowe zaprzyjaźnianie zazwyczaj nie przynosi nic poza dodatkowym zintensyfikowaniem napięcia, a czas, jaki kot spędza w tymczasowym miejscu jest zbyt krótki, by wytworzyć jakąkolwiek więź społeczną.
3. Opieka odpłatna: petsitter lub hotel – to opcje dla osób, które nie mogą skorzystać ze wsparcia rodziny lub innych kociolubów z okolicy. Różnice dla kota są podobne jak między punktami 1 a 2, choć w tym przypadku trzeba zwrócić uwagę na kilka dodatkowych rzeczy:
– kwalifikacje – ZAWSZE należy upewnić się, że osoba, która będzie opiekować się naszym zwierzakiem, ma do tego odpowiednie predyspozycje, wiedzę i doświadczenie. Warto zatem zarówno potencjalnego petsittera bądź też personel hotelowy zapytać o te kwestie wcześniej. Zdaję sobie sprawę, że w dzisiejszym świecie internetowych kursów i weekendowego szkolnictwa posiadanie certyfikatów i uprawnień wcale nie musi iść w parze z wiedzą, jednaka jako koci Opiekun czułabym się lepiej wiedząc, że zostawiam swoje zwierzaki pod opieką kogoś, kto ma w tym kierunku nieco szerszą wiedzę i kompetencje.
– sprawdzenie warunków – to dotyczy bardziej hotelu niż kontaktu z petsitterem (który przychodzi przecież do naszego domu), niemniej bardzo zachęcam by odwiedzić koci hotel zanim zawiezie się tam zwierzaka. Podczas takiej wizyty można nie tylko poprosić o pokazanie miejsca, w którym nasz pupil będzie spędzał czas, ale też jest szansa na rozmowę z osobami prowadzącymi placówkę i dopytanie się o wszelkie szczegóły i techniczne drobiazgi.
– zasady i regulaminy – to punkt dotyczący obu stron umowy: zarówno Opiekun ma prawo ustalić ważne dla siebie i swojego kota zasady i punkty współpracy, jak i petsitter lub hotelowa obsługa mogą wymagać przestrzegania pewnych zasad umożliwiających prawidłową opiekę nad zwierzakiem. Oczywiście szczegóły są bardzo indywidualne i zależą od przypadku, jednak nie ma się co dziwić, że np. hotel stawia nam, jako Opiekunom pewne wymogi (takie jak aktualne szczepienia czy odrobaczenia, zaświadczenie od lekarza weterynarii o stanie zdrowia kota, wprowadzaną suplementację odpornościową czy też negatywne wyniki testów w kierunku chorób wirusowych). Zamiast czuć się urażonym czy szykanowanym lepiej pomyśl, że Twój kot nie jest jedynym, który przebywa w hotelu i z pewnością nie chciałbyś aby inny zwierzak zaraził czymś Twojego pupila. Przykładowy regulamin hotelu można przeczytać na stronie zaprzyjaźnionej rzeszowskiej placówki „Kita w mieście”.
Z kolei z petsitterem warto omówić kwestie takie jak regularność kontaktów w celu raportowania jak się mają zwierzaki pod Twoją nieobecność, ewentualne dodatkowe czynności takie jak podawanie leków czy suplementów, jak również kwestię kontaktu z lekarzem weterynarii gdyby zdarzyła się jakaś nieprzewidziana sytuacja.
– umowa na usługę – nigdy nie odważyłabym się zostawić gdziekolwiek swojego zwierzaka bez zawarcia pisemnej umowy określającej wymiar opieki i obowiązki obu stron. Dlatego też jeżeli rozmawiasz z obcą osobą na temat doglądania Twoich zwierząt i masz wrażenie, że formalności stanowią dla iej problem, serdecznie polecam Ci poszukać kogoś innego. Przecież na urlopie chcesz spać spokojnie, a nie zastanawiać się co dzieje się z Twoim kocim członkiem rodziny…
4. Wspólny urlop z kotem – to rozwiązanie, które z czystym sumieniem mogę polecić jedynie dla tych zwierząt, które łączą w sobie jednocześnie kilka kluczowych elementów, a więc: kontakt z Opiekunem przedkładają ponad wszystko inne, nie mają problemów ze zmianą otoczenia oraz są przyzwyczajone do poruszania się w szelkach i nie stanowi to dla nich problemu. Najczęściej są to koty, które regularnie opuszczają dom (np. spacerując po okolicy na smyczy, co zwykle wzbudza szczery podziw wśród przechodniów oraz psów 😉 ). Dla nich przebywanie w nowym miejscu to nie stres ani udręka tylko przygoda. Szybko się aklimatyzuje i łatwo przechodzi do eksploracji nowego terenu. Takim kotem jest Sylwester, który dosłownie nie może się doczekać tego rodzaju atrakcji:
Oczywiście taki wyjazd z kotem (lub kotami, jeśli w domu futer jest więcej) to poważna logistyka, której opis nadaje się na osobny tekst (mam nadzieję, że i taki kiedyś powstanie). Wiąże się to bowiem nie tylko ze skompletowaniem odpowiedniego ekwipunku, ale też przygotowaniem kota pod kątem weterynaryjnym. No i pozostaje jeszcze znalezienie kwatery, ale tych na szczęście jest co raz więcej.
Dodatkowe działania pomocnicze
Niezależnie od tego czy nasz zwierzak zostaje w domu i otoczony jest opieką dochodzącą czy też umieszczamy go gdzieś, gdzie ktoś się o niego troszczy, warto zadbać o jego komfort. Jednak brak kontaktu z ukochanym Opiekunem to dla wielu kotów duży stres, który może prowadzić do dalszych problemów, włącznie z zaburzeniami jedzenia i trawienia, wylizywaniem, chorobami pęcherza i innymi kłopotami. Ze względu na fakt, iż jestem raczej fanką łagodnych i naturalnych rozwiązań serdecznie polecam zaopatrzyć się przed wyjazdem w środku redukujące stres takie jak kocie feromony syntetyczne lub ziołowe bądź aminokwasowe dodatki dietetyczne (np. preparaty z tryptofanem). Działają one w sposób nieszkodliwy dla kota, nie obciążają nerek ani wątroby, a ich łagodne działanie pozwala na bezpieczne podawanie zwierzakom w praktycznie każdym wieku. Trzeba natomiast pamiętać, aby ewentualną suplementację rozpocząć wcześniej (najlepiej na 7-10 dni przed planowanym wyjazdem), ponieważ koci organizm potrzebuje nieco czasu, aby móc z tych dobrodziejstw skorzystać.
Podsumowując – nie ma jednej dobrej metody, tak jak nie ma dwóch takich samych kotów. Zawsze należy rozważyć wszelkie „za” i „przeciw” a następnie wybrać to, co będzie najlepsze da Twojego zwierzaka. To Ty znasz go najlepiej – kieruj się więc swoją intuicją i jego potrzebami, a wtedy wszystko powinno być dobrze!
Tech. wet. Małgorzata Biegańska-Hendryk
Mi na szczęście pomaga sąsiadka, która zawsze w takiej sytuacji opiekuje się moim mruczkiem.
My na szczęście mamy kota, który uwielbia wycieczki i w ciągu roku przejechał już z nami tysiące kilometrów. Tym samym oczywiste dla nas było, że na urlop wybieramy się razem z Pusią 🙂
Jestem opiekunką dorosłego kota adoptowanego w wieku ok. 3 lat (obecnie ma 4,5). W zeszłym roku planowaliśmy wyjazd w wakacje (kot był u nas od października poprzedniego roku). Po analizie wszystkich za i przeciw, uznaliśmy że kot zostanie w domu, dochodzące były dwie dziewczyny dwa razy dziennie z rodziny, które kot znał ze względu na częste wizyty. Tymczasowe opiekunki regularnie karmiły kota, bawiły się z nim, sprzątały kuwety, wychodziły na spacer w szelkach. Pierwsze trzy dni kot dumnie przeżywał rozłąkę, wprawdzie był osowiały, ale było ok. Miał dostęp do wszystkich pomieszczeń ok. 180 m2. Po kilku dniach jego stan się tylko pogarszał. Z pokoju dziecka i łazienki zrobił sobie jedną wielką kuwetę (kuwety były czyste, załatwiał tylko miękkie potrzeby), w całym domu rolety pozrywał, a wszystkie ruchome elementy lądowały na podłodze. Wyjątkowo jak na swój sposób bycia miauczał i tulił się. Po powrocie nie odstępował mnie na krok, każde wyjście było stresogenne i dla mnie i dla kota. Taki stan trwał kolejne 2 miesiące.
I pojawiają się pytania – jak zminimalizować stres u kota związany z naszymi przyszłymi wyjazdami? Jak kota przygotować na rozłąkę? Czy może lepszym rozwiązaniem byłby pobyt u rodziny, gdzie byłby z domownikami stale?
Niestety jest to zbyt złożony problem, by odpowiedzieć na niego nie mając styczności z kocim pacjentem. Dlatego serdecznie polecam kontakt z behawiorystą, który przeanalizuje cały przypadek i postara się dobrać możliwie jak najbardziej trafną metodę działania. Na odległość niestety nie jest to możliwe.